Żebrowski bezlitośnie o Kościele i politykach PiS. "Niech zstąpi mózg Twój"
- Michał Żebrowski nieraz wprost deklarował, że wiara w Boga jest bardzo ważnym elementem jego życia
- W najnowszym wywiadzie aktor oświadczył, że nie chce być już dłużej jego częścią. Nie ochrzci dwójki najmłodszych dzieci
- Ostro wypowiedział się także na temat polityków Prawa i Sprawiedliwości
- Nie ukrywa, że nie ma też dobrego zdania o TVP. Gra w serialu "Na dobre i na złe", ale nie boi się konsekwencji swoich słów
Michał Żebrowski bezlitośnie o Kościele i PiS-ie. "Niech zstąpi mózg Twój"
Michał Żebrowski nigdy nie robił sekretu z tego, że pochodzi z mocno religijnej rodziny. Słynny aktor w dzieciństwie był ministrantem w Archikatedrze Warszawskiej, śpiewał w kościelnym chórze, należał do oazy i Klubu Inteligencji Katolickiej. Chodził też w procesjach Bożego Ciała.
"Jeśli ktokolwiek powiedziałby mi jeszcze siedem lat temu, że nie będę chrzcił dzieci, to bym mu nie uwierzył. Dzisiaj mam ochotę wołać: Niech zstąpi mózg Twój..." – powiedział w wywiadzie dla "Polityki", podkreślając, że był "dzieckiem Kościoła myślą i uczynkiem".
Przypomnimy, że Żebrowski i jego żona Aleksandra są rodzicami: Franciszka – 13 lat, Henryka – 10 lat, Feliksa 2 - lata i półrocznej córeczki. Aktor i jego ukochana są zgodni co do tego, że nie chcą chrzcić najmłodszego syna i córki. Gwiazdor przyznał, że nie wspomina dobrze chrztu syna Henryka.
Pamiętam, że przy chrzcie drugiego dziecka przekazano mi w prezencie medalik z komentarzem: „Uwaga, jest jeszcze niepoświęcony”. Poszedłem do zakrystii. Ksiądz powiedział: „Proszę położyć”. Wziął kropidło. Zanurzył w wodzie. Pokropił i jednocześnie wymamrotał pod nosem kilka słów. Następnie z powagą stwierdził: „Już poświęcone”. Trwało to cztery sekundy i kosztowało mnie dodatkową ofiarę. I już. Cztery sekundy temu to był zwykły medalik, a teraz jest już niezwykły i wreszcie jest już coś wart. Takie czary-mary. Zupełnie jak w bajce. Tyle że już nie mojej.
Żebrowski ocenił, że obecna władza jest w "swoim stylu i treści" mocno kościelna. "Od kilku lat mam wrażenie, że jestem wyłącznie wyborczym mięsem armatnim dla ludzi, którzy traktują Polaków jak parafian w kościele" – oznajmił.
"Raz im trzeba podrzucić pomysł intronizacji Chrystusa na króla Polski, następnie przestraszyć insektami i chorobami uchodźców, potem straszyć deprawacją dzieci w szkołach lub tzw. ideologią gender, jedzeniem robaków i innymi bredniami. Jednocześnie na zapleczu odbywa się regularny podział łupów" – wskazał.
Dyrektor Teatru 6. piętro zadeklarował, że "wstał i już nie klęczy w kościele". Stwierdził, że to co, jak prowadzona jest w naszym kraju polityka, woła o pomstę do nieba.
Obudziłem się w koszmarze. Bo ktoś mi podmienił mój kraj. Nie znam takiego kraju i nie wiem, gdzie się podział ten, który znałem. Inteligencki, ambitny, uśmiechnięty, tolerancyjny, aspirujący, kulturalny, ciężko pracujący kraj, który zadziwiał świat tempem zmian, pokojowym stylem przemian, pokojowym wyprowadzeniem Armii Czerwonej, wejściem do NATO, do UE, organizacją mistrzostw Europy w piłce nożnej, stworzeniem WOŚP. Przecież byliśmy z tego dumni. Czy dzisiaj ktoś by nas zaprosił do UE? Nie sądzę. Przecież nie chcieliśmy być drugimi Węgrami. Przecież dzisiejsze chamstwo i złodziejstwo w życiu publicznym nie tylko jest akceptowane przez ogromną część społeczeństwa, ale nawet w duchu popierane. Wsparte zawłaszczonymi mediami narodowymi. Popierane pod hasłem "OK, kradniemy. Ale dla Polski. I mamy na to pozwolenie".
Artysta bez owijania w bawełnę podsumował też to, co dzieje się w Telewizji Polskiej, która podporządkowana jest PiS-owi.
"Dzisiaj na Woronicza czuję się, jakbym przechodził koło budynku kaźni. Obawiam się nawet patrzeć w kierunku jego płotu. Jest mi wstyd, że taka instytucja w Polsce w ogóle istnieje. I zastawiam się, jaka będzie jej przyszłość? Na szczęście wszystko ma swój kres, każda władza się kończy" – spuentował wymownie.