Były działacz PiS twierdzi, że widział fałszowanie wyborów. Zdradził swoje plany polityczne

Agata Sucharska
12 lutego 2023, 21:41 • 1 minuta czytania
Marek Zagrobelmy – były działacz Prawa i Sprawiedliwości, który powiedział w rozmowie z "Newsweekem", że "PiS fałszuje wybory" ogłosił, że będzie działać w nowej partii. Ugrupowanie nazywa się "Ruch Marka Materka" i skupia się na współpracy ze środowiskami samorządowymi. Wywiad dla tygodnika spotkał się z wieloma słowami krytyki.
Kim jest Marek zagrobelny? Były działacz PiS dołącza do nowej partii. Fot. screen Twitter / Marek Zagrobelny

Kim jest Marek Zagrobelny?

Marek Zagrobelny to były działacz PiS, autor książki "Pokochać PiS". Ostatnio media pisały o nim w kontekście wywiadu dla "Newsweeka", w którym twierdził, że partia fałszowała wybory rękami swoich działaczy oraz że on sam był tego świadkiem i "miał na to wpływ".

"Mój wywiad w 'Newsweeku' dla Renaty Grochal ma na celu pokazanie, jak PiS wykorzystuje rutynę dnia wyborczego do fałszowania pojedynczych głosów. Jest wiele różnych technik i sytuacji. Niektóre sam stosowałem w imieniu PiS. Byłem z ich ramienia prawie 10 razy w komisjach" – oświadczył na swoim Twitterze po publikacji tekstu.

Polityk przedstawia się teraz jako "przeciwnik Prawa i Sprawiedliwości", a swoje obecne poglądy przedstawia jako "pragmatyczny liberalizm". Obecnie mieszka w Norwegii, ale polska polityka nie jest mu obojętna.

Zagrobelny zdecydował się bowiem zaangażować w działalność nowego ruchu politycznego. "Powstaje nowa siła polityczna. Ruch Marka Materka (Prezydenta Starachowic) nie będzie uczestniczył w znanym i tradycyjnym podziale 'PiS-opozycja. Ma bowiem dać oddech i normalność" – zdradził.

Co proponuje ten ruch polityczny? "Ruch Marka Materka to dobrowolne zrzeszenie osób, którym zależy na rozwoju społeczności lokalnych w Polsce. Idea stworzenia Ruchu wyszła od mieszkanek i mieszkańców regionu świętokrzyskiego. Podejmujemy współpracę ponad podziałami ze środowiskami samorządowymi i liderami społecznymi z całej Polski" – podkreślono na stronie internetowej. "Marek Materek, wygrywając wybory, przeszedł do historii jako najmłodszy prezydent miasta w Polsce. Marek Materek wprowadził nowy model zarządzania administracją publiczną. Sam dając przykład maksymalnego poświęcenia dla dobra publicznego, pociągnął za sobą zespół ludzi, którzy uwierzyli, że można" – napisano o założycielu ugrupowania.

Krytyka "Newsweeka". "Największy skandal"

Artykuł tygodnika kierowanego przez Tomasza Sekielskiego spotkała się z wieloma słowami krytyki. M.in. prezes Ogólnopolskiej Grupy Badawczej Łukasz Pawłowski ostro ocenił publikację.

"Przeczytałem tekst Renaty Grochal w 'Newsweeku' i uważam, że najnowsza okładka w tym tygodniku to największy skandal i nieodpowiedzialność od bardzo wielu lat i będzie się ona śnić po nocach Sekielskiemu" - napisał Pawłowski, po czym w obszernym wpisie wyjaśnił, że jego zdaniem treści w artykule nie zostały zweryfikowane.

Jak argumentuje Pawłowski, "przez 10 lat przewinęło' się przez komisje przynajmniej pół miliona osób, a tygodnikowi udało się dotrzeć do 1 (słownie: jednego) świadka fałszowania i na nim opiera swoją tezę i okładkę". Zauważył przy tym, że w przypadku Prawa i Sprawiedliwości wyniki exit pool od ostatecznych wyników wyborów różniły się zaledwie 0,01 punktu procentowego.

"Uprzedzenia nie minęły z dnia na dzień"

Przypomnijmy, że po odejściu z Prawa i Sprawiedliwości Marek Zagrobelny zdystansował się do polityki. O przemianie swoich poglądów rozmawiał z dziennikarką naTemat.pl Anną Dryjańską.

– Dziś wiem, że wszyscy jesteśmy ludźmi. W Norwegii sporo jest zresztą Polaków LGBT, którzy wyemigrowali z kraju w poszukiwaniu normalności. Mój fryzjer, do którego chodzę raz w miesiącu, jest homoseksualny. Nie mam z tym problemu. Oczywiście uprzedzenia nie minęły z dnia na dzień – podobnie jak w przypadku wypalenia politycznego to był proces – zdradził.

– W pewnym momencie zauważyłem, że te kwestie nie napędzają już moich emocji. Najpierw zacząłem dostrzegać, że więcej jest rzeczy, które nas łączą, niż dzielą. Potem zrozumiałem, że to, co nas dzieli, nie ma większego znaczenia – podsumował polityk.