Minister odtrąbił sukces, a przychodnie zaskoczone. Mówią o "wielkiej improwizacji"
Za późno i bez kampanii informacyjnej. Lekarze nazywają "wielką improwizacją" rozpoczęcie szczepień przeciwko HPV dla nastolatków.
1 czerwca 2023 w Polsce teoretycznie ruszyły populacyjne szczepienia dla 12 i 13 latków przeciwko HPV. To bardzo oczekiwana przez środowisko medyczne oraz społeczeństwo inicjatywa.
Polska jest bowiem jedynym europejskim krajem, który nie prowadził dotychczas populacyjnego szczepienia przeciwko wirusowi brodawczaka ludzkiego. Tymczasem to właśnie ten wirus jest odpowiedzialny za większość przypadków raka szyjki macicy, ale także inne nowotwory.
"Czeski film"
Lekarze rodzinni i eksperci wskazują szereg mankamentów przy wprowadzaniu tego szczepienia.
– Pierwsze szkolenia dotyczące przeprowadzania szczepienia odbyły się zaledwie kilka dni przed rozpoczęciem powszechnego szczepienia, a system informacyjny CEZ pozwala na zgłoszenie podmiotu do programu szczepień tydzień przed 1 czerwca. Czeski film i wielka improwizacja – komentuje Jacek Bujko, lekarz rodzinny i wiceprezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Szczecinie.
"Pomysł dobry, wykonanie niewystarczające, a nawet wręcz fatalne"
Minister Zdrowia Adam Niedzielski o tym, że w Polsce ruszy program szczepień przeciwko wirusowi HPV poinformował na Twitterze 27 lutego 2023. Wiadomo było wówczas, że to projekt skierowany do dzieci w wieku 12 i 13 lat, a szczepienie ma być powszechne oraz dobrowolne.
Szczegóły miały zostać przekazane lekarzom i opinii publicznej "wkrótce".
Niestety w opinii ORL w Szczecinie skończyło się na tym, że przychodnie lekarskie wdrażają program szczepień na ostatnią chwilę. Brakuje także kampanii informacyjnych i promocyjnych w tym temacie.
Michał Bulsa, Prezes OIL w Szczecinie podkreśla, że z jego informacji wynika, iż logistyczne przygotowania do procedur zamawiania, dystrybucji oraz rozliczania szczepień przeciw HPV rozpoczęto dopiero kilka dni przed 1 czerwca.
– Z rozmów z lekarzami rodzinnymi wnioskujemy, że panuje chaos i opóźnienie – stwierdza Michał Bulsa.
Szczepionki nie dotarły
Niestety to spowodowało, że szczepionek w przychodniach, które zgłosiły chęć realizacji tych szczepień, jeszcze nie ma.
– Ze względu na opóźnienia w informowaniu przychodni o możliwości korzystania ze szczepień, niektóre przystąpiły do programu w takim momencie, że dostarczenie szczepionek do nich, będzie możliwe dopiero na przełomie czerwca i lipca. Opóźnienie jest sytuacją trudną do zrozumienia – dodaje Michał Bulsa.
Przypomina też, że szczepienie przeciw HPV jest wyjątkowe, bo redukuje ryzyko zachorowania m.in. na raka szyjki macicy.
– Pamiętać należy, że aż 90 proc. raków szyjki macicy jest zależnych od infekcji HPV. Patrząc na sytuację szczepień przeciw HPV, idealnie pasuje określenie: pomysł dobry, wykonanie niewystarczające, a nawet wręcz fatalne. Te szczepionki mogą w perspektywie wielu lat uratować setki osób – mówi Michał Bulsa.
Lekarze rodzinni mówią o improwizacji
Podobne wrażenia mają lekarze rodzinni zrzeszeni w Okręgowej Izbie Lekarskiej w Szczecinie.
Większość pozytywnie ocenia fakt, że szczepienia wreszcie będą dostępne, ale jednocześnie panuje niezrozumienie dla sposobu wdrażanie tego projektu. Oceniają, że jest ono "opieszałe i chaotyczne".
– Pierwsze szkolenie online dla POZ dotyczące przebiegu szczepień na HPV odbyło się 22 maja, a dzień później dopiero system informatyczny CEZ powinien pozwolić na zgłoszenie podmiotu do programu szczepień. Na tym etapie nie rozpoczęła się jeszcze także kampania informacyjna dla rodziców oraz samych pacjentów. Pojedynczy pacjenci pytali w maju, ale na tamtym etapie nic nie było wiadomo. Machina rusza zbyt powoli, a temat jest ważny i może ratować życie setkom osób – dodaje dr Jacek Bujko, wiceprezes ORL w Szczecinie, lekarz rodzinny.
Lekarze rodzinni obecną sytuację nazywają "improwizacją". Brakuje odpowiedniej informacji i promocji w tym zakresie.
– Jeżeli Ministerstwo Zdrowia chce zrobić faktyczną zmianę w tym temacie, to niech wprowadzi szczepienia HPV do obowiązkowego kalendarza szczepień na zwyczajnych zasadach – dodaje dr Jacek Bujko.
System swoje, przychodnia swoje
O tym, że na razie program to "improwizacja", przekonałam się niestety na własnej skórze. Postanowiłam nie czekać ze szczepieniem, tylko od razu udać się ze swoją 13-latką w pierwszym możliwym terminie na pierwszą dawkę.
Zapisy poszły gładko i zajęły dosłownie kilka minut. Wybrałam elektroniczny system na Internetowym Koncie Pacjenta, analogiczny i tak prosty w obsłudze, jak przy szczepieniach przeciw COVID-19. Wystarczyło wybrać datę, przychodnię i rodzaj szczepionki. 1 czerwca w okolicy nie znalazłam przychodni z wybraną szczepionką, ale na 2 czerwca na popołudnie udało się potwierdzić wizytę w placówce w sąsiedniej podwarszawskiej miejscowości.
Jeszcze bardziej niż ja, zaskoczona była pani w rejestracji, gdy zgłosiłam się z córką na umówioną wizytę.
– Ale jak to, skąd, dlaczego? – pytała, gdy uprzejmie wyjaśniłam, że zarejestrowałam córkę na to szczepienie przez IKP. Jak wyjaśniła, przychodnia nie ma szczepionek i nie wie, kiedy i jakie otrzyma. Nie wiedziała też, dlaczego właśnie tę przychodnię można było zaznaczyć w systemie, skoro lekarze nie mieli jeszcze szkolenia i nie mają szczepionek.
Nie byłam jedyną osobą, która zgłosiła się do przychodni tego dnia na umówione szczepienie przeciw HPV. Za mną zgłosił się tata z córką i był równie niemiło zaskoczony faktem, że został wprowadzony w błąd i szczepienia na razie nie będzie.
Zapisaliśmy się więc na szczepienie za kilka tygodni, z zastrzeżeniem, że wcześniej zadzwonimy do przychodni, aby zapytać, czy już je realizuje i jaką szczepionką.
Niby refundowane, ale nieobowiązkowe
Od początku szczepienia przeciw HPV budziły kontrowersje. Narodowa Strategia Onkologiczna przewidywała wprowadzenie ich w 2021 r., a zeszło się Ministrowi Zdrowia do połowy 2023 r.
Szerokiej kampanii na temat szczepienia nie widać i nie słychać, bo to dla niektórych niewygodny temat. Szczególnie przed zbliżającymi się wyborami.
Jest to też pierwsze w kalendarzu szczepienie bezpłatne, ale nieobowiązkowe, a zalecane. Dotychczas refundowane są szczepienia obowiązkowe, a za te zalecane – płacimy z własnej kieszeni.
Jesteśmy więc krajem, który wszedł jako ostatni na listę tych, które oferują szczepienie bezpłatnie. Jednak gdy nie jest to szczepienie obowiązkowe, a informacji brak, a zamiast tego jest chaos z zapisami i początkiem szczepień, liczba tych, którzy zdecydują się na szczepienie, może nie wystarczyć, aby za kilka lat mówić o odporności zbiorowiskowej, a w statystykach obserwować istotny spadek diagnozowanych przypadków raka szyjki macicy.