Santos ma coraz większe problemy. Te decyzje mogą nie spodobać się kibicom
- Reprezentacja Polski po raz ostatni zagrała w 1/8 finału MŚ w Katarze
- W najbliższy piątek (tj. 24.03) Polacy zagrają na wyjeździe z Czechami
- Dla Biało-Czerwonych będzie to początek eliminacji do ME 2024
Od poniedziałku w Warszawie trwa zgrupowanie piłkarskiej reprezentacji Polski. Biało-Czerwoni trenują pod okiem trenera Fernando Santosa. Portugalczyk po raz pierwszy w oficjalnym meczu poprowadzi Polaków w piątek, a przeciwnik będzie całkiem solidny, bo nasza kadra zagra na wyjeździe z Czechami.
Santos może narzekać na problemy zdrowotne piłkarzy. Jeszcze w weekend poprzedzający rozpoczęcie zgrupowania, kontuzji doznał Kamil Piątkowski, którego miejsce w kadrze zajął Bartosz Salamon. Z poobijanymi żebrami do Warszawy przyjechał za to inny z obrońców Jan Bednarek. W przypadku defensora na co dzień występującego w angielskim Southampton nie ma jednak zagrożenia, że będzie niedostępny przy ostatecznej selekcji Portugalczyka.
Problemy zdrowotne ma również Kacper Kozłowski. Młody pomocnik raczej nie będzie na razie stanowił o sile wyjściowego składu Biało-Czerwonych, dlatego niepotrzebne było dodatkowe powołanie. Kozłowski w środę opuścił zgrupowanie.
Puchacz za Bereszyńskiego
Niestety, tego nie można powiedzieć o Bartoszu Bereszyńskim. Jeden z najlepszych piłkarzy w zespole Biało-Czerwonych podczas mundialu w Katarze już podczas zgrupowania kadry nabawił się kontuzji naciągnięcia jednego z więzadeł w stawie kolanowym.
Efekt? "Beresia" zabraknie zarówno z Czechami, jak i w poniedziałkowym meczu z Albanią.
Trener Santos w miejsce kontuzjowanego Bereszyńskiego powołał Tymoteusza Puchacza. Co ciekawe, lewonożny zawodnik Panathinaikosu Ateny stracił w ostatnich tygodniach miejsce w podstawowym składzie greckiego klubu. Puchacz ma jednak doświadczenia związane z występami w reprezentacji. Był zawodnikiem, który grał m.in. podczas Euro 2020.
Bez kamer ŁNP i... zakaz cofania
Gorąco zrobiło się wokół reprezentacji Polski po informacji o rzekomej ciszy medialnej. O sprawie poinformował Sebastian Staszewski z portalu Interia.pl. To wzburzyło kilku dziennikarzy, na czele z Mateuszem Borkiem z Kanału Sportowego.
Właśnie w KS przepytany został rzecznik PZPN Jakub Kwiatkowski. Pełniący również obowiązki team managera reprezentacji zdradził kilka przykładów nowych zasad Santosa, które wprowadził w pracy w Polsce.
"Fernando Santos absolutnie nie zgadza się, aby kamera Łączy nas piłka była obecna podczas odpraw. Kamery nie ma być również w szatni i w autobusie. Trochę wracamy do tego, co było u trenera Nawałki" – zauważył Kwiatkowski.
Wygląda zatem na to, że kibice reprezentacji Polski nie mają co liczyć na takie nagrania, jak m.in. za czasów trenera Czesława Michniewicza. Czyli raczej będzie dalej niż bliżej do kadry. Co, spoglądając na komentarze, spotkało się z umiarkowanym zrozumieniem fanów.
Co do kwestii autokarowych, Kwiatkowski zdradził jeszcze jedną, zaskakującą kwestię.
"Autobus może cofać, ale bez trenera w środku. Jeżeli jest jakiś powód, to trener musi wyjść, piłkarze nie muszą i wtedy autobus może dopiero zacząć cofać" – powiedział rzecznik PZPN.
Czyli tu również analogia do czasów trenera Adama Nawałki. Są pewne przesądy i zasady, których będzie przestrzegał również Portugalczyk. Wyniki osiągane przez kadrę pod ręką selekcjonera Nawałki były solidne, poza MŚ 2018. Pozostaje mieć nadzieję, że w przypadku Santosa, bardziej konserwatywne podejście do życia kadry, również przyniesie takie efekty.
Najpierw Czechy, następnie Albania
Teraz Lewandowski musi skupić się na grze dla reprezentacji Polski. Biało-Czerwoni mieli okazję grać jeszcze w czasach pracy trenera Michniewicza. Nasza kadra przegrała 1:3 w meczu 1/8 finału mundialu z późniejszymi wicemistrzami świata, Francuzami. Było to 4 grudnia ubiegłego roku. Honorowego gola dla Polaków zdobył wówczas Robert Lewandowski.
Przypomnijmy, że reprezentacja Polski już w marcu rozpocznie eliminacje ME 2024. Biało-Czerwoni zagrają na wyjeździe z Czechami (24.03) oraz u siebie z Albanią (27.03). Pierwszy mecz zostanie rozegrany na stadionie Fortuna Arena, gdzie zmieści się 21 tysięcy kibiców.
Za to w przypadku pojedynku u siebie, kadra Fernando Santosa z Albanią zagra na PGE Nardowym w Warszawie. Początek obu spotkań o godzinie 20:45.