Protestujący ruszyli przed plebanię z taczką dla proboszcza. Nawet poseł interweniował
- Przed oknami plebanii na Placu Sanktuaryjnym w Bochni aż 150 osób protestowało w obronie księdza Stanisława Adamczyka
- Powód? Zarzuty szykanowania chóru męskiego przez księdza Podstołowicza. Sytuacja jest na tyle poważna, że parafianie stawili się pod plebanią z taczką
- Na miejscu interweniował nawet poseł Porozumienia Stanisław Bukowiec, który mediował między księdzem a manifestującymi
Ruszyli przed plebanię z taczką. Parafianie walczą z działaniami księdza
150 osób przyniosło ze sobą szereg transparentów. Wznoszono także hasła takie jak: "Murem za chórem", "Czy zysk jest najważniejszy w parafii? Przecież to nie korpo!", "Proboszczów jest wielu, chór PCSN pod dyrekcją ks. Adamczyka jest jeden!".
Jak opisuje Bochnianin.pl, na miejsce przyniesiono także taczkę, po czym manifestujący stwierdzili, że "jaki proboszcz, taki wóz". Skandowano także "Murem za chórem i księdzem Adamczykiem!". Do zgromadzonych postanowił wyjść ksiądz proboszcz Podstołowicz. Poprosił protestujących o wybranie swojej reprezentacji, by odbyć rozmowę o przyszłości chóru i jego dyrygenta.
Po 40 minutach negocjacji między księdzem Podstołowiczem a parafianami i posłem Porozumienia udało się wypracować kompromis. Chór będzie mógł pozostać w Bursie, a jego dyrygentem pozostaniem ksiądz Adamczyk.
Rodzice chórzystów będą musieli jednak wybrać swoją reprezentację i udać się na spotkanie z zarządcą bursy, by dokładnie spisać i ustalić zasady korzystania z obiektu przez chór.
– To oczywiście nie rozwiązuje wszystkich problemów i wciąż pozostaje wiele niejasności. Niemniej pokazaliśmy siłę, wobec której proboszcz nie mógł być obojętny – podsumowali organizatorzy protestu, cytowani przez Bochnianin.pl.
Wojna w Bochni o chór księdza Adamczyka
W skali ogólnopolskiej ta informacja może brzmieć jak jedna z wielu. Sprawa jednak rozgrzewa lokalną społeczność do czerwoności. Nieustannie rozpisują się o niej także regionalne tytuły prasowe.
Jednym z nich jest Bochnianin.pl, który wyjaśnił, że cały konflikt między wiernymi a Kościołem dotyczy chłopięcego chóru "Pueri Cantores Sancti Nicolai" oraz w jego założyciela i dyrygenta księdza Stanisława Adamczyka.
Ksiądz Adamczyk wskazał bowiem, że on i jego chór od dwóch lat jest "przedmiotem szykan" ze strony zarządcy Domu Pielgrzyma Bursa. To właśnie tam odbywają się próby grupy wiernych.
W oświadczeniu księdza, jakie opublikował Bochnianin.pl, wynika, że zarządca miał zakłócać pracę chóru, wywołując niepotrzebny hałas. W końcu z drobnych złośliwości sytuacja zaczęła eskalować.
"Wymienił zamki do drzwi wejściowych i domofon, zamknął toalety, z których dotychczas korzystali chórzyści, zamknął bramę wjazdową na parking (...), zamknął kontener na śmieci" – wymienia ksiądz Adamczyk.
W końcu ze względu na "załamanie stanu zdrowia" oraz ciągnący się konflikt duchowny złożył rezygnację z prowadzenia chóru. Równolegle społeczność lokalną oburzyły pogłoski, według których chór miał zostać wyproszony z bursy.
Oświadczenie wydał także ksiądz proboszcz. Opublikowano je nie tylko na oficjalnej stronie parafii, ale również odczytano je na zakończenie mszy świętych odprawianych w niedzielę w Bazylice Św. Mikołaja.
Duchowny od razu zapewnił, że chór nie zostanie eksmitowany z bursy, a także podkreślił ogromne zasługi grupy w rozwoju życia parafii.
"Nie było takich decyzji ani nie były podawane żadne terminy. Wszelkie insynuacje, które pojawiają się w przestrzeni publicznej, są kłamstwem!" – podkreślił , po czym dodał: "Ubolewam, że w tej sytuacji górę wzięły niezdrowe emocje, bazujące na niesprawdzonych informacjach".