OSP odmówiła warty przy Grobie Pańskim. "Łudziliśmy się, że postawa księdza będzie inna"
Jak informowaliśmy w naTemat.pl, strażacy z jednostki Ochotniczej Straży Pożarnej w Czarnej Dąbrówce (woj. pomorskie) przekazali, że proboszcz zażądał pieniędzy za możliwość pełnienia warty przy Grobie Pańskim w czasie Wielkanocy.
W oświadczeniu poinformowano, że w tym roku "po ponad 40-letniej tradycji służby przy Grobie Pańskim w czasie świąt Wielkiej Nocy, strażacy nie będą pełnili warty przy grobie Pana Jezusa w kościele w Czarnej Dąbrówce".
Strażacy z Czarnej Dąbrówki spotkali się z księdzem
Sprawa wzbudziła emocje wśród lokalnej społeczności. OSP w czwartek przekazało, że doszło do spotkania z księdzem na wyraźną prośbę strażaków. Odbyło się ono w środę o godzinie 20 w budynku plebani, ale strażacy wyproszeni po niecałych 10 minutach rozmowy.
"Ksiądz na samym wstępie poinformował nas o tym, że ze względu na medialny charakter sprawy będzie nagrywał spotkanie dyktafonem, my w odpowiedzi również włączyliśmy nagrywanie" – czytamy w kolejnym oświadczeniu OSP.
Podczas spotkania strażacy chcieli wyjaśnić kilka kwestii, w tym m.in. dlaczego ksiądz w wypowiedziach medialnych kilka razy wspomina, że "próbował się kontaktować" (...) skoro jedyny kontakt ze strony księdza do prezesa OSP był to telefon o godzinie 01:01 przedwczorajszej nocy".
Oprócz tego strażacy chcieli dowiedzieć się też, "na jakiej podstawie kuria przyjęła stanowisko opublikowane w "Weekend FM", które mówi o tym, że ksiądz chciałby dialogu, a nikt ze strażaków nie odbiera telefonu". Całość pytań i przebieg spotkania została zawarta w poście OSP na Facebooku.
Proboszcz domagał się usunięcia pierwszego postu OSP
Co jednak ustalono podczas 10 minut spotkania? "Podczas spotkania proboszcz ZAŻĄDAŁ od nas usunięcia wpisu, a także zamieszczenia przeprosin dla parafian. Na nasze pytanie, za co powinniśmy przeprosić, nie uzyskaliśmy odpowiedzi" – podano.
Strażacy podkreślili też, że "z dziecinną wręcz naiwnością, łudziliśmy się, że postawa proboszcza będzie znacząco inna - że na spotkaniu z nami wyjaśni, że uzależnianie wpłacania składek do udziału w uroczystości to była zła decyzja, wytłumaczy, że objął parafie niedawno, nie znał zwyczajów, okaże jakakolwiek skruchę czy zrozumienie i uszanowanie dla ochotników i wieloletniej tradycji". "Rzeczywistość jednak okazała się znacząco bardziej brutalna" – ocenili strażacy.