Czerwone Diabły wysłały mistrzów do piekła w pięć minut. Przełom w walce o tytuł
- Derby Manchesteru dla drużyny United, która ograła na swoim terenie City
- Czerwone Diabły włączyły się do walki o tytuł, ścigają liderujący Arsenal Londyn
- Klęski znów doznał Liverpool, który tym razem zakończy ligę poza czołówką
Manchester United to dziś najskuteczniejsza ekipa w Premier League, ale Manchester City to mistrzowie Anglii, którzy ścigają liderów z Arsenalu Londyn. Obie potęgi w sobotnie popołudnie zmierzyły się na Old Trafford, gdzie ciężko było wskazać faworyta, jak to często w derbach bywa. MU wygrało sześć meczów z rzędu i wszystkie starcia w 2023 roku, do tego cztery z rzędu w lidze. I mogło włączyć się do walki o tytuł, ale musiało ograć Obywateli.
Mogli prowadzić już do przerwy, ale Marcus Rashford nie trafił do bramki, gdy minął za polem karnym Edersona. Piłkę zatrzymał przed bramką Manuel Akanji, który uratował tym samym Obywateli. The Citizens rozpoczęli mecz bardzo ostrożnie, ale wyszli na prowadzenie po przerwie. Jack Grealish pojawił się na murawie w 57. minucie gry - to była jedyna zmiana, jakiej dokonał Josep Guardiola - a trzy minuty później trafił do siatki.
Kevin De Bruyne ładnie zabrał się z piłką w polu karnym United, wrzucił piłkę przed bramkę, a tam Anglik wyszedł wysoko w powietrze i dał prowadzenie mistrzom Anglii. Co na to Czerwone Diabły? W pięć minut piłkarze Erika ten Haga odwrócili losy spotkania. W 78. minucie wspaniale z głębi pola podał Casemiro, Marcus Rashford już miał uderzać, ale piłkę do siatki rywali skierował dość niespodziewanie Bruno Fernandes. I znów było 1:1.
Niecałe pięć minut później gospodarze zadali drugi cios i znów po szybkiej kontrze. 18-letni Alejandro Garnacho w polu karnym ograł jak dzieciaka Nathana Ake'a, a potem podał do Marcusa Rashofda, który między nogami Edersona wpakował piłkę do siatki Manchesteru City. Czerwone Diabły wygrały 189. derby Manchesteru, który znów jest bardziej czerwony. I tracą do lokalnych rywali już tylko jeden punkt. A także sześć do lidera, Arsenalu Londyn.
Kanonierów czekają w niedzielę również derby, na wyjeździe zagrają z Tottenhamem Hotspur, który jest w tabeli piąty i ściga czołową czwórkę. Tymczasem w sobotę kolejnej klęski doznał Liverpool FC, który przegrał aż 0:3 z Brighton and Hove Albion na jego Amex Stadium. Po przerwie dwa gole strzelił dla Mew Solomon March, a potem zaliczył asystę przy bramce Danny'ego Welbecka. The Reds są w tabeli na pozycji dziewiątej, trener Juergen Klopp po porażce przepraszał fanów pod ich trybuną.
Ciekawie było w Liverpoolu, gdzie Everton uległ 1:2 Southampton FC, a dwa gole dla Świętych strzelił James Ward-Prowse. Nottingham Forest 2:0 odprawili Leicester City po bramkach Brennana Johnsona, a Danny Podence pokonał Łukasza Fabiańskiego i jego Wolverhampton 1:0 ograli West Ham United. W piątek Aston Villa FC 2:1 wygrała starcie z Leeds United, a Matty Cash (uraz) i Jan Bednarek nie weszli na murawę.
W niedzielę trzy ostatnie mecze 20. kolejki, którą zamknie szlagier Tottenham Hotspur - Arsenal Londyn w stolicy.