Iga Świątek po porażce wycofała się z WTA w Australii. Powodem ma być kontuzja
- Iga Świątek przegrała w półfinale turnieju United Cup
- Polka nie dała rady Jessice Peguli, po meczu zalała się łzami
- Świątek wycofała się z turnieju w Adelajdzie w Australii
Pierwsza rakieta świata Iga Świątek wycofała się z turnieju WTA w Adelajdzie, który rozpoczął się w poniedziałek. Organizacja WTA poinformowała o wycofaniu się tenisistki z turnieju. Decyzja została podjęta po przegranym meczu United Cup z reprezentacją USA. Jako powód podano kontuzję prawego ramienia.
Miejsce Igi zajmie Francuzka Caroline Garcia, która będzie miała "wolny los" w pierwszej rundzie. Przypomnijmy również, że w ubiegłym roku Iga Świątek dotarła do półfinału w turnieju w Adelajdzie. Wówczas przegrała z Australijką Ashleigh Barty.
Igę Świątek zobaczymy na korcie dopiero w rozpoczynających się 16 stycznia międzynarodowych tenisowych mistrzostwach Australii, czyli Australian Open. United Cup to rozgrywki, które debiutują w tenisowym kalendarzu w 2023 roku. Organizatorami są WTA oraz ATP, a rywalizacja toczy się z udziałem drużyn mieszanych. Gospodarzami są Australijczycy, którzy zaprosili elitę do Brisbane, Perth i Sydney. Pula nagród imprezy to aż 15 milionów dolarów. Wszystkie mecze z udziałem reprezentacji Polski, będą pokazywane na żywo na antenie TVP Sport.
Przegrana Igi Świątek z Pegulą
Wczoraj informowaliśmy o pierwszej porażce Igi Świątek, która miała miejsce w Sydney. Polka zagrała pierwszy z pięciu meczów pomiędzy Polską a USA w półfinale tenisowego United Cup. Nasza liderka do tej pory wygrała na korcie wszystkie starcia w imprezie, ale w piątek po raz pierwszy zaznała goryczy porażki. Po drugiej stronie kortu stała doskonale znana naszej 21-latce Jessica Pegula, którą raszynianka w 2022 roku ogrywała cztery razy, w tym w Rolandzie Garrosie oraz US Open. Straciła w tych meczach tylko jednego seta.
Ale tym razem to Jessica Pegula była na korcie lepsza, a nasza mistrzyni wpadła w dołek i nie potrafiła zagrać na swoim najwyższym poziomie. Starała się jak mogła, pracowała w pocie czoła, ale nie wychodziło jej w zasadzie nic. Popełniała mnóstwo błędów, po prostu nie była sobą. I po 71 minutach rywalizacji musiała uznać wyższość Amerykanki, która wygrała pojedynek 6:2, 6:2 i dała swojej drużynie prowadzenie w meczu.
Tuż po zejściu z kortu nasza mistrzyni nakryła głowę ręcznikiem i nie kryła emocji, po prostu rozpłakała się na oczach całego świata. Była załamana, bo od jej występu zależeć może los Biało-Czerwonych i bardzo zależało jej, by zaprezentować się w Sydney jak najlepiej. Ale tym razem się nie udało i chyba to chciała jej przekazać Agnieszka Radwańska, która szybko pojawiła się przy młodszej koleżance, by ją pocieszyć.