Morawiecki odpowiadał na pytania internautów. Jeden z nich zapytał go o... rosnący nos
"Jak panu nie rośnie nos?" Morawiecki odpowiada
W środę wieczorem Mateusz Morawiecki zmierzył się na Facebooku z serią pytań i odpowiedzi podczas transmisji na żywo. Jak to bywa w takich sytuacjach, otrzymywane pytania nie zawsze były najwygodniejsze. W pewnym momencie premier otrzymał wymowne pytanie: "Jak pan to robi, że nie rośnie panu nos?".
Było to nawiązanie do przezwiska "Pinokio", które od dawna funkcjonuje w internecie w stosunku do szefa rządu Prawa i Sprawiedliwości. Morawiecki odpowiedział, wspominając tworzone o nim memy z "nosem Pinokia". Przekonywał, że bardzo je lubi.
– Mam do siebie dystans, cieszę się z tych różnych przeróbek w photoshopach. Doradzam to wszystkim. Humor jest dobrym antydepresantem, doradzam to wszystkim. Ja to potrafię – oznajmił premier.
Określenie "Pinokio" towarzyszy premierowi od dawna
Mniej dystansu miał w ubiegłe wakacje burmistrz miasta Rypin (woj. kujawsko-pomorskie), który w czasie spotkania mieszkańców z Mateuszem Morawieckim wypatrzył mężczyznę trzymającego plakat z hasłem "Pinokio notoryczny kłamca". Przeciwnikowi premiera udało się wnieść antyrządowy plakat pomimo ostrej selekcji, która miała miejsce jeszcze przed wejściem na spotkanie. W wyniku tego, podczas gdy Mateusz Morawiecki opowiadał o tym, jak jego rząd dba o Polskę, mężczyzna, stojący za barierkami wykrzykiwał ironicznie "zgadzam się, zgadzam", a w rękach trzymał transparent z hasłem "Pinokio notoryczny kłamca".
Kiedy burmistrz Rypina Paweł Grzybowski zauważył, co się dzieje, podszedł do mężczyzny i energicznie wyrwał mu plakat, a potem wrócił na swoje miejsce. To wywołało żywą reakcję innych zgromadzonych. W opublikowanym w sieci nagraniu słychać oklaski i okrzyki "Brawo!".
Do przezwiska "Pinokio" odniósł się też w niedawnym wywiadzie dla Onetu były nauczyciel Morawieckiego. Marek Jędrychowski, który uczył przyszłego premiera w szkole średniej, wyznał, że chciałby odbyć z nim dzisiaj dwie rozmowy. – Jedną na temat oświaty, a drugą na temat polityki i tych wszystkich jego kłamstw. Trochę już jest tego za dużo – stwierdził. W tym kontekście Jędrychowski odniósł się do obietnic pieniędzy z KPO, których nadal w Polsce nie ma oraz kolejnych kryzysów, w kwestii związanych z embargiem na zboże z Ukrainy. Odniósł się także do osoby ministra sprawiedliwości.
– Gdybym był premierem i miałbym w rządzie takiego szkodnika jak Zbigniew Ziobro, to dla własnego honoru postawiłbym sprawę jasno. Albo on, albo ja. Gdyby Ziobro sam nie zrezygnował, to bym go odwołał albo sam odszedł i ogłosił, że to, co on robi, szkodzi Polsce. Gdyby Morawiecki tak postąpił, to inaczej byłby zapisany w historii – powiedział. Nauczyciel ocenił również, że premier Mateusz Morawiecki zapisze się na kartach historii "bardzo negatywnie". – Określenie "Pinokio" nie wzięło się z powietrza. Jest ono pewnym kodem kulturowym. To był notoryczny kłamca. I taka jest prawda o polskim premierze – stwierdził.