Gwiazdor BVB pokonał raka i znów jest na ustach wszystkich. Ten gol to symbol

Krzysztof Gaweł
04 lutego 2023, 18:49 • 1 minuta czytania
Sebastien Haller miał jak najęty trafiać jesienią dla Borussii Dortmund, ale zamiast na murawie, toczył swoją najważniejszą w życiu bitwę w gabinetach lekarzy i szpitalach. Gdy latem okazało się, że cierpi na nowotwór, rozpoczęła się walka o jego życie. Dziś Iworyjczyk znów gra, właśnie strzelił pierwszego gola dla BVB i pokazał, że nawet w najbardziej beznadziejnej sytuacji warto mieć nadzieję.
Gwiazdor BVB Sebastien Haller pokonał raka i znów jest na ustach wszystkich. Ten gol to symbol nadziei Fot. IMAGO/Eibner-Pressefoto/Bahho Kara/Imago Sport and News/East New

Sebastien Haller trafił do Borussii Dortmund z Ajaksu Amsterdam latem 2022 roku. Iworyjczyk podpisał umowę, BVB zapłaciła 31 mln euro i następca Erlinga Haalanda miał z miejsca zacząć dziurawić siatki rywali. Taki był plan, bo życie napisało swój własny scenariusz. Napastnik Borussii Dortmund źle poczuł się podczas zajęć na obozie w Bad Ragaz już na początku zgrupowania. Objawy były bardzo nietypowe.

Lekarze gruntownie przebadali 28-letniego snajpera z Wybrzeża Kości Słoniowej i okazało się, że jego stan jest bardzo poważny. "Sebastien Haller musiał opuścić obóz treningowy w Bad Ragaz i już wrócił do Dortmundu. Podczas badań wykryto guza jądra" - przekazał klub w specjanym oświadczeniu. Niemcy byli w szoku, ale ostrożność medyków i szybka reakcja najpewniej uratowały piłkarzowi życie.

Kolejne miesiące Sebastien Haller spędził w gabinetach onkologów, gdzie podawano chemioterapię i oceniano, czy nowotwór jest w odwrocie. Pojawiły się obawy, że może zaatakować ponownie, ale piłkarz wygrał z chorobą i pod koniec roku wrócił do zajęć z drużyną. To był przełom dla Iworyjczyka, dla jego kolegów z zespołu oraz kibiców, którzy mocno wspierali chorego gwiazdora w najważniejszej walce w życiu.

22 stycznia snajper z Wybrzeża Kości Słoniowej zadebiutował w Bundeslidze, tydzień później zagrał w niej po raz pierwszy jako piłkarz pierwszej jedenastki, a w sobotę trafił po raz pierwszy, odwdzięczając się trenerowi Edinowi Terziciowi za zaufanie. Był początek drugiej połowy, ważyły się losy starcia Borussii Dortmund z SC Freiburg. Goście na Signal Iduna Park od 17. minuty grali w dziesiątkę, bo z boiska wyleciał Francuz Kiliann Sildillia.

Już dziewięć minut później Nico Schlotterbeck dał prowadzenie BVB, ale przed przerwą dla gości trafił na 1:1 Lucas Holer. I dopiero na początku drugiej połowy gospodarze przejęli kontrolę nad meczem. W 48. minucie Karim Adeyemi dał prowadzenie żółto-czarnym, a Sebastien Haller trzy minuty później wykorzystał wrzutkę Raphaela Guerreiro i głową wpakował piłkę do bramki. Cały zespół otoczył wzruszonego snajpera i mocno fetował.

A Iworyjczyk wskazał na swoje buty i napis "Je**ć raka", który wygrawerowano na jego zamówienie. Później wraz z kolegami dopełnił dzieła, kolejne dwie asysty Raphaela Guerreiro pozwoliły trafić Julianowi Brandtowi oraz Giovanniemu Reynie i Borussia Dortmund zdeklasowała SC Freiburg 5:1 (1:1) na swoim terenie. To kluczowa wygrana, od kiedy Sebastien Haller jest z drużyną, ta wygrała cztery kolejne mecze i znów gra o tytuł.

Borussia Dortmund w tabeli Bundesligi jest trzecia, ma tyle samo punktów (37) co drugi Bayern Monachium, który stracił w ostatnich kolejkach aż sześć "oczek". Bawarczycy swój mecz zagrają w niedzielę, czeka ich ciężka przeprawa na wyjeździe z VfL Wolfsburg (godzina 17:30). A niespodziewanym liderem znów jest Union Berlin, który w sobotę pokonał 2:1 (1:0) FSV Mainz i wciąż marzy o sprawieniu gigantycznej sensacji. Szansę na tytuł ma wciąż sześć ekip, a liga dopiero co przekroczyła półmetek.

Aha, jeszcze jedno. Ponownie apelujemy do naszych czytelników. Panie i panowie, badajcie się regularnie!