Donald Tusk otrzymał ochronę ze strony Służby Ochrony Państwa. Szef Platformy Obywatelskiej jest strzeżony przez dwie osoby. Jedna z nich ochraniała go, gdy ten piastował funkcję szefa Rady Europejskiej. – Osobnik lub osobnicy pojawiali się pod jego domem – mówi nam anonimowo ważny polityk PO.
Reklama.
Reklama.
"Rz" i WP ustaliły, że Donald Tusk jest strzeżony przez funkcjonariuszy Służby Ochrony Państwa. Zgodę na to wydał sam szef MSWiA Mariusz Kamiński
"W grudniu policja poinformowała mnie, że zagrożenie zamachem jest realne i konkretne jak nigdy przedtem" – napisał na Twitterze szef Platformy Obywatelskiej
Anonimowy ważny polityk PO w rozmowie z Dorotą Kuźnik powiedział, że dom Donalda Tuska miał być obserwowany
– Osoby inspirowane nagonką na Donalda Tuska przeszły od słów do czynów – mówi dla naTemat rzecznik Platformy Obywatelskiej Jan Grabiec
Ochrona SOP przysługuje tylko osobom sprawującym ściśle określone funkcje w kraju, jednak w wyjątkowych sytuacjach ochrony można udzielić jej również innym osobom. Za pośrednictwem Twittera były premier wyjaśnił, o jakiej "wyjątkowej sytuacji" mowa.
To jednak nie pierwszy raz, gdy Donald Tusk, czy inni parlamentarzyści mierzą się z pogróżkami. Do skrzynek poselskich w Sejmie, na skrzynki mailowe i wiadomości prywatne co rusz trafiają "wyroki śmierci" i obietnice "golenia głów".
Anonimowy polityk PO ujawnia: pojawiali się pod domem Tuska
Dziennikarka naTemat Dorota Kuźnik w rozmowie z ważnym politykiem PO ustaliła, o co konkretnie może chodzić. – Osobnik lub osobnicy pojawiali się pod jego domem zauważeni przez policję. Prawdopodobnie zostali rozpoznani i zostali uznani za groźnych z punktu widzenia życia i zdrowia Tuska – powiedział anonimowy informator.
– Nie tylko pogróżki, ale także pojawiły się konkretne osoby podlegające identyfikacji, które mogą być groźne. Sam Tusk to zaobserwował, poczuł się niekomfortowo, zgłosił to Jankowi Grabcowi. On uznał, że nie można tego tak zostawić. Policja potwierdziła, że są sytuacje, w których jest prawdopodobieństwo ataku – dodało nasze źródło.
– Według mnie Kamiński nie miał wyboru. Musiał dać ochronę po zabójstwie Adamowicza, bo są z tego notatki – zaznaczył.
– O najpoważniejszym zdarzeniu poinformowała nas sama policja. Chodziło o konkretne zagrożenie dla pana premiera. To nie była nasza inicjatywa. Moim zdaniem to ta informacja policji skłoniła MSWiA do podjęcia takiej decyzji – dodał.
Rzecznik partii podkreśla: – To nie wynika z maili czy wpisów w mediach społecznościowych, ale z konkretnych zdarzeń i informacji, że może dojść do czynów jeszcze poważniejszych.
Joanna Kluzik-Rostkowska w rozmowie z naTemat także zaznacza, że mamy do czynienia z realnym zagrożeniem dla Donalda Tuska. – Mamy dramatyczne doświadczenie prezydenta Pawła Adamowicza i jeszcze przychodzi informacja od policji, że jest autentyczne niebezpieczeństwo – mówi.
"Spodziewam się bardzo brutalnych działań PiS"
– Za tym powinna pójść refleksja TVP. Tu nie chodzi o zapobieganie skutkom, a o wyeliminowanie przyczyny. Po Nowym Roku wchodzimy w bardzo brutalną kampanię wyborczą – zauważa.
To oznacza, że atmosfera polityczna nie będzie sprzyjała deeskalacji napięcia. – Ja spodziewam się bardzo brutalnych działań PiS. Nie mam co do tego żadnych wątpliwość. Oni boją się, że przegrają wybory, a przegrają – komentuje.
Cytowany przez "Rzeczpospolitą" anonimowy funkcjonariusz SOP stwierdził jednak, że Platforma Obywatelska powinna sfinansować Tuskowi prywatną ochronę, zamiast sięgać po państwowe zasoby.
– Moim zdaniem Tusk nie powinien jej przyjmować, lecz otrzymać ochronę z funduszy partyjnych, jaką ma od lat Jarosław Kaczyński – powiedział. Jak odnosi się do tego Grabiec?
– Przy spotkaniach publicznych korzystamy z profesjonalnych firm ochroniarskich, żeby zapewnić wszystkim uczestnikom wydarzeń bezpieczeństwo. Ale tu mamy do czynienia z zagrożeniem związanym z pełnieniem przez Donalda Tuska funkcji premiera i szefa Rady Europejskiej – odpiera.
– Moglibyśmy prowadzić prywatną ochronę bezpośrednio dla Donalda Tuska, ale z informacji policji wynika, że konieczna jest ochrona ze strony osób, które mają dostęp do tajnej wiedzy wymienianej między służbami państwowymi – zaznacza.
"Mamy sytuację, jak z prezydentem Pawłem Adamowiczem"
– Tu mamy sytuację, jak z hejtem na prezydenta Pawła Adamowicza tylko na większą skalę. Statystycy wyliczyli, że w mediach rządowych w ciągu kilku miesięcy mieliśmy ponad tysiąc negatywnych wzmianek o prezydencie Gdańska. W przypadku Donalda Tuska takich ataków jest znacznie więcej – ocenia.
Grabiec wyjaśnia, że od powrotu Donalda Tuska do Polski nie ma wydania "Wiadomości" TVP bez stawiania zarzutów byłemu premierowi.
– Zarzuca mu się zdradę, działanie na rzecz obcych państw. Doszło do tego, że TVP kilkadziesiąt razy opublikowało ujęcia premiera Donalda Tuska z celownikiem w czerwonej obwódce, wymierzonym w jego pierś – wymienia.
– Taki celownik jest elementem zastosowania broni. Pokazywanie tego kilkadziesiąt razy pokazuje, że autorzy jasno chcieli pokazać Donalda Tuska jako cel ewentualnego ataku. Dlatego po uzyskaniu ekspertyz złożyliśmy pozew do sądu. Uważamy, że to nawoływanie do nienawiści – oznajmił.
– W PiS rozumieją, co to znaczny zagrożenie. Teraz nakręcili spiralę niechęci do Donalda Tuska, więc to zagrożenie się pojawiło. Jest pytanie, czy PiS i TVP pójdą po rozum do głowy i wycofają się z tej nagonki, czy nie? – podsumowuje Kluzik-Rostkowska.