Fantastyczna walka do końca, złoty orzeł leci do Norwegii. Kubacki musiał obejść się smakiem
- Halvor Egner Granerud najlepszy w 71. Turnieju Czterech Skoczni
- Dawid Kubacki zajął w imprezie drugie miejsce, trzecie dla Anze Laniska
- Polacy znów pokazali świetną formę, a to dobry prognostyk przed MŚ
- Kolejne zawody PŚ już za tydzień na Wielkiej Krokwi w Zakopanem
Halvor Egner Granerud po wpadce na skoczni w Innsbrucku, gdzie był drugi i przegrał z Dawidem Kubackim, wciąż miał wielką przewagę w 71. Turnieju Czterech Skoczni i w Bischofshofen zamierzał zamknąć rywalizację o złotego orła. Norweg zaimponował w kwalifikacjach, potem w serii próbnej, aż w pierwszej serii zawodów pokazał rywalom, że nie będą w stanie go doścignąć. Był liderem i pewnie zmierzał po wygraną w zawodach i całym turnieju.
Za jego plecami znaleźli się Anze Lanisek (140,5 metra) oraz Dawid Kubacki (135,5 metra), który zwiększył stratę do lidera (28,2 pkt.) i w zasadzie mógł tylko pokrzyżować mu plany w samym konkursie w Bischofshofen, bo o końcowym triumfie nie mogło być już mowy. Polskich fanów na pewno musiała cieszyć dobra postawa Piotra Żyły i Kamila Stocha, czyli naszych mistrzów, którzy cały czas byli w czołówce rywalizacji i skakali świetnie.
Pożegnali się z rywalizacją Jan Habdas, Stefan Hula i Paweł Wąsek, który dopiero drugi raz w sezonie nie zakwalifikował się do serii finałowej zawodów. Długo czekaliśmy zatem na skok "Wewióra", a gdy wiślanin stawał na rozbiegu, liderem konkursu był Clemens Aigner, który skoczył aż 139,5 metra. Piotr Żyła uzyskał 136 metrów i razem z Austriakiem prowadzili z notą wynoszącą 282,5 punktu. A to oznaczało awans i dziesiąte miejsce w konkursie.
Wreszcie na rozbiegu stanął Kamil Stoch, legenda Turnieju Czterech Skoczni, najlepszy w tej imprezie w 2017, 2018 oraz 2021 roku. "Rakieta z Zębu" zajmowała szóste miejsce po pierwszej serii, ale skok o długości 134,5 metra oznaczał spadek za plecy Jana Hoerla, który huknął 140,5 metra. Stoch finiszował na miejscu szóstym, a wcześniej w zawodach tegorocznego TCS zajmował kolejno miejsca: dziewiąte, dziewiąte oraz piąte. Forma idzie w górę.
Została już tylko najlepsza trójka zawodów, otwierał ją lider Pucharu Świata, czyli Dawid Kubacki. Skoczył wspaniale, 140 metrów i przejął prowadzenie w konkursie. Podium w zawodach miał pewne, ale musiał czekać na skoki wielkich rywali i ostatecznie miejsce w Bischofshofen. Tuż po Polaku Anze Lanisek lądował na 139 metrze i wyprzedził naszego skoczka o 1,8 punktu. Słoweniec był liderem, ale wygranej pewnej nie miał. Bo Halvor Egner Granerud poprosił o obniżenie rozbiegu, a potem zdeklasował rywali.
143,5 metra to był prawdziwy nokaut, jakiś kosmos. 26-latek wygrał konkurs w Bischofshofen, wygrał cały 71. Turniej Czterech Skoczni i był poza zasięgiem rywali. Zrobił to po raz pierwszy w swojej karierze i jest pierwszym od 16 lat Norwegiem, który dokonał tej sztuki. Po raz ostatni złotego orła do skandynawskiego kraju zabrał Anders Jacobsen w 2007 roku. W XXI wieku po triumf w prestiżowej imprezie dla królestwa Norwegii sięgał jeszcze tylko Sigurd Pettersen. Halvor Egner Granerud przed rokiem był w klasyfikacji generalnej trzeci.
A Dawid Kubacki trzeci raz stanął na podium TCS. W sezonie 2019/2020 nowotarżanin wygrał całą imprezę, a rok później był na trzecim stopniu podium. Teraz zajął drugie miejsce, a w każdym z konkursów stawał na podium, co pozwala mu się umocnić na prowadzeniu w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Trzeci w turnieju finiszował Anze Lanisek, czwarty Piotr Żyła, a piąty Kamil Stoch i to na pewno wielki sukces naszych skoczków.
– Chłopaki są w coraz lepszej formie i bardzo się z tego cieszę. To praca całej naszej drużyny i bardzo się z tego cieszę, z jej efektów – chwalił swoich skoczków i współpracowników przed kamerami Eurosportu Thomas Thurnbichler, który w swojej pierwszej dużej imprezie w roli trenera Biało-Czerwonych spisał się wspaniale. I jak przyznał, zawodnicy muszą odpocząć, a potem koncentrują się na kolejnych wyzwaniach.
Zawodnicy Thomasa Thunrbichlera złapali formę już na początku sezonu i walczą o czołowe miejsca w Pucharze Świata co tydzień. Dość wspomnieć, że Dawid Kubacki na 12 konkursów w 10 stawał na podium, a Piotr Żyła we wszystkich finiszował w dziesiątce. Kamil Stoch z kolei co tydzień jest bliżej i bliżej podium, a progres formy jest widoczny. Sezon pędzi przed siebie, kolejne zawody czekają nas już w weekend 14-15 stycznia na Wielkiej Krokwi w Zakopanem.