Szumowska pracuje nad nowym filmem. Tym razem opowie o transpłciowej kobiecie
- Małgorzata Szumowska i Michał Englert znów zrobią razem film
- Tym razem wspólnie wyreżyserują dramat "Let Me Out", który opowie o transpłciowej kobiecie
- W filmie zagrają m.in. Małgorzata Hajewska-Krzysztofik ("Śniegu już nigdy nie będzie", "Body/Ciało") i Joanna Kulig ("Sponsoring", "Każdy wie lepiej")
Nowy dramat Małgorzaty Szumowskiej i Michała Englerta "Let Me Out"
Bohaterkę "Let Me Out" poznajemy jako Adama, który mieszka w niewielkiej miejscowości w Polsce. Mężczyzna jest ojcem i mężem, jednak z czasem coraz gorzej czuje się w swoim ciele i ma poczucie, że jest ono niezgodne z jego prawdziwą tożsamością. Akcja dramatu będzie toczyć się na przestrzeni 45 lat.
W dramacie w rolach głównych zobaczymy aktorki, które już wcześniej współpracowały z Szumowską, czyli Małgorzatę Hajewską-Krzysztofik (""Śniegu już nigdy nie będzie", "Body/Ciało") oraz Joannę Kulig ("Sponsoring").
Szumowska wyreżyseruje dramat razem z Michałem Englertem. Duet współpracuje ze sobą od lat – Englert, który z zawodu jest operatorem, jest autorem zdjęć do wszystkich filmów Szumowskiej. Jako współscenarzysta współpracował z nią przy takich tytułach, jak "Śniegu już nigdy nie będzie", "Twarz" czy "Body/Ciało". "Let Me Out" będzie debiutem reżyserskim Englerta.
– Wiedza w tym temacie jest wciąż bardzo ograniczona – stare stereotypy przetrwały. To będzie trudny film na bardzo delikatny temat, ale jednocześnie bardzo istotny – opowiadała reżyserka.
Szumowska zdradziła, że już od dwudziestu lat planowała zrealizować ten projekt z Englertem. Choć akcja filmu osadzona jest w trakcie przemian, do jakich dochodziło po upadku komunizmu w Polsce, nie będzie on produkcją historyczną.
– Rozmawiamy o tym, jak zapamiętaliśmy Polskę z lat 70., 80. czy 90. i jak widzimy ją dziś. Transformacja Polski – i tej konkretnej osoby – jest naszym zdaniem bardzo interesującym konceptem – dodała.
– Kraj się zmienia, ale sytuacja osób trans nie polepszyła się w znaczący sposób – tłumaczył Englert. – Tolerancja i wiedza to wciąż towar deficytowy, więc walka, jaką toczą, musiała stać się także naszym interesem – dodał.
Sama Szumowska opisuje "Let Me Out" jako melodramat rodzinny o relacjach międzyludzkich oraz o ukrywanej przez lata tożsamości. – Dwoje kochających się ludzi po prostu chce być sobą. W nowoczesnym świecie, w środku Europy to wydawałoby się proste – stwierdził Englert. – Ale rzeczywistość pokazuje, że trzeba za to zapłacić wysoką cenę – podsumował na koniec.
"Infinite Storm" – ostatni film Szumowskiej
Przypomnijmy, że ostatnim filmem Szumowskiej był oparty na faktach thriller "Infinite Storm" z Naomi Watts w roli głównej oraz m.in. Billym Howlem ("Wąż", "Pod sztandarem nieba") oraz Denisem O'Hare'ą ("American Horror Story", "Witaj w klubie").
"Mimo że plakat 'Infinite Storm' może sugerować typowe kino survivalowe, to jest to film o życiowych burzach, walce z samym sobą i odnajdywaniu piękna w cierpieniu. Szumowska snuje uniwersalną opowieść o niezłomnej kobiecie, która nie zamierza się poddać, co przywodzi również na myśl dramat 'Dzika droga' z Reese Witherspoon" – recenzowała dla naTemat Ola Gersz.