Nowe nagranie ws. Wieczorek to jednak przełom? Teraz widać dokładnie istotny szczegół

redakcja naTemat
03 kwietnia 2023, 17:56 • 1 minuta czytania
Ujawniono niepublikowane do tej pory nagrania z monitoringu w dniu zaginięcia Iwony Wieczorek. Widać na nim, jak "pan ręcznik", który szedł za gdańszczanką, wraca po kilku godzinach tą samą trasą. Mężczyzna na ramieniu może mieć tatuaż. Zdaniem policjanta, znającego sprawę zaginięcia, Teodor N., który zgłosił się na komendę, nie jest tym, którego szukają śledczy.
"Pan ręcznik" nie jest tą osobą, która zgłosiła się na komendę po publikacji nagrania? Fot. materiały policyjne / mat. z monitoringu za TVN24

Od kilkunastu lat pojawiają się nowe teorie, co wydarzyło się w nocy z 16 na 17 lipca 2010 roku w Trójmieście. To właśnie wtedy po raz ostatni widziano żywą Iwonę Wieczorek, 19-letnią gdańszczankę, która wracała do domu promenadą w Jelitkowie.

Kim jest "mężczyzna z ręcznikiem"?

Sprawa jest zagmatwana, a ostatnio pojawiło się wiele nowych doniesień i hipotez na temat jednej z najtrudniejszych i najbardziej tajemniczych spraw kryminalnych w Polsce. Jednym z wątków, który w śledztwie pojawiał się już wcześniej, jest "pan ręcznik".

Przypomnijmy: w grudniu 2022 policja zamieściła w mediach społecznościowych nagrania, na których widać poszukiwanego "mężczyznę z ręcznikiem", który gra w trzy kubki. Pierwotnie śledczy zakładali, że ten sam mężczyzna szedł za Iwoną Wieczorek w noc jej zaginięcia.

Opublikowane nagranie miało być przełomowe – udało się bowiem ustalić, jak mężczyzna dokładnie wygląda. On sam zgłosił się także na policję. Przełomu się nie doczekaliśmy, bo "mężczyzna z ręcznikiem" ma nie być brany pod uwagę jako potencjalny zabójca.

Teodor N., bo to jego przez 12 lat szukała cała Polska, dziś mieszka w Chorzowie. W trakcie przesłuchania stwierdził, że nie ma żadnej wiedzy na temat zaginięcia Iwony. – Wszyscy zrobiliście ze mnie zabójcę Iwony Wieczorek, a ja nawet w tym dniu tam nie byłem – powiedział w rozmowie z "Faktem".

Zaginięcie Wieczorek. Policja szuka innego "pana ręcznika"?

Zupełnie nowe informacje na temat mężczyzny z ręcznikiem przekazał dziennikarzom TVN policjant, który ma dobrze znać kulisy śledztwa. – Facet, który zgłosił się na policję, to nie jest "pan ręcznik" z Gdańska z 2010 roku. Nie ma nic wspólnego z tym gościem, który szedł za Iwoną – powiedział dziennikarzom.

W noc zaginięcia gdańszczanki "pan ręcznik" został uchwycony przez kamery o godz. 4:12 rano, gdy szedł za Iwoną Wieczorek. Dwie godziny później (o godz. 6:21) mężczyzna znowu jest na nagraniu – wraca tą samą drogą. W dodatku nie ma na sobie koszuli i niewykluczone, że na prawym ramieniu ma tatuaż.

Nagranie, na którym widać jak "pan ręcznik" wraca, jest nowe. "To zdaniem śledczych wyklucza go z grona sprawców. Mógłby być jednak bardzo cennym świadkiem" – usłyszeliśmy w reportażu TVN.

– To mógł być facet z zagranicy, który przypłynął na małej łódce. Albo ktoś przyjezdny, kto przyjechał samochodem i tej nocy bawił się w okolicy. Cudzoziemiec – powiedział policjant.

Jak dodał, "nigdy nie sprawdzono, jakie łódki wpływały i kto się meldował". – Dane osobowe, informacje z kapitanatu, nie tylko w Gdańsku, ale w Sopocie czy w Gdyni – to wszystko nie zostało zrobione – stwierdził.

Iwona Wieczorek zaginęła w nocy z 16 na 17 lipca 2010 roku. Bawiła się ze znajomymi w sopockim klubie: koleżanką Adrią i trzema kolegami – Pawłem, Markiem i Adrianem. Dwukrotnie chciała samotnie wyjść z imprezy, jednak odwodzili ją od tego znajomi.

Iwona wyszła z klubu o godzinie 2:50. Po godzinie 4:00 zadzwoniła do Adrii, ale później rozładował jej się telefon. O 4:12 kamery monitoringu pokazały, jak idzie chodnikiem przy wejściu na plażę nr 63 w Jelitkowie. Od tamtej pory nie wiadomo, co się z nią stało.