Wyciekło nagranie z ulubieńcem Kaczyńskiego. Wziął "ślub" z górnikiem przebranym za kobietę
- Bliski współpracownik prezesa PiS, Michał Moskal, pod koniec grudnia zaręczył się 960 metrów pod ziemią, w kopalni Bogdanka, co nie uszło uwadze mediów i polityków opozycji
- Teraz nastąpiła "dogrywka": podczas zakrapianej alkoholem imprezy związkowców z Bogdanki w połowie stycznia Moskal wziął też fikcyjny "ślub" z innym górnikiem przebranym za kobietę
- Moskal potwierdza: "Górnicy postanowili wyprawić mi zaślubiny z jednym z nich", twierdzi też, że Onet, który ujawnił nagrania z imprezy, "nie rozumie" górniczych tradycji
W poniedziałek Onet poinformował, że dotarł do nagrań z imprezy związkowców "Solidarności" z Bogdanki. Odbyła się ona 21 stycznia w Urszulinie i wzięli w niej udział m.in. 28-letni Michał Moskal, szef biura Jarosława Kaczyńskiego, a także wiceminister finansów Artur Soboń. Ten drugi miał jednak wyjść ze spotkania, nim zainscenizowano na nim... fikcyjną ceremonię Moskala z górnikiem przebranym za kobietę.
Moskal "bohaterem" imprezy związkowców
Osoby biorące udział w styczniowej imprezie postanowiły nawiązać do prawdziwych zaręczyn Moskala, które odbyły się pod koniec grudnia. Jak informowaliśmy w naTemat.pl, na jaw wyszło, że współpracownik Kaczyńskiego oświadczył się swojej wybrance właśnie w lubelskiej kopalni Bogdanka, 960 metrów pod ziemią. Narzeczonym towarzyszył m.in. ówczesny wiceprezes zarządu kopalni Kasjan Wyligała, który – jak podał Onet – kilka dni później został szefem Bogdanki.
Czytaj też: Tajemnicze zaręczyny współpracownika Kaczyńskiego w kopalni. Naruszono zasady bezpieczeństwa?
Według anonimowych pracowników kopalni mogło wówczas dojść do naruszenia procedur bezpieczeństwa, ale oficjalnie nic takiego w sprawie nie zostało udowodnione. "Rzeczpospolita" powołała się z kolei na wyliczenia górników, z których wynikało, że półgodzinna przerwa w pracy zakładu mogła kosztować kopalnię nawet kilka milionów złotych.
Gdy wybuchł skandal w tej sprawie, rzecznik rządu Piotr Müller tłumaczył zachowanie Moskala słowami: "nic się złego nie stało, jeśli zostały zachowane procedury".
Najpierw prawdziwe zaręczyny w Bogdance, potem: fikcyjny ślub z górnikiem przebranym za kobietę
Najpierw były więc prawdziwe zaręczyny w Bogdance, a potem: fikcyjna ceremonia ślubna podczas imprezy związkowców. Jej pełna nazwa to XXV Karczma Piwna NSZZ "Solidarność": w trakcie imprezy zwyczajowo odbywają się "przebieranki", jest też część kabaretowa.
Onet ujawnił na swojej stronie dwa filmy z uroczystości. Można na nich zobaczyć m.in. górników przebranych za kobietę i za księdza, którzy inscenizują ślub Moskala i zapraszają go do wspólnej zabawy słowami: "Przyniósł chwałę Bogdance!".
– Powiem ci tak, różne krążyły wersje tej sytuacji, a wyszło na to, że podobno, po tej całej ceremonii zagubiła się wybranka. Ale zastępy ratowników już do tego doszły i ją wyciągnęli. Nie będziesz sam! – mówi następnie związkowiec prowadzący imprezę do Moskala.
Potem na scenę wkracza "panna młoda", czyli inny górnik przebrany za kobietę. Moskal z kolei przebiera się w strój górnika (zakłada m.in. kask). Następuje inscenizacja ślubu (wraz z pytaniem: "czy ty, młody kawalerze, bierzesz tę piękną niewiastę za żonę?"), a rolę świadka Moskala odgrywa... prezes Bogdanki.
Gdy "młodzi" (czyli Moskal i przebrana kobieta) podchodzą do siebie, uczestnicy imprezy krzyczą nawet: "gorzko, gorzko", a później – jak relacjonuje Onet – słychać także "aluzje seksualne".
To jeszcze nie koniec, bo po "pierwszym tańcu" uczestnicy imprezy dostali prezenty. "Panna młoda" dostaje 20-kilogramowy pierścionek z bryły węgla. "Jeden z górników przynosi parasol, za którym Michał Moskal oraz jego nowa wybranka inscenizują pocałunek" – opisuje Onet.
Moskal zabiera głos. "Górnicy postanowili wyprawić mi zaślubiny"
Szef NSZZ "Solidarność" w Bogdance nie zareagował na prośbę portalu o komentarz w sprawie imprezy z udziałem ulubieńca Kaczyńskiego. Moskal również miał nie odbierać telefonu.
Po tym, jak ukazał się artykuł w tej sprawie, napisał jednak na swoim Twitterze: "Niemiecki Onet albo nie rozumie kilkusetletnich zwyczajów karczmy górniczej, albo na siłę starał się tę tradycję zaatakować. Górnicy aż łapią się za głowę, czytając te brednie, ale nie dziwią już ataki zagranicznych mediów na polskie górnictwo i tradycje".
Z kolei w niedziele wieczorem (jeszcze przed publikacją artykułu Onetu) na swoim Facebooku zamieścił obszerniejszy wpis, a nawet zdjęcia z imprezy.
"Już drugi tydzień mija od XXV Karczmy Solidarności - wyjątkowej, bo z jednej strony pełnej śmiechu i radości, a z drugiej strony wzruszającej przy podsumowaniach i podziękowaniach za działalność dla Przewodniczącego Solidarności w Bogdance Antoniego Pasiecznego" – napisał.
"Górnicy postanowili wyprawić mi zaślubiny z jednym z nich. Otóż Panowie, moja narzeczona tak ślązacko nie zaciąga i takich barów pod suknią też się nie spodziewam! Natomiast jako inżynier górnictwa kilkudziesięciokilogramowy pierścień z węglem bardzo doceniła i za to jeszcze raz serdecznie dziękuję!" – napisał.
Nie szczędził też uszczypliwości wobec dziennikarzy Onetu i TVN-u. "Z Onetu i TVN-u też się trochę pośmialiśmy, a redaktorom życzę, by mieli choć ułamek tego dystansu do siebie i radości w sercu co Brać Górnicza, ale przede wszystkim, żebyście kiedyś z zaproszenia górników z Bogdanki skorzystali i zobaczyli, jak ciężka jest to praca, zanim kolejny raz zasiądziecie w warszawskich biurach, pisząc o nich zupełne bzdury" – stwierdził.
Czytaj też: Zastąpił słynną panią Basię. Kim jest Michał Moskal, nowy pupil Jarosława Kaczyńskiego?