Kolejna afera wokół Elżbiety Witek. Zapewniła prezesowi PiS święty spokój
- Aktywistka ze Szczecina wniosła do sądu akt oskarżenia z art. 212 kodeksu karnego, który mówi m.n. o zakazie pomawiania za pomocą środków masowego komunikowania
- Kobieta poczuła się dotknięta słowami Jarosława Kaczyńskiego, który podczas jednego z politycznych wieców mówił o "dawaniu w szyję"
- Żeby Kaczyński mógł zostać postawiony przed sądem, musiałby zostać mu uchylony immunitet
Słowami Kaczyńskiego o dawaniu w szyję, które padły w Ełku podczas jednej z objazdówek po Polsce urażona poczuła się aktywistka Dagmara Adamiak. Postanowiła ona wystosować prywatny akt oskarżenia przeciwko prezesowi PiS, zgodnie z paragrafem o zakazie pomawiania za pomocą środków masowego komunikowania.
Witek na straży immunitetu Kaczyńskiego
Żeby tak się stało i prezes PiS mógł stanąć przed sądem, konieczna byłaby decyzja Sejmu o uchylenie Kaczyńskiemu immunitetu. Mecenas reprezentujący Dagmarę Adamiak skierował więc wniosek, by wyrażona została w tej sprawie zgoda na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej szefa PiS. "Rzeczpospolita" ustaliła jednak, że Sejm nie będzie głosował nad sprawą, do czego doprowadziły działania Elżbiety Witek.
"18 kwietnia Witek wydała postanowienie o pozostawieniu wniosku bez biegu. Powód? Jej zdaniem nie wskazano w nim prawidłowej podstawy prawnej. Chodzi o to, że posłów chronią dwa rodzaje immunitetu: materialny i formalny. Pierwszy oznacza, że nie mogą być pociągnięci do odpowiedzialności za działalność wchodzącą w zakres mandatu, drugi – za pozostałą" – czytamy w dzienniku.
Gazeta przytacza też cytat, z którego wynika, dlaczego marszałkini miała podjąć taką decyzję: "Wskazanie prawidłowej podstawy prawnej wniosku (...) pozwala marszałkowi Sejmu na zastosowanie odpowiedniego trybu postępowania (...).
Witek wezwała więc adwokata aktywistki do uzupełnienia wniosku, na co miał on 14 dni, ale sejm ma liczyć dni inaczej, niż robi się to w postępowaniach cywilnych. Uzupełnienie wpłynęło więc po terminie, co zdaniem aktywistki jest polityczną zagrywką. Jak tłumaczy "Rzeczpospolitej" Dagmara Adamiak, gdyby wniosek o uchylenie immunitetu Kaczyńskiego rozpatrywany był przez Sejm kolejnej kadencji, miałby szansę zostać przegłosowany.
Kaczyński w Ełku o Dawaniu w szyję
Do sytuacji, która stała się przyczyną chęci pociągnięcia do odpowiedzialności Jarosława Kaczyńskiego, doszło w listopadzie ubiegłego roku w Ełku. Prezes PiS wypowiedział wówczas słowa, które wywołały lawinę komentarzy. Powiedział wówczas, że w Polsce rodzi się za mało dzieci, bo "do 25. roku życia dziewczęta, młode kobiety, piją tyle samo co ich rówieśnicy".
Kaczyński radził, aby kobiety "z tym" (alkoholem - red.) uważały i dodał, że nie jest zwolennikiem bardzo wczesnego macierzyństwa, bo "kobieta musi dojrzeć do tego, aby być matką" i jako granicę postawił 25 lat, po czym skomentował:
– Jak do 25. roku życia daje w szyję to, trochę żartuję, ale nie jest to dobry prognostyk w tych sprawach – wyjaśnił.