Popis Polaków w Turnieju Czterech Skoczni i koszmar lidera. Triumf jest tylko o krok

Krzysztof Gaweł
04 stycznia 2023, 14:34 • 1 minuta czytania
Czterech polskich skoczków awansowało do serii finałowej konkursu Turnieju Czterech Skoczni w Innsbrucku. Liderem rywalizacji na półmetku jest Dawid Kubacki, Kamil Stoch zajmuje trzecie miejsce, a prowadzący w całej imprezie Halvor Egner Granerud jest dopiero szósty. Ależ szykuje się nam seria finałowa! Rusza o godzinie 14:45.
Fot. Łukasz Szeląg

Do rywalizacji w trzecim konkursie 71. Turnieju Czterech Skoczni stanęło sześciu polskich skoczków. I żeby było ciekawiej, pierwszą serię rywalizacji zamykać miało czterech naszych zawodników, bo Jan Habdas i Stefan Hula trafili w serii KO na Dawida Kubackiego i Kamila Stocha, którzy znaleźli się na czele wtorkowych kwalifikacji. Mogliśmy być zatem pewni, że dwóch naszych skoczków zobaczymy w drugiej serii zawodów.

W serii próbnej mieliśmy przedsmak wielkich emocji, które czekały nas na Bergisel, a Halvor Egner Granerud potwierdził, że trzynaste miejsce w kwalifikacjach to był wypadek przy pracy. Norweg skoczył 129,5 metra i był najlepszy, a kroku starał mu się dotrzymać drugi Dawid Kubacki, który uzyskał 127 metrów i znów był o krok za rywalem. Warto odnotować rosnącą formę Kamila Stocha, który skoczył 123,5 metra i wskoczył na lokatę czwartą.

Jako pierwszy w naszej drużynie pojedynek o awans do serii finałowej zawodów stoczył Piotr Żyła (13. miejsce). Trzeci w klasyfikacji generalnej TCS "Wewiór" tym razem pokazał się na Bergisel z dobrej strony, uzyskał 120,5 metra i wskoczył nawet na pozycję lidera. A Japończyk Naoki Nakamura uzyskał tylko 114 metrów i już mieliśmy pierwszego skoczka w serii drugiej. Do tego z bardzo dobrym wynikiem, co nie było pewne jeszcze przed zawodami.

Paweł Wąsek również uporał się ze swoim przeciwnikiem. Polak skoczył 119,5 metra, a Daniił Wasiliew z Kazachstanu 110 metrów, więc to reprezentant Biało-Czerwonych zameldował się w czołówce (18. miejsce). I znów potwierdził, że pod wodzą Thomasa Thurnbichlera robi postępy i jest pewnym punktem naszej drużyny. Tymczasem w Innsbrucku trwała walka o wygraną w środowych zawodach, a chętnych było co najmniej kilku.

Najwcześniej z całej czołówki skakał oczywiście Halvor Egner Granerud, który płacił cenę za trzynaste miejsce w kwalifikacjach. Norweg i tym razem miał na Bergisel problemy, choć w serii próbnej uzyskał aż 129,5 metra i zaimponował. Ale w pierwszej serii skoczył 123 metry, miał niezbyt korzystny wiatr i choć wylądował na czele stawki, to jego szanse na trzecie z rzędu zwycięstwo nie wydawały się być bardzo wysokie. Był szósty, a rywale nie spali.

Aż 128 metrów uzyskał Michael Hayboeck, ale odjęto mu sporo punktów za warunki i był za plecami Norwega. Ale kolejny Austriak wskoczył na pierwsze miejsce w stawce. Stefan Kraft uzyskał aż 129,5 metra, do tego miał wysokie noty i został nowym liderem. Po chwili zastąpił go Norweg Marius Lindvik (128 metrów), aż Słoweniec Anze Lanisek, czwarty skoczek klasyfikacji generalnej TCS, uzyskał w swojej próbie 127 metrów i to on znalazł się na czele.

Na szczycie Bergisel zostało już tylko czterech polskich skoczków.

Najpierw 19-letni Jan Habdas rywalizował z Kamilem Stochem. Młokos skoczył tylko 106,5 metra i po raz kolejny zebrał cenne doświadczenie, ale nie miał szans na występ w drugiej serii (43. miejsce). A Kamil Stoch odpowiedział skokiem o długości 127 metrów, czyli takim samym, jak lidera Anze Laniska. "Rakieta z Zębu" miała jednak niższe noty i znalazła się o 2,5 punktu za skoczkiem ze Słowenii. Ale w ścisłej czołówce.

Po chwili weteran Stefan Hula przepadł jako kolejny z Biało-Czerwonych, ale nic w tym dziwnego, bo skoczył raptem 102 metry (45. miejsce). Na szczycie skoczni został tylko Dawid Kubacki, nasza największa nadzieja na zwycięstwo. Lider Pucharu Świata i wicelider TCS skoczył 127 metrów, a to dało mu pozycję na półmetku zawodów pozycję lidera w Innsbrucku! Walka o triumf zapowiada się zatem fantastycznie.  

Druga seria konkursu w Innsbrucku, trzeciej odsłony 71. Turnieju Czterech Skoczni, rozpocznie się dokładnie o godzinie 14:45 czasu polskiego. Zmagania można śledzić na antenach Eurosportu oraz TVN.