Ostatnie pożegnanie Kacpra Tekielego. Napis na urnie poruszył wszystkich żałobników
Zaczął się pogrzeb Kacpra Tekielego. Ceremonia odbywa się na Cmentarzu Oliwskim w Gdańsku. Informację na swoim Facebooku przekazała żona sportowca – Justyna Kowalczyk. Jak pisaliśmy w naTemat, sportsmenka zwróciła się z apelem do osób, które planują uczestniczyć w uroczystości.
"Bardzo proszę, by zamiast kwiatów, wieńców itd. wspomóc schronisko dla zwierząt! Mój kochany Mąż zwierzęta uwielbiał i na wszystkie możliwe sposoby przez całe swoje życie im pomagał" – napisała Justyna Kowalczyk.
Czytaj także: "Był zdany na siebie". Wstrząsająca relacja z akcji ratunkowej Kacpra Tekielego
Zwróciła się także pośrednio do mediów oraz wszystkich osób, które chciałyby wykorzystać pogrzeb jako okazję do czegoś innego, niż ostatnie pożegnanie Kacpra Tekielego.
"Bardzo również proszę o uszanowanie prywatności Hugotka, najbliższej rodziny i zrozumienie naszego bólu i straty..." – dodała na końcu wpisu.
Pogrzeb Kacpra Tekielego. Co było napisane na urnie? To słowa Kowalczyk
Już od godziny 13:00 otwarto kaplicę na cmentarzu oliwskim, w której została wystawiona urna z prochami himalaisty, która została ozdobiona malowidłem z kamiennym kopczykiem charakterystycznym dla miłośników gór i wspinaczy. To element górskiej tradycji. Postawione przez himalaistów kopczyki to proste budowle sakralne.
Jednak pierwotnie miały one zupełnie inne przeznaczenie. Miały one zadanie wskazywać drogę, gdy szlak był niewodzony bądź jego widoczność nie była najlepsza. Na grawerowanej tabliczce zdobiącej urnę z prochami Tekielego widniało imię, nazwisko, data urodzenia i śmierci, a także jedno krótkie zdanie, które poruszyło wszystkich żałobników.
"Był najcudowniejszy" - właśnie te słowa widniejące na urnie, zaraz po śmierci męża opublikowała w mediach społecznościowych Justyna Kowalczyk-Tekieli.
Czytaj także: Miłość jak z bajki przerwał tragiczny wypadek. Tak wyglądał związek Kowalczyk i Tekielego
Obok urny z prochami na katafalku można było zobaczyć jeszcze jeden element charakterystyczny dla wspinaczy. Zamiast krzyża, na którym powinna widnieć charakterystyczna żałobna tabliczka, widniał tradycyjny, zabytkowy czekan.
Jak pisaliśmy w naTemat, Kacper Tekieli zginął 17 maja, podczas jednej z wypraw. Był wówczas z rodziną w Szwajcarii, gdzie realizował kolejne ze swoich wejść na jeden z 82 czterotysięczników w najkrótszym czasie.
Kacper Tekieli zginął 17 maja, a jego ciało zostało znalezione w górach dzień później. Osierocił dwuletniego syna.