Czeska policja o kulisach wytropienia małżeństwa z Warszawy. "Udzielali informacji"
Zaginione małżeństwo z Warszawy. Czeska policja ujawnia szczegóły
Odnaleziono zaginione małżeństwo z Warszawy – ta informacja rozpaliła opinię publiczną, która pilnie śledziła doniesienia o przebiegu poszukiwań. Chwilę później jednak sprawa wywołała jeszcze więcej pytań i wątpliwości.
Nie wiadomo bowiem, co się stało, dlaczego opuścili dom, gdzie dokładnie są. Do szczegółów sprawy postanowiła dotrzeć "Uwaga" TVN. Z nieoficjalnych ustaleń redakcji wynika, że Anetę J. i Adama J. odnaleziono w praskim parku Letenske sady.
W rozmowie ze stacją płk. Ondrej Moravcik z czeskiej policji powiedział, że nie może ujawnić miejsca pobytu małżeństwa z Warszawy. Zdradził jednak, jak wyglądało spotkanie funkcjonariuszy z zaginionymi.
– Nasi policjanci kryminalni dostali od polskich funkcjonariuszy informację, że poszukiwane małżeństwo jest w Pradze. Znaleźliśmy rodziców z Warszawy. Para współpracowała z policją. Skontrolowaliśmy ich zdrowie, byli w dobrym stanie – powiedział.
Małżeństwo z Warszawy wiedziało, że jest poszukiwane
– Dla policji było ważne, w jakim są stanie zdrowia oraz czy wiedzą, że poszukuje ich polska policja, że mają status zaginionych. Byli tego świadomi – dodał. Jak podkreślił, również ich stan psychiczny nie budził żadnych zastrzeżeń.
– Policja czeska nie pytała, co chcą dalej robić. Zrozumieli, że są poszukiwani i współpracowali z nami, udzielali podstawowych informacji – zaznaczył. Płk. Moravcik zwrócił uwagę na fakt, że nie doszło do zatrzymania pary, a jedynie potwierdzenia jej tożsamości.
Rzecznik Komendy Stołecznej Policji Sylwester Marczak wyjaśnił, dlaczego nie doszło do zatrzymania. – Mieliśmy do czynienia z zaginięciem, które wynikało ze zgłoszenia osób najbliższych. Nie możemy więc mówić o zatrzymaniu osób – podkreślił.
Tajemnicze zaginięcie małżeństwa z Warszawy skończyło się tak, jak się zaczęło
"Gdy zostali odnalezieni w Pradze, serial nagle się skończył. Właściwie tak, jak się zaczął, bo wciąż nic w tej sprawie nie wiadomo. Trzeba przyznać – zachowali tajemnicę do końca" – pisała w naTemat Katarzyna Zuchowicz. – Dla mnie ta historia jest nienormalna. Ale ludzie nic już o tym nie mówią. Zupełnie nic – powiedziała osoba, która pracuje niedaleko domu małżeństwa. Powodem, dla którego policja tak bardzo wstrzymuje się od odpowiedzi na liczne pytania, może być dobro dzieci. Przypomnijmy, że Aneta i Adam J. zostawili w domu dzieci w wieku 17 i 14 lat.
W rozmowie z naTemat powiedziała o tym Izabela Jezierska-Świergiel z Fundacji Itaka. – Zaginięcie to sytuacja, która wywiera ogromne piętno na ludziach, nawet jeśli nie dotyczy naszych najbliższych, ale na przykład kolegi z pracy czy sąsiada. A to są nastolatki w trudnym okresie dojrzewania i radzenia sobie z własnymi emocjami, które potrzebują mieć oparcie w rodzicach – wyjaśniła.