Jerzy Skolimowski komentuje nominację do Oscara. "Nie jestem szczęśliwy. Mam poczucie ulgi"
- "IO" (ang. tytuł "EO") to film zupełnie typowy, bo przedstawia historię przekazywanego z rąk do rąk osiołka. Na swojej drodze spotyka zarówno dobrych, jak i złych ludzi. Film jest alegorią, a tytuł nawiązuje do dźwięku wydawanego przez to zwierzę.
- Film wyreżyserował Jerzy Skolimowski ("Ręce do góry", Fucha", "Wrzask"). Razem z Ewą Piaskowską napisał też scenariusz. Autorami zdjęć byli: Michał Dymek, Michał Englert i Paweł Edelman, kierownikiem produkcji Tomasz Morawski, a za montaż odpowiadała Agnieszka Glińska.
- W obsadzie filmu znaleźli się m.in. Lorenzo Zurzolo, Sandra Drzymalska, Mateusz Kościukiewicz i Tomasz Organek.
- Film "IO" miał światową premierę w zeszłym roku w Konkursie Głównym na festiwalu w Cannes, gdzie otrzymał Nagrodę Jury. W tym roku powalczy o Oscara za najlepszy film międzynarodowy. Konkuruje m.in. z "Na Zachodzie bez zmian".
"Reżyser wielokrotnie nagradzany prestiżowymi nagrodami filmowymi, aktor, który grywał u Cronenberga i w filmach Marvela, a jego obrazy kupowali gwiazdorzy z Hollywood. Jerzy Skolimowski to legenda polskiego kina znana na całym świecie" – pisała w artykule Maja Mikołajczyk. 84-letni Jerzy Skolimowski otrzymał właśnie pierwszą w swojej karierze nominację do Oscara. Jak na nią zareagował? Przede wszystkim poczuł ulgę.
Nie jestem szczęśliwy... może to dotrze do mnie, jeżeli wypadałoby mi być szczęśliwym. Głównie mam uczucie ulgi. Wyobrażam sobie, jakbym się czuł, gdybym tej nominacji nie dostał, a przecież mogło się tak wydarzyć.
– Wykonaliśmy rzeczywiście katorżniczą pracę ze względu na rozmiar wysiłku, jaki poświęciliśmy tej całej kampanii. Gdyby to miało nie przynieść tej upragnionej nominacji, to znacie państwo słowo, jakbym się czuł: wk... i tak dalej. Szczęście może jeszcze przyjdzie – przyznał reżyser na konferencji zorganizowanej przez PISF, który współfinansował produkcję.
"IO" Jerzego Skolimowskiego nominowany do Oscara w 2023 r. Reżyser szczerze podsumował podsumowanie starania o nominację
Mówiąc o "katorżniczej pracy" miał na myśli promocję "IO" w Stanach Zjednoczonych. Nakręcenie samego filmu bowiem nie wystarczy, by dostać nominację. Trzeba go potem lobbować (i pompować w to mnóstwo pieniędzy). Produkcje starające się o Oscara muszą zaistnieć m.in. w mediach, a twórcy, chcąc nie chcąc, muszą chodzić na konferencje prasowe, rozmawiać z dziennikarzami i widzami. Nie każdy za tym przepada.
Reżyser mówił o ogromnej "ilości bełkotu, jaki trzeba wydalić z siebie i to właściwie monotonnie powtarzając, co kilkanaście zdań, wracać do zdania numer jeden i potem wracać do zdania numer siedem". Dodał, że w czasie kampanii takich wywiadów, na których opowiadał to samo na te same pytania, miał mnóstwo. Odmianą były spotkania z widzami.
– Kilkanaście rozmów dziennie plus kilkanaście zoomów (rozmów przez internetowy komunikator - red.) z całego świata. Najgorsze dla mnie chwile to Q&A (sesje pytań i odpowiedzi - red.), kiedy po filmie zostaje się z widownią, a ta zadaje pytania na tyle oryginalne, że już nie mam tej puli frazesów, którymi się mogę opędzić od dziennikarzy, tylko muszę wymyślać coś ze swoim kulejącym angielskim.
Gdybyśmy nie dostali (nominacji - red.), to przecież szlag by mnie trafił. Ten wysiłek nie poszedł na marne. To była robota głupiego. Odwalałem konieczność, którą trzeba było zrobić, żeby zamanifestować swoją obecność, żeby się dostać na trzecią czy siódmą stronę jakiegoś pisma. Ta ilość wzmianek się liczy.
Reżyser w gorzkich słowach, ale z lekkim uśmiechem na twarzy, podsumował trudy przy promocji filmu. Miejmy nadzieję, że nikt z Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej lub zagranicznych dziennikarzy nie oglądał tej konferencji, bo mogłoby mu się zrobić smutno. Takie są jednak realia. Niemniej jednak - te setki rozmów i wywiadów się opłaciły, bo już sama nominacja to ogromne wyróżnienie.
Film "IO" rywalizuje w tym roku o Oscara z takimi filmami jak: "Argentyna, 1985" (Argentyna), "Blisko" (Belgia) "Cicha dziewczyna" (Irlandia), "Na Zachodzie bez zmian" (Niemcy)". Ten ostatni może też dostać nagrodę m.in. za najlepszy film, scenariusz adaptowany, dźwięk, efekty czy scenografię. Najwięcej nominacji do Oscara dostał za to film "Wszystko wszędzie naraz" - aż 11.