"Strona ukraińska po raz kolejny wyraża ubolewanie z powodu nieumyślnej pomyłki" – wskazano we wspólnym komunikacie Polski i Ukrainy ws. wybuchu w Komendzie Głównej Policji. Jak dodano, wręczenie generałowi Jarosławowi Szymczykowi "prezentu pozbawionego wartości bojowej" – a w rzeczywistości granatnika, który wybuchł – było "symbolicznym przejawem wdzięczności".
Reklama.
Reklama.
"Jarosław Szymczyk jest wielkim przyjacielem Ukrainy, niesprawiedliwie poniósł konsekwencje tego incydentu" – wskazano we wspólnym oświadczeniu Polski i Ukrainy
Podkreślono też, że "strona ukraińska potwierdziła wcześniejsze ustalenia dotyczące eksplozji w KGP"
W czwartek rano polskie i ukraińskie MSW wydały wspólny komunikat po spotkaniu Mariusza Kamińskiego z jego ukraińskim odpowiednikiem Denysem Monastyrskim. W oświadczeniu odniesiono się do wybuchu granatnika (najprawdopodobniej RGW-90) w Komendzie Głównej Policji, do którego doszło dwa tygodnie temu. Eksplozja raniła Jarosława Szymczyka, który spędził potem dwie doby w szpitalu.
Granatnik był prezentem od strony ukraińskiej wręczonym szefowi policji podczas grudniowej wizyty w Ukrainie. Szef polskiej policji miał zostać zapewniony, że granatnik jest zużyty i "wart tyle, co złom". Delegacja po otrzymaniu "prezentu" wróciła do Warszawy z pominięciem kontroli celnej.
Parę dni później doszło do tragedii, którą opisywał w wywiadach Szymczyk. Generał nie mógł jednak ustalić ze sobą jednej wersji zdarzeń. – Do eksplozji doszło, gdy przestawiałem zużyte granatniki – mówił Szymczyk w RMF FM.
Wybuch w KGP. Strona ukraińska o Szymczyku: Niesprawiedliwie poniósł konsekwencje incydentu
W opublikowanym w czwartek komunikacie stwierdzono, że "strona ukraińska potwierdziła wcześniejsze ustalenia dotyczące eksplozji w KGP".
"Strona ukraińska po raz kolejny wyraża ubolewanie z powodu nieumyślnej pomyłki, która doprowadziła do incydentu w Komendzie Głównej Policji" – wskazano także, dodając, że "Jarosław Szymczyk jest wielkim przyjacielem Ukrainy, który z zaangażowaniem wspiera służby ukraińskie w tym trudnym czasie, ajednocześnie niesprawiedliwie poniósł konsekwencje tego incydentu".
Przypomnijmy, że Jarosław Szymczyk nie usłyszał w tej sprawie żadnych zarzutów, a w sprawie zeznawał jako świadek (dziennikarze RMF ustalili, że "po przesłuchaniu ma zakaz informowania o okolicznościach zdarzenia"). Szef MSWiA nie odwołał go też ze stanowiska, czego domagała się opozycja oraz podobno niektórzy posłowie Zjednoczonej Prawicy.
"Prezent pozbawiony wartości bojowej" i "symboliczny przejaw wdzięczności"
"Strona ukraińska wysoko sobie ceni i jest głęboko wdzięczna za niezłomne wsparcie polskich kolegów i partnerów" – wskazano w komunikacie.
Dodano także, że "właśnie o taki symboliczny przejaw wdzięczności chodziło podczas ostatniej wizyty Komendanta Głównego Policji gen. insp. Jarosława Szymczyka w Kijowie, kiedy wręczono mu prezent pozbawiony wartości bojowej, ale związany ze zbrojną agresją Rosji na Ukrainę".
Na koniec zapewniono, że bliska współpraca resortów spraw wewnętrznych Polski oraz Ukrainy będzie kontynuowana, a wspólnym celem jest zabezpieczenie bezpieczeństwa obywatelom obu krajów i osiągnięcie pokoju w Ukrainie.
Dziewulski o Szymczyku: Policjant, który ufa, nie ma czego szukać w tej robocie
Były antyterrorysta Jerzy Dziewulski w rozmowie z naTemat.pl przekonywał, że jego zdaniem gen. Szymczyk powinien stracić stanowisko. – W mojej ocenie PiS broni go w tej chwili, nie zdając sobie sprawy, że im szybciej go zwolni, tym pewniej uniknie kompromitacji całej formacji policyjnej – mówił.
– Tłumaczenie, że nie wiedział, jest tłumaczeniem niezwykle prymitywnym. Sprawa jest dość prosta. Powiem brutalnie, policjant, który ufa, nie ma czego szukać w tej robocie. Czy w taki sposób, nie ufając nikomu, można żyć? Niestety trzeba. To była jedna z podstawowych zasad, która obowiązywała wielu policjantów – wskazywał.