Róża Thun zwróciła się do Tuska ws. marszu. "Nie czujemy się urażeni, ale wyproszeni"
Marsz 4 czerwca. Róża Thun apeluje do Donalda Tuska
Europosłanka Polski 2050 Róża Thun zaapelowała do Donalda Tuska, aby jednak zaprosił na marsz 4 czerwca w Warszawie również przedstawicieli partii opozycyjnych.
– Trochę niepotrzebne było powiedzenie "partii politycznych nie zapraszamy" – oceniła Thun w TVN24. – Myślę, że wciąż jest jeszcze możliwość, żeby ten, który organizuje marsz, bardzo wyraźnie powiedział: "wszyscy jesteśmy potrzebni, chodźcie, proszę też partie polityczne" – stwierdziła.
– Bardzo ważne jest, abyśmy pokazali, że jesteśmy razem – bo opozycja jest razem – podkreśliła.
Na pytanie prowadzącego, czy w związku z wypowiedziami przedstawicieli organizatorów marszu Polska 2050 poczuła się urażona, Róża Thun stwierdziła, że "nie czujemy się urażeni, ale wyproszeni".
–To jest trochę co innego, jak pan sobie urządza jakąś uroczystość i pan mnie nie zaprasza – to sobie przyjdę lub nie przyjdę. Ale jak pan urządza uroczystość i powie "Róży tu nie zapraszam" – to jest trochę inny ton – tłumaczyła.
Kto pójdzie w marszu 4 czerwca?
Róża Thun zdradziła równocześnie, że niezależnie od tego, czy partie zostaną ostatecznie zaproszone do Warszawy przez Donalda Tuska, zamierza prywatnie wziąć udział w marszu. Nie wszyscy politycy opozycji jednak to zrobią. Lider Polski 2050, czyli Szymon Hołownia, zapowiedział, że udziału w demonstracji nie planuje.
Sporo kontrowersji i krytycznych komentarzy wywołała jego wypowiedź, w której radził, by "odpuścić sobie" udział w marszu 4 czerwca. Lider Polski 2050 mówił wręcz o "zapędzaniu do jednej zagrody pasterza Tuska".
Zaproszenie byłego premiera przyjął natomiast wicemarszałek Sejmu i jeden z liderów Lewicy Włodzimierz Czarzasty. – Traktujemy zaproszenie pana Tuska jako otwarte – zaznaczył lider Lewicy. – Nie ma co czepiać się formy, nie ma co mówić, że mógł to zrobić lepiej lub gorzej. To są błahe sprawy. Opozycja musi pokazywać w tej chwili społeczeństwu, elektoratowi, że jest w stanie współpracować – dodał Czarzasty, odnosząc się w ten sposób do wypowiedzi Hołowni.
W wydarzeniu nie może wziąć udziału Aleksander Kwaśniewski, ale były prezydent krytycznie odniósł się jednak do deklaracji Hołowni. "No cóż, jego decyzja" – stwierdził w rozmowie z "Rzeczpospolitą".
Dopytywany o to, czy ta decyzja jest błędem, odpowiedział jednak twierdząco. – Błąd, bo jeżeli chcemy zademonstrować i pokazać ludziom, że nawet jeżeli nie udało się stworzyć wspólnej listy, to jednak jest gotowość współpracy po wyborach, to takie gesty mają znaczenie – powiedział.
Jak podkreślił, takie gesty być może o niczym nie przesądzają, ale "potem ułatwiają życie". Podkreślił, że jeśli wszyscy oczekiwani są na wydarzeniu to "nie ma się na kogo boczyć".
Były prezydent podkreślał, że 4 czerwca szczególnie istotny będzie poziom mobilizacji zwolenników opozycji demokratycznej. – Kto może, kto jest dostępny tego dnia, niech weźmie udział – zaapelował.