Głosy Polaków z zagranicy nie zostaną policzone na czas? Polonia alarmuje ws. wyborów
- Andrzej Duda podpisał nowelizację kodeksu wyborczego, która zakłada m.in. zmiany w tworzeniu obwodowych komisji oraz w sposobie liczenia głosów
- Projekt był forsowany przez polityków Prawa i Sprawiedliwości
- Teraz polonijni działacze zwracają uwagę, że wiele komisji wyborczych, głównie tych za granicą, może nie zdążyć z policzeniem wszystkich głosów w wyznaczonym terminie
W połowie marca prezydent Andrzej Duda podpisał nowelizację kodeksu wyborczego. Zakłada ona. m.in., że obwodowe komisje wyborcze będą mogły zostać utworzone w miejscowościach liczących co najmniej 200 lub 300 osób. Obecne zasady mówią, że w obwodzie musi mieszkać minimum 500 osób.
Nowelizacja kodeksu wyborczego
Nowelizacja likwiduje też odrębne komisje do przeprowadzania głosowania i liczenia głosów oraz nakłada na władze gmin wiejskich i wiejsko-miejskich obowiązek zapewnienia bezpłatnego transportu do lokalu wyborczego, w przypadku gdy w gminie nie funkcjonuje transport publiczny.
Ulec zmianie ma również sposób liczenia głosów. Przewodniczący komisji będzie musiał pokazać kartę do głosowania wszystkim członkom, co wydłuży cały proces. I tego właśnie obawia się opozycja. Politycy uważają bowiem, że może to doprowadzić do utraty tysiąca głosów oddanych za granicą.
Wybory parlamentarne. Komisje za granicą nie zdążą policzyć głosów?
Były poseł i europoseł PO oraz koordynator kampanii prezydenckiej Rafała Trzaskowskiego Polonii, Krzysztof Lisek, zwrócił uwagę na zmianę sposobu liczenia głosów. "Ordynacja zmienia sposób liczenia głosów. Szef komisji pokazuje każdy głos całej komisji. Limit na policzenie to 24 godziny. Dokonaliśmy w Londynie eksperymentu. Można policzyć maksymalnie 2 tys. głosów. A jeszcze Senat? Wiele komisji za granicą nie zdąży!" – napisał na Twitterze.
Według Liska największy problem może dotyczyć komisji w taki miastach, jak: Londyn, Manchester, Edynburg, Haga, Bruksela, Paryż czy Berlin.
"Rzeczpospolita" podaje natomiast, że Prawo i Sprawiedliwość nie planuje żadnych poprawek w kodeksie wyborczym. Według dziennika "wszystko zależy od liczby komisji wyborczych".
Temat eksperymentu przeprowadzonego przez polonijnych działaczy opisuje też OKO.Press. Jak wskazano, na pomysł sprawdzenia wydolności nowego systemu wpadła Małgorzata Hallewell z organizacji Polonia Głosuje (kierującej komisjami wyborczymi w Londynie w poprzednich latach).
– Zależało nam na uwzględnieniu warunków, które mogą być pomijane przez ekspertów-teoretyków. Mając doświadczenie pracy w komisjach wyborczych, doskonale wiemy, jak zmęczenie po kilkunastu godzinach pracy wpływa na koncentrację i wydajność czynności liczenia głosów. A przecież komisje zaczynają pracę o godz. 06:00 rano, przystępują do liczenia głosów po 16 godzinach pracy! – mówiła w rozmowie z portalem.
– Do liczenia głosów przystąpiliśmy o godz. 22:30, żeby członkowie naszej komisji byli odpowiednio zmęczeni i kontynuowaliśmy liczenie przez pełną godzinę najsprawniej, jak byliśmy w stanie. Udało nam się przeliczyć 98 głosów. Oznaczałoby to, że bylibyśmy w stanie w 20 i pół godziny przeliczyć 2 tys. kart wyborczych do Sejmu i to przyjmując nierealistyczne założenie, że utrzymalibyśmy taką samą wydajność, pracując bez żadnych przerw. W dodatku w ogóle nie liczyliśmy kart do Senatu, co wydłużyłoby pracę, nawet przyjmując, że jedna karta zajmowałaby dwa razy mniej czasu – dodała w rozmowie z portalem, wskazując: "Nie wiem, czy to kompletny brak wyobraźni, czy zła wola wobec polonijnych wyborców".
Wybory parlamentarne 2023
Dokładny termin wyborów parlamentarnych 2023 ma zostać podany latem. Ogłosi go prezydent Andrzej Duda, bowiem zgodnie z Konstytucją, to prezydent RP zarządza wybory do Sejmu i Senatu. Musi to jednak zrobić w określonym terminie. Na ten moment możliwe są cztery daty: 15 października, 22 października, 29 października lub 5 listopada. Ryszard Terlecki z PiS rozmowie z mediami mówił, że 15 października wydaje się dobrą datą (podkreślał jednak, że decyzja należy do prezydenta). To również data Dnia Papieskiego.