Sieć zalana zdjęciami pustych polskich plaż. Nasze morze za drogie już nawet dla części Niemców

Katarzyna Zuchowicz
13 lipca 2023, 05:50 • 1 minuta czytania
– Mieliśmy rezerwacje z Niemiec, a goście nie przyjechali. Inni skrócili pobyt. Wcześniej coś takiego się nie zdarzało. Obserwujemy, że Niemców jest mniej – mówi właścicielka pensjonatu pod Kołobrzegiem. Powód? – Ciągle w Polsce jest dla nich taniej, ale już nie tak jak kiedyś – odpowiada. Ale słychać też skrajnie inne opinie – że wręcz Niemców i Czechów jest więcej, a nawet rezerwacje z Niemiec potrafią przebić polskie. A zatem jak drożyzna zmieniła obraz polskiego morza?
Koniec czerwca w Kołobrzegu - tak wyglądała plaża Fot Tomasz Jastrzebowski/REPORTER

Jest mniej turystów, to mówią wszyscy. Zdjęcia, które opanowały media społecznościowe, pokazują to dobitnie. – Jest zdecydowanie mniej turystów – powtarzają kolejni właściciele niedużych obiektów noclegowych.

– Jest masakra. Tyle pani powiem. Jedynie na weekendy jest dużo klientów, a tak to nie ma w ogóle. Niemców też jest dużo mniej – podsumowuje właścicielka pensjonatu w Kołobrzegu. Dodaje, że wszyscy z branży, których zna, obniżyli ceny i to bardzo. – Ja mam dużo niższe ceny niż w zeszłym roku. I mniejsze ograniczenia, bo zawsze sprzedawałam pokoje na minimum 7 dni, a teraz mamy pobyty i na 3 dni, i na 4. A i tak nie ma gości. Wszyscy mają ten sam problem. Myślę, że ludzie po prostu nie mają pieniędzy – ocenia.

Kolejny nieduży ośrodek w okolicy: – W zeszłym roku były bony turystyczne i to było widać. Od 1 lipca do 31 sierpnia było pełne obłożenie. Jedni wyjeżdżali, drudzy przyjeżdżali. Było bardzo dużo rodzin, które pierwszy raz były nad morzem. A w tym roku gości nie ma. Są przerwy między pobytami. Niektóre pokoje są wolne. Rezerwacje są na kilka dni. Niemców nie widać. Sezon jest bardzo średni i nie wiadomo, czy to się zmieni. Chyba że nagle zmieni się pogoda.

I tak na całym wybrzeżu.

"O tej porze, 12 lipca, mam dwie trzecie pustych pokoi"

Sezon, który wielkimi krokami zbliża się do półmetka wakacji, mocno daje popalić lokalnym biznesom. Pracownik informacji turystycznej: – Docierają do mnie słuchy od najmujących, że gości jest dużo mniej. Że jest to cienki sezon. Słyszę też od osób, które mieszkają tutaj od lat, że widać różnicę i w tym sezonie nie jest tak, jak było zawsze.

Na przykład w Kołobrzegu podobno widać to po wolnych miejscach parkingowych. Albo po tym, że swobodnie można przejechać przez miasto. – Zawsze, jak się zaczyna sezon, to są korki. A teraz, póki co, po mieście jeździ się dobrze. Po tym widać, że nie ma ludzi. Na plaży też widać, że jest jeszcze miejsce. Te zdjęcia w internecie oddają stan rzeczywisty – mówi jedna z mieszkanek.

Ostatnio była na plaży w pobliskim Grzybowie. – Był weekend, słoneczna pogoda. Pomyślałam: nie ma dużo ludzi na ulicy, nie ma ludzi w knajpach, pewnie wszyscy siedzą na plaży. Poszłam na plażę, a tam podobnie. Słyszę od znajomych, że turyści robią zakupy w supermarketach, chodzą mniej po restauracjach. A w obiektach, gdzie są oferowanie śniadania, to niektóre w ogóle z nich zrezygnowały, bo nikogo na śniadaniach nie ma – mówi.

Sam sołtys Grzybowa ma takie obserwacje: – O tej porze, 12 lipca, mam dwie trzecie pustych pokoi. Moja sąsiadka ma 6-7 pokoi, nie ma teraz nikogo. I takich jest wielu. To jest tragedia. Mam wrażenie, że na tę sytuację mają wpływ wszystkie podwyżki prądu i gazu, że ludzie zrozumieli, że złotówkę trzeba trzy razy obejrzeć w koło. Chodzi o zasobność portfela. O kredyty, które ludzie mają.

Krzysztof Najmanowicz prowadzi też sklepik. – Zauważyłem, że ludzie zaczynają sami robić sobie jedzenie. Gastronomia jest za droga, dlatego wszystko kupują w sklepie. Pytają dosłownie o wszystko, żeby zaoszczędzić na pobycie. Bo jeśli ryba 70 dag z frytkami kosztuje 104 zł za porcję? Każdy mówi, że jest drogo – opowiada.

Pensjonat w Rewalu: – Dla Polaków jest bardzo drogo. To, że jest mniej turystów, to kumulacja kilku czynników. Zabrakło bonu, który napędzał innego klienta niż zwykle. Nastąpił wzrost cen na wszystkich opłatach. Wzrost płacy minimalnej, która rośnie abstrakcyjnie, też ma przełożenie. W tej chwili, jak się chce mieć pracownika, to się zamyka oczy i płaci, co też odbija się na cenie noclegu. A niektórzy chcą zarobić na inflacji.

Czy turystów z Niemiec jest mniej

Na całym zachodnim wybrzeżu – od Świnoujścia po Kołobrzeg – co drugi obiekt hotelowy ma stronę internetową w języku niemieckim. – To specyfika tej części wybrzeża. U nas klienta niemieckiego jest dużo – mówią o sobie.

Teraz w niejednym obiekcie słychać, że turystów z Niemiec też jest mniej. Trudno tu jednak o jednoznaczną ocenę, bo takich, które nie narzekają na ich brak, też nie brakuje. Niektórzy twierdzą wręcz, że Niemców jest nawet więcej, niż było.

Co ciekawe, każdy ma inną wizję tego, czy dla Niemca w Polsce jest drogo, czy nie.

– Od osób, które skupiały się na niemieckich turystach, słyszę, że faktycznie jest ich odpływ. Niemieckich turystów jest coraz mniej. Ci, co opierali się głównie na nich, mają, niestety, słabo. Niemiec odpłynął do Turcji, jego nie interesuje już Polska. Polska jest dla niego za droga – mówi Krzysztof Najmanowicz.

Anna od kilku lat prowadzi pensjonat pod Kołobrzegiem. Co roku ma gości z Niemiec. W tym roku pierwszy raz odczuwa zastój. Ocenia, że turystów z Niemiec ma mniej o 30 proc., jeśli nie więcej. Więcej było ich nawet w czasie pandemii.

– Goście z Niemiec są. Słychać ich i widać samochody na niemieckiej rejestracji. Ale jest ich o wiele mniej. Według naszych obserwacji zainteresowanie Niemców przyjazdem do Polski jest o wiele mniejsze niż wcześniej – uważa.

Mówi, że nawet się nie dziwi. Czasy są niepewne.

– W Niemczech też wszystko podrożało i podniosły się koszty życia. Ceny w Polsce nadal są dla nich atrakcyjniejsze, ale nie jest to już tak olbrzymia różnica, jak jeszcze rok temu. Nadal, w porównaniu do cen w Niemczech, opłaca im się robić np. zakupy spożywcze u nas, wciąż jest niewielka różnica, ale szału już nie ma. Do tego w Niemczech strasznie teraz skoczyło paliwo, kosztuje już ponad 2 euro. A polskie wybrzeże generalnie jest drogie. Dlatego spodziewam się, że turystów z Niemiec będzie jeszcze mniej. I albo zostaną w domu, bo sytuacja jest niepewna, albo polecą np. do Turcji, bo tam przynajmniej mają zagwarantowaną pogodę, a ceny są porównywalne – dzieli się refleksjami.

"U nas jest więcej turystów z Niemiec"

O niemieckich turystach pisała niedawno "Wyborcza". "Turyści z Niemiec już nie oblegają Kołobrzegu. Drożyzna i antyniemiecka retoryka PiS zniechęcają ich do wakacji w Polsce" – donosiła. Właściciel jednego z hoteli ocenił, że Polska, z uwagi na panującą u nas atmosferę, nie jest dla Niemców przyjaznym krajem.

– Pytanie, jakie są rzeczywiste przyczyny. Na ile ta retoryka antyniemiecka ma na to wpływ i na ile Niemcy zdają sobie z tego sprawę, co się w Polsce mówi i jak. Wydaje mi się, że przeciętny turysta nie bardzo to śledzi – słyszymy w jednym z pensjonatów w Rewalu.

Tu, w Villa Sedina, nie narzekają na brak Niemców. Co więcej, zwracają uwagę na niesamowity wzrost zainteresowania polskim wybrzeżem ze strony Czechów. – Czegoś takiego nigdy do tej pory nie było. Jest 50-procentowy wzrost zainteresowania Czechów polskim wybrzeżem. Oni zawsze jeździli do Chorwacji, a teraz Chorwacja ma euro, ceny podobno poszły w górę i Czesi zaczęli szukać innych miejsc. Ja też w tym sezonie mam wyjątkowo dużo czeskich rezerwacji – słyszymy.

Nasza rozmówczyni widzi to też po rejestracjach na trasie Szczecin-Rewal. – W ciągu ostatniego miesiąca czeskie rejestracje są bardzo widoczne. Oddano do użytku drogę krajową nr 3, w tej chwili Czeci mają dobrą drogę nad morze – mówi.

A Niemcy? – Dla Polaków nad morzem jest bardzo drogo. To fakt, że turystów nad morzem jest zdecydowanie mniej. Natomiast jeśli chodzi o turystów z Niemiec, my tego tak nie postrzegamy. Nasz klient to tak naprawdę głównie klient niemiecki. My nie mamy tych gości mniej. Przez to, że jest mniejsze zainteresowanie klientów z Polski, to udostępniam więcej pokoi do sprzedaży przez portal Booking i na przykład w sierpniu mam więcej rezerwacji niemieckich. Na ten moment w połowie sierpnia 50 proc. naszych gości to goście z Niemiec – odpowiada.

Czy dla Niemców jest taniej w Polsce? Rozmówczyni uważa, że nie. – Inflacja w Polsce jest tak wysoka i koszty są tak wysokie, że argument konkurencyjności cenowej jest coraz słabszy dla gościa z Niemiec. Dla niemieckiego turysty w wieku 55+ Polska jest jednak wygodnym celem, w miarę blisko domu. Pogoda nie jest męcząca, nie jest tak upalnie, jak na południu Europy. Wiele osób sobie to chwali – mówi.

Mimo wszystko nietrudno znaleźć obiekty nad polskim morzem, które nie narzekają na brak Niemców.

Stary Piernik w Grzybowie: – Ogólnie widać, że jest mniej turystów, może o 20-25 proc. Ale my nie mamy powodów do narzekań. Gdybyśmy mieli jeszcze jeden budynek, to też byśmy cały zapełnili. To są głównie goście z Polski, ale jeśli chodzi o niemieckich i czeskich, to mamy ich w tym roku sporo. Myślę, że jest ich nawet więcej niż w latach ubiegłych – słyszymy.

Dlaczego?

– Ponieważ złotówka nisko stoi, więc dla nich i dla Czechów jest taniej tu przyjechać. Mamy kilka rodzin z Czech, które przyjeżdżają do nas od kilku lat i sami powiedzieli, że odkąd w Chorwacji weszło euro, taniej jest dla nich przyjechać do Polski, niż jechać na południe. I mają bliżej do nas – reaguje rozmówca.

Z powodu skrajnych opinii, o niemieckich turystów zapytaliśmy w Zachodniopomorskiej Regionalnej Organizacji Turystycznej.

ZROT o niemieckich turystach

– Pomorze Zachodnie jest nadal chętnie odwiedzane przez turystów zagranicznych i jest liderem w Polsce pod względem liczby udzielanych im noclegów. Z roku na rok odnotowywano stały wzrost tej liczby. Sytuacja zmieniła się w 2020 roku wraz z nastaniem pandemii COVID -19. W 2022 roku wzrost liczby turystów zagranicznych był już mocno zauważalny w porównaniu do roku poprzedniego, choć nadal było ich mniej niż w rekordowym 2019 roku – odpowiedział nam dyrektor ZROT Artur Pomianowski.

 – Do ZROT docierają sygnały od przedsiębiorców o tym, że turystów zagranicznych, w tym przede wszystkim Niemców, jest mniej. Jednak sezon wakacyjny trwa dopiero od kilku tygodni. Nie ma jeszcze pełnych danych, aby móc dokonać rzetelnej oceny – ocenił.

Dodał: – Jednocześnie zmieniły się zwyczaje. Wielu turystów krajowych i zagranicznych rezerwuje pobyt na chwilę przed wyjazdem na urlop. Stąd też brak znanych z lat poprzednich pełnych rezerwacji. Co więcej, są regiony ze znacznym przyrostem liczb noclegowych, co może powodować subiektywne wrażenie mniejszej liczby turystów wynikającej z mniejszego jednostkowego obłożenia obiektów.

Czytaj także: https://natemat.pl/498083,czy-all-inclusive-to-luksus-all-inclusive-to-dzis-najtansze-wakacje