Kulisy śmierci Kacpra Tekielego. "To nie był wierzchołek, który sprawiłby mu większą trudność"

redakcja naTemat
18 maja 2023, 19:18 • 1 minuta czytania
Pojawiają się nowe informacje na temat tragedii, do której doszło w Alpach Szwajcarskich. Kacper Tekieli, mąż mistrzyni olimpijskiej Justyny Kowalczyk, zginął podczas samotnej wyprawy na Jungfrau, jeden z najbardziej charakterystycznych szczytów w Szwajcarii. – To nie był żaden wierzchołek, który sprawiłby mu większą trudność – podkreślił szef Polskiego Związku Alpinizmu.
Kacper Tekieli zginął podczas próby zdobycia szczytu Jungfrau w Alpach Szwajcarskich Fot. Albin Marciniak/East News

W czwartek przed południem pojawiły się pierwsze doniesienia o tym, że w szwajcarskich Alpach zginął Kacper Tekieli, czołowy polski wspinacz, a prywatnie mąż Justyny Kowalczyk, dwukrotnej mistrzyni olimpijskiej w biegach narciarskich. Informację o jego śmierci potwierdził w rozmowie z serwisem eurosport.pl Jerzy Natkański, dyrektor Fundacji Wspierania Alpinizmu Polskiego im. Jerzego Kukuczki. On również zdradził, że wspinacz zginął zasypany lawiną.


Okoliczności śmierci Kacpra Tekielego

Jak informuje "Przegląd Sportowy" Kacper Tekieli był w trakcie realizacji projekt zdobycia wszystkich 82 czterotysięczników. W góry udał się z rodziną: żoną Justyną oraz synkiem Hugo. Razem udali się kamperem w 2,5-miesięczną podróż. Podczas gdy Kacper samotnie wspinał się na kolejne szczyty, Justyna Kowalczyk-Tekieli wraz z synkiem przebywali w samochodzie i organizowali własne wycieczki.

Cała wyprawa relacjonowana była w mediach społecznościowych. W weekend Tekieli donosił o zdobyciu Allalinhorn (4027 m), Strayhorn (4190 m) i Rimpfishhorn (4199 m). We wtorek wspinacz zamieścił na Instagramie ostatni post: zdjęcie swojego spakowanego plecaka leżącego przy oknie. Wyruszał właśnie jeden z najbardziej znanych szczytów w Alpach Szwajcarskich – Jungfrau (4158 m n.p.m.).

Lawina na Jungfrau

– W środę urwał się kontakt z Kacprem. Później pojawiła się informacja, że na miejscu jest lawinisko. Następnie dowiedzieliśmy się, że prawdopodobnie znajduje się tam ciało. Później, dziś rano, okazało się, czyje ciało – opowiada "Przeglądowi Sportowemu" anonimowa osoba związana ze środowiskiem górskim.

Szwajcarska policja otrzymała zgłoszenie o zaginięciu Polaka w środę ok. godz. 16.30. Tego samego dnia przeprowadzono lot poszukiwawczy, jednak nie przyniósł on rezultatów. Poszukiwania wznowiono w czwartek – i wtedy właśnie ratownicy odnaleźli ciało Tekielego.

Nie są znane dokładne okoliczności, w jakich doszło do tragicznego wypadku. – Wiemy tylko tyle, że spadł z lawiną, która pociągnęła go około tysiąc metrów – powiedział TVN24 Piotr Pustelnik, szef Polskiego Związku Alpinizmu. – Jungfrau dla Kacpra to nie był żaden wierzchołek, który sprawiłby mu większą trudność. Straszne nieszczęście. Kacper miał taki projekt, żeby wejść na wszystkie alpejskie czterotysięczniki i pewnie był już na dobrej drodze, żeby to skończyć – dodał.

Kacper Tekieli urodził się 23 listopada 1984 roku w Gdańsku. Z wykształcenia był filozofem, lecz z zamiłowania i zawodu wspinaczem. Na swoim koncie miał wiele imponujących przejść w Tatrach, Alpach, a także na Alasce. Był dyplomowanym instruktorem Polskiego Związku Alpinizmu (PZA) W Tatrach przeszedł ponad sto tras wspinaczkowych, przy czym wiele pokonał samotnie. W latach 2010-2015 był uczestnikiem programu Polski Himalaizm Zimowy (PZH). Na Elbrusa (najwyższy szczyt Kaukazu, 5642 m n.p.m.) wspiął się w niecałe 5 godzin. W 2020 roku zdobył wszystkie szczyty Wielkiej Korony Tatr w 37 godzin i 28 minut. Poprzedni rekord poprawił o 11 godzin. Był jednym z kandydatów do nagrody Piolet d’Or – jednego z najbardziej prestiżowych wyróżnień alpinistycznych na świecie.