Donald Tusk złożył życzenia noworoczne. Tak zadrwił z wpadki komendanta KGP

Dorota Kuźnik
31 grudnia 2022, 13:06 • 1 minuta czytania
Sylwester to czas podsumowań mijającego roku. Tego dokonał także lider opozycji Donald Tusk. W podsumowaniu powiedział, że cieszy go, że 2022 rok się skończył, bo 2023 będzie rokiem przemian. Przy okazji zadrwił z wybuchu granatnika w komendzie, do którego doprowadził szef KGP Jarosław Szymczyk.
Donald Tusk złożył życzenia noworoczne. Zadrwił z wpadki komendanta KGP Fot. Piotr Molecki / East News

Po tym jak Donald Tusk opowiedział w obrazowy sposób (z użyciem klocków LEGO) o jego zdaniem "największej aferze XXI wieku", czyli sprzedaży udziałów Rafinerii Gdańskiej arabskiej spółce, po raz kolejny postanowił w nagraniu użyć gadżetu. Tym sposobem Tusk zadrwił z wybuchu, którego w swoim gabinecie dokonał szef Komendy Głównej Policji, Jarosław Szymczyk.

Życzenia noworoczne od Tuska

W swoich życzeniach szef Platformy Obywatelskiej powiedział, że cieszy go, że 2022 rok się kończy, bo obfitował w "smutne rekordy". Jak wyjaśnił Tusk, chodzi o "drożyznę, złodziejstwo i niewiarygodną głupotę władzy". Ten ostatni z felerów Tusk zobrazował wspomnianym przykładem z Komendy Głównej Policji.

Jak dodał, rok 2022 jednak "naprawdę się kończy i to dobrze", a rok 2023 może być zupełnie inny. Donald Tusk wyjaśnił, że może być to rok "polskiego odrodzenia".

– Może dopiero od jesieni, ale naprawdę wszystko zmieni się na lepsze – wyjaśnił lider PO.

Na koniec Tusk złożył życzenia "fajnej sylwestrowej zabawy" i odpalił tubę z konfetti. Jak zaznaczył, to jednak nie granatnik, naśmiewając się tym po raz kolejny z wpadki Szymczyka.

Tusk ma powody do obaw?

Choć politycznie czas działa na korzyść opozycji i sondaże wskazują, że utrata opozycji wobec Prawa i Sprawiedliwości jest niewielka, Donald Tusk nie do końca może spać spokojnie. Mowa jednak o prywatnych zagrożeniach, z którymi mierzy się lider opozycji.

Jak ustalili dziennikarze Rzeczpospolitej, Tusk miał otrzymać ochronę Służby Ochrony Państwa. Tę, jak ustaliło naTemat udzielono mu po tym, jak lider PO miał styczność z bezpośrednim kontaktem z osobami, które mogły zagrażać jego bezpieczeństwu.

– Osobnik lub osobnicy pojawiali się pod jego domem zauważeni przez policję. Prawdopodobnie zostali rozpoznani i zostali uznani za groźnych z punktu widzenia życia i zdrowia Tuska – powiedział anonimowy informator.

– Nie tylko pogróżki, ale także pojawiły się konkretne osoby podlegające identyfikacji, które mogą być groźne. Sam Tusk to zaobserwował, poczuł się niekomfortowo, zgłosił to Jankowi Grabcowi. On uznał, że nie można tego tak zostawić. Policja potwierdziła, że są sytuacje, w których jest prawdopodobieństwo ataku – dodało nasze źródło.

Donalda Tuska ma ochraniać dwóch funkcjonariuszy, w tym jeden, z którym polityk współpracował wcześniej. Zgodę na udzielenie Tuskowi ochrony wydał szef MSWiA Mariusz Kamiński.