Bareja wiecznie żywy. Trener uderzył prezesa, ale dostał rozgrzeszenie od właściciela

Maciej Piasecki
07 marca 2023, 21:49 • 1 minuta czytania
Polska piłka nożna nie przestaje zaskakiwać. Do kuriozalnej sytuacji doszło w Motorze Lublin. Drugoligowiec zorganizował konferencję, w której główną rolę odegrał Zbigniew Jakubas. Właściciel klubu stanął w obronie trenera Goncalo Feio, który kilka dni wcześniej... zaatakował prezesa Pawła Tomczyka.
Wtorkowa konferencja Motoru Lublin z pewnością zapisze się w historii polskiej piłki klubowej... Fot. Krzysztof Radzki/East News

Historia nieprawdopodobna, a jednak prawdziwa. Motor Lublin stał się najgłośniejszym klubem ostatnich kilku dni wśród krajowych dziennikarzy sportowych. Powód? Mocny temperament trenera drugoligowca, czyli Goncalo Feio. Portugalczyk z tygodnia na tydzień coraz bardziej frustrował się polityką klubu, aż w końcu dał temu dosadny wyraz.

Co zrobił Feio? Po meczu ligowym Motoru z GKS Jastrzębie trener... zaatakował prezesa klubu Pawła Tomczyka, a ten po uderzeniu znalazł się w szpitalu. Portugalczyk miał być zdenerwowany na rzeczniczkę klubu, że ta nie wzięła udział w konferencji prasowej. W obronie pani Pauliny Maciążek stanął prezes Motoru, w wyniku czego doszło do kłótni.

Feio w afekcie chwycił za podkładkę na kartki i rzucił w swojego przełożonego. Skończyło się na rozciętym łuku brwiowym Tomczyka i aferze na całą Polskę.

A konflikt na linii prezes-trener również narastał i to od dłuższego czasu.

"Show" na konferencji prasowej Jakubasa

Wydawało się, że trener Motoru, który prowadzi zespół od września 2022 roku, na skandalicznym zdarzeniu zakończy swoją pracę w Lublinie. We wtorek 7 marca okazało się jednak, że jest jeszcze spory margines dla... kuriozalnych wydarzeń związanych z polską piłką nożną. Doszło bowiem do konferencji prasowej, zatytułowanej mianem konferencji Zbigniewa Jakubasa. Właściciel klubu, na co dzień właściciel Grupy Kapitałowej Multico, stanął w obronie... trenera. A Feio, będący obok Jakubasa, przeprosił i to by było na tyle.

– Cała sytuacja jest spowodowana też kwestią przemęczenia. Trener pracuje po 20 godzin. To granica wytrzymałości organizmu. W takiej sytuacji człowiek jest wybuchowy i czasami nie wytrzymuje – powiedział właściciel Motoru.

Mało? Okazuje się, że zawieszony został nie szkoleniowiec, a... prezes klubu. Tomczyk oddał się do dyspozycji rady nadzorczej, a ta podjęła uchwałę o zawieszeniu na trzy miesiące.

Tomczyka zastąpi tymczasowo Robert Żyśko.

– Nie przyszedłem tutaj się tłumaczyć. Nie ma żadnego wytłumaczenia dla mojego zachowania, które było naganne. Pozwoliłem, by złe emocje przysłoniły to, co powinno być w życiu najważniejsze, czyli szacunek dla drugiego człowieka. Przepraszam za moje zachowanie i podkreślam, że potępiam wszelką formę przemocy, bo żaden człowiek nie jest uprawniony do agresji wobec innych – przyznał Portugalczyk.

Pani rzecznik klubu, która nasłuchała się od Feio? Maciążek nie będzie już pełnić swojej funkcji. We wtorek rolę prowadzącego konferencję przejął sam właściciel. I tak to zostawmy.

Pełny zapis wtorkowej konferencji prasowej:

Sytuacja w Lublinie wydaje się kuriozalna. Właściciel Motoru dał pełne poparcie trenerowi, na którego postawił jesienią ubiegłego roku. I to niezależnie od tego, co wydarzyło się podczas ostatniej niedzieli. Czy to przyzwolenie na takie zachowania? Delikatnie można to nazwać drugą szansą. Pytanie tylko, czy Feio ją wykorzysta i zadziała to z korzyścią dla Motoru.