Ten skok mógł przypłacić ciężkim urazem. Są nowe informacje ws. stanu zdrowia Słoweńca

Krzysztof Gaweł
04 lutego 2023, 09:49 • 1 minuta czytania
Słoweniec Timi Zajc mógł w piątek zakończyć rywalizację na skoczni w Willingen z poważnymi urazami i w szpitalu. Słoweniec z trudem wylądował po tym, jak mocny wiatr poniósł go na rozbieg skoczni, na szczęście nie doznał urazów i ma startować w sobotę. A w Pucharze Świata zawrzało i pojawiło się pytanie: czy sędziowie kontrolują to, co się dzieje?
Ten skok mógł przypłacić ciężkim urazem. Są nowe informacje ws. zdrowia Słoweńca Fot. LUKASZ SZELAG/REPORTER

Timi Zajc w piątek oddał skok, który będzie pamiętał do końca życia. Na Mühlenkopfschanze 22-latek poleciał aż 161,5 metra i lądował przerażony daleko poza bezpieczną strefą. Uderzył o zeskok z mocą i aby uniknąć poważnego urazu, musiał ratować się upadkiem. Po spotkaniu z podłożem złapał się za kolano, ale na szczęście nie doznał poważnej kontuzji. Po tej próbie jury już nie miało wątpliwości i rywalizację przerwano na dobre. O kilka chwil zbyt późno.

- Wszystko jest w porządku, ale uważam, że rywalizację przerwano zbyt późno. Myślę, że to powinno być ostrzeżenie na przyszłość, że bezpieczeństwo skoczków jest najważniejsze - uspokajał nastroje trener Robert Hrgota, który zapewnił, że Timi Zajc jest zdrowy i że będzie startował w sobotę. Ale do tragedii nie zabrakło wiele, wiatr poniósł skoczka tak daleko, że ten mógł nawet wylądować w trybunach, a wówczas doznałby poważnych urazów.

Czy sędziowie i członkowie jury w ogóle kontrolowali rywalizację?

- Od razu dostałem informację, że Timi Zajc nie ma szczególnych problemów z kolanami, ale odczuwał trochę bólu w plecach, ponieważ lądował na tylnej części ciała. Rozmawiałem z Robertem Hrgotą, trenerem Słoweńców i wygląda na to, że czuje się dobrze. Będę szczery, to był najtrudniejszy dzień w Pucharze Świata w ciągu tych trzech lat - mówił Skijumping.pl dyrektor Pucharu Świata w skokach narciarskich Sandro Pertile.

Do pracy jury i ekipy technicznej zastrzeżenia były już wcześniej. Z kapryśnym wiatrem sędziowie nie radzili sobie podczas Turnieju Czterech Skoczni. Później w Zakopanem na stracenie posłali Dawida Kubackiego, który stracił niemal pewny triumf. Teraz w Willingen znów zaryzykowano życiem i zdrowiem skoczka. Pod Tatrami na sędziów wściekł się Adam Małysz, który podsumował ich pracę nie gryząc się w język.

Jestem zły, nie może tak być – wściekał się w studiu TVP Adam Małysz. Jego zdaniem w przypadku naszych skoczków sędziowie mogli szybciej i lepiej decydować, pozwalając im oddać skoki w dobrych warunkach. – Nie można czegoś takiego robić – zżymał się nasz mistrz, a kibice komentowali w sieci, że znów trzymano naszych mistrzów zbyt długo. Małysz fanom dziękował za wsparcie na Wielkiej Krokwi i przed telewizorami, ale żalu nie ukrył.

Teraz, w związku z mocnymi podmuchami wiatru jury odwołało sesje treningowe przed kwalifikacjami panów. Rozegrano tylko jedną i Polacy na pewno nie będą jej dobrze wspominać. Trzecie miejsce zajął Dawid Kubacki, który skoczył 137,5 metra na Mühlenkopfschanze. Pozostała piątka - Piotr Żyła (110 metrów), Kamil Stoch (111 metrów), Aleksander Zniszczoł (120 metrów), Jakub Wolny (122,5 metra) i Paweł Wąsek (116,5 metra) - skakała bardzo słabo i nie przypominała siebie jeszcze sprzed miesiąca.

Teraz czekają nas najpierw sobotnie kwalifikacje od godziny 14:45, a po nich rozpoczną się pierwsze zawody indywidualne na Mühlenkopfschanze. Te opóźniły się i teraz mają się rozpocząć o godzinie 16:10. Oczywiście wszystko przy założeniu, że w sobotę nie będzie wiać i że będzie się dało bezpiecznie rozegrać zawody. Transmisje w Eurosporcie oraz TVN.