Pogrzeb zabitych dziewczynek z Kobylej Góry. Poruszający gest ojca

redakcja naTemat
27 kwietnia 2023, 16:42 • 1 minuta czytania
Śmierć dwóch sióstr z Kobylej Góry wstrząsnęła Polską. Trzynastolatce zadano kilkadziesiąt ran kłutych. Dziewięciolatka miała zostać uduszona. W czwartek odbył się pogrzeb dziewczynek.
Cmentarz. Zdjęcie ilustracyjne. Fot. Piotr Molecki/East News

Z relacji dziennika "Fakt" wynika, że na cmentarzu w Kobylej Górze dwie zabite dziewczynki żegnał tłum ludzi.

Pogrzeb dwóch dziewczynek z Kobylej Góry

"Na białych trumnach Madzi i Jadzi ojciec położył wielkie białe serce z róż. Na wstęgach pożegnał córeczki tata i Ola, starsza córka małżeństwa" – czytamy w relacji gazety. Starsza córka w momencie tragedii była w szkole.

– Ludzkie sprawy nie są łatwe. Wszyscy doświadczamy ludzkiej niemocy i żałoby – mówił ksiądz, celebrujący mszę pogrzebową, cytowany przez "Fakt".

W środę informowaliśmy, że zakończyły się sekcje zwłok dwóch dziewczynek. Śledztwo prowadzone jest w kierunku zabójstwa. Tego dnia Prokuratura Okręgowa w Ostrowie Wielkopolskim przekazała, co było przyczyną śmierci sióstr.

Co wykazała sekcja zwłok dziewczynek?

Jak powiedział w rozmowie z Onetem prokurator Marcin Kubiak, 13-latce "zadano kilkadziesiąt ran kłutych, ciętych i drążących w głąb ciała". Rany stwierdzono głównie w okolicach szyi i głowy. Młodsza z sióstr, 9-latka, miała zostać uduszona – biegli sądowi twierdzą tak, ponieważ zauważyli otarcia w okolicach szyi dziecka.

– W przypadku starszej dziewczynki biegły był pewien w kontekście przyczyny śmierci, doszło do wykrwawienia. W przypadku młodszej potrzebne są dodatkowe badania, w tym histopatologiczne, których wyniki mogą być znane za ok. miesiąc. W przypadku obu sióstr będziemy także badać, czy były pod wpływem substancji mogących wpływać na ich stan zdrowia – przekazał Marcin Kubiak z Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim.

Jak informowaliśmy w naTemat, w tej sprawie pojawiły się też nowe fakty. Na 19 kwietnia, czyli dzień przed tragedią, Krystyna K. i jej mąż mieli stawić się w sądzie na rozprawie dotyczącej zmiany opiekunów prawnych dla trójki ich dzieci.

Z nieoficjalnych ustaleń dziennikarzy "Faktu" wynika ponadto, że matka zamordowanych dziewczynek w styczniu wysłała list do sądu, w którym w "chaotyczny i nieskładny" sposób wyraziła swoje pretensje o niedostateczną pomoc ze strony państwa.

Śledczy podejrzewają, że dziewczynki zginęły z rąk matki, która następnie chciała popełnić samobójstwo. 47-letnia Krystyna K. z ranami ciętymi trafiła do szpitala. Kobieta nadal przebywa w placówce.