Tak Kaczyński uciekał przed dziennikarzami. Widać, jak zachowała się TVP
TVP pomaga uciec Kaczyńskiemu w sejmie
"Szkło kontaktowe" opublikowało nagranie z sejmowego korytarza, na którym widać dziennikarzy, którym udało się "złapać" prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Jak pisaliśmy w naTemat, to nie zdarza się zbyt często, dlatego dziennikarze tłumnie próbowali zadać pytania szefowi partii.
Okazji nie wykorzystała jednak pracownica stacji TVP. Postanowiła za to... wskazać prezesowi drogę, którą powinien udać się, żeby ominąć dziennikarzy, chcących porozmawiać z politykiem.
– Panie prezesie, trzeba zejść tutaj na dół. Panie prezesie, tutaj. Tutaj jest przejście – słyszymy głos kobiety z mikrofonem. – Trzeba będzie podejść z tamtej strony, bo tutaj jest pozamykane – mówiła, prowadząc Kaczyńskiego po korytarzach.
Kaczyńskie zapytany o aborcję na sejmowym korytarzu
Mimo starań Telewizji Polskiej, by Kaczyńskiego nie udało się o nic zapytać, dziennikarze zdołali skierować do prezesa PiS pytania o kwestie zaostrzenia przepisów prawa aborcyjnego.
– To jest jedno wielkie oszustwo z waszej strony – powiedział Kaczyński do dziennikarki "Gazety Wyborczej" w odpowiedzi na pytanie o sytuację kobiet w szpitalach.
– Jakie oszustwo?! To nie my złożyliśmy wniosek do TK, by zaostrzyć prawo (aborcyjne – red.). Wywołał efekt mrożący, lekarze boją się hejtu. Czekają – stwierdziła Justyna Dobrosz-Oracz.
– Ani we wniosku, ani w orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego, nie było ani słowa o sprawie zagrożenia życia i zdrowia kobiet. Tu się nic nie zmieniło, cała akcja jest propagandowym nadużyciem – odparł prezes PiS.
– Nie może pan zamykać oczu na to, co się dzieje w tych szpitalach. Była ustawa prezydenta, która mogła doprecyzować przepisy, by takich dramatów w szpitalach nie było. Dlaczego została zamrożona? – dopytywała dziennikarka.
– Takiej sprawy nie ma, ona jest wymyślona przez propagandę. To jest część tej urojonej rzeczywistości – oświadczył Kaczyński.
Kaczyński nie jest jedynym politykiem, który w ten sposób odniósł się do śmierci zmarłej ostatnio 33-letniej ciężarnej Doroty. Kobieta była w piątym miesiącu ciąży. Zdaniem komentatorów, gdyby dokonano u niej aborcji, można byłoby uratować jej życie. Sprawą zajmuje się prokuratura.