"Pani Marysia z zapałkami". To 82-letnia prawniczka ma być seryjną podpalaczką z Wrocławia
- O zatrzymaniu wrocławskiej seniorki policja poinformowała już w styczniu 2021 roku
- Kobieta ma na koncie powyżej 60-ciu podpaleń, co wiadomo dzięki nagraniom z monitoringu
- Policja ma dowody na to, że kobieta doprowadziła do podpalenia w pięciu przypadkach
82-latka jest radczynią prawną z wrocławskiego Biskupina. Jak tłumaczyli w telewizji Polsat mieszkańcy, z tego co wiedzą, jest nadal aktywna zawodowo. To nie przeszkadza jej jednak w byciu podpalaczką, co kilkukrotnie zarejestrowały kamery monitoringu.
Nagrania były podstawą, by wrocławiankę zatrzymać. "Łączną kwotę strat poszkodowane podmioty szacują na kwotę 70 tys. złotych. Seniorka usłyszała już kilka prokuratorskich zarzutów i teraz o jej dalszym losie zadecyduje sąd. Przypomnijmy, że w świetle obowiązujących przepisów, za tego typu czyny grozić może kara nawet do 5 lat pozbawienia wolności" – czytamy o sprawie na stronie wrocławskiej policji we wpisie z 2021 roku. Tymczasem do podpaleń dochodzi nadal.
"Pani Marysia z zapałkami"
Dowody wskazują na winę 82-latki w przypadku pięciu podpaleń. Mieszkańcy zaznaczają jednak, że tych było kilkadziesiąt.
– Po 58. zgłoszonym przez spółdzielnie podpaleniu przestałem prowadzić rejestr. Teraz jest około 65-66 podpaleń. Problem widać na nagraniach, zidentyfikowany z imienia i nazwiska podpalacz od trzech lat terroryzuje całą dzielnicę – powiedział w "Interwencji" Polsatu Jarosław Puchalski, wiceprezes spółdzielni mieszkaniowej.
Kobieta, która na Biskupinie mieszka już od prawie 40 lat dorobiła się nawet pseudonimu. Sąsiedzi nazywają ją "Marysia z zapałkami" i choć określenie brzmi zabawnie, do śmiechu im bynajmniej nie jest.
Jak relacjonują w telewizji Polsat, Maria P. jest niebezpieczna. Nie boi się grozić ludziom wprost czy podpalać nie tylko wiat śmietnikowych, ale też elementów w budynkach mieszkalnych. Płonąć miały już rzeczy na klatkach schodowych i piwnice.
Osiedlowa terrorystka z Wrocławia
Jak zaznaczały w Polsacie osoby związane z wrocławskim osiedlem, na którym dochodzi do podpaleń, uciążliwa lokatorka stwarza problemy od 20. lat. Przechodzących pod jej oknem ludzi polewała wodą, rzucała śmieciami czy ubliżała, a wielu skarżyło się także, że straszyła ich podpaleniem i oblaniem kwasem.
– Myśmy rano wylatywali do Portugalii i turkotaliśmy walizkami. Ona była wściekła. Wygrażała. A dzień później spłonęła piwnica. Ktoś wlał ciecz, jestem przekonana, że była to ona. Ja się wyprowadziłam, bo nie zaryzykuję życia – powiedziała "Interwencji" Polsatu jedna z byłych mieszkanek.
Z informacji, do których telewizja dotarła w prokuraturze, wynika, że sprawa utknęła. Anna Placzek-Grzelak z Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu powiedziała w "Interwencji", że kobiecie co prawda przedstawiono cztery zarzuty zniszczenia mienia, dotyczące pięciu podpaleń w 2020 roku, ale kobieta przebywa na wolności, ponieważ prokurator uznał, że środek zapobiegawczy w postaci aresztu nie jest w tym przypadku adekwatny.
Sprawa utknęła, kiedy sąd odesłał akt oskarżenia w celu uzupełnienia materiału dowodowego. Do czasu wyjaśnienia się sprawy w sprawie kobiety nie planuje także wznowić postępowania izba radcowska, dzięki czemu może ona być aktywną zawodowo prawniczką.