Dlaczego Titan implodował? Ekspert wskazuje wadę, która mogła doprowadzić do tragedii
Dlaczego Titan implodował?
Przyczyną tragedii Titana był najprawdopodobniej defekt kadłuba łodzi podwodnej należącej do firmy OceanGate – ocenia w rozmowie z "The New York Post" Stefano Brizzolara, profesor inżynierii oceanicznej na Politechnice i Uniwersytecie Stanowym Wirginia w USA.
– Trudno ocenić, co w tym konkretnym przypadku spowodowało uszkodzenie konstrukcji, jednak jakakolwiek niewielka niedoskonałość materiałowa czy geometryczna, niedokładne połączenie kołnierzy przyłączeniowych, moment dokręcania połączenia śrubowego mogły rozpocząć proces zawalania się konstrukcji – tłumaczy.
Badacz przypomina, że kadłub Titana wykonany był z dwóch różnych materiałów: tytanu oraz poszycia z włókna węglowego. Drugi materiał jest "bardzo podatny na potencjalne wady" i jest znacznie bardziej delikatny niż inne materiały stosowane do tego typu konstrukcji.
Jak sugeruje prof. Brizzolara, kolejne podróże do wraku Titanica najprawdopodobniej były dla włókna węglowego zbyt trudne do wytrzymania, gdyż każda z nich powodowała "deformację" kadłuba. – Powtarzające się cykle deformacji mogły spowodować wystąpienie wad materiałowych – tłumaczy.
Titan miał niski wskaźnik sukcesu
Titan wcale nie zdołał jednak wykonać wielu zanurzeń na samo dno oceanu – jak wynika z ustaleń, o których pisaliśmy w naTemat.pl przed kilkoma dniami. Dziennikarze amerykańskiego serwisu Insider dotarli do dokumentu, który otrzymywał każdy uczestnik ekspedycji do wraku Titanica. Podpisując się pod nim, pasażer zrzekał się wszelkich roszczeń wynikających z potencjalnych problemów związanych z podróżą "eksperymentalną" łodzią podwodną Stocktona Rusha.
W dokumencie znalazła się również informacja o wskaźniku sukcesu Titana, który okazał się... zaskakująco niski. Jak podaje Insider, Titan zdołał zanurkować do samego wraku Titanica zaledwie 13 razy z 90 prób – oznacza to, że misja zakończyła się sukcesem zaledwie w 14 proc. przypadków.
Co zastanawiające, na łodzi nie było procedur awaryjnych, a klienci OceanGate nie otrzymywali przed rejsem żadnego szkolenia. Wspominał o tym Arnie Weissmann, redaktor naczelny magazynu "Travel Weekly", który miał wziąć udział w jednej z wcześniejszych wypraw do wraku Titanica.
Wyprawa została ostatecznie odwołana z powodu złej pogody, jednak Weissmann spędził kilka dni na pokładzie Polar Prince – statku-matki Titana, podczas których praktycznie w każdej chwili mógł usłyszeć, że niedługo rozpocznie się zanurzenie. Jak wyznał portalowi, przygotowania załogi były szczątkowe.
– Szczerze mówiąc, tak naprawdę nie było żadnego szkolenia – stwierdził. Jak dodał, kiedy rozmawiał o swoich wątpliwościach z Paulem-Henrim Nargeoletem, francuskim podróżnikiem, który w czerwcu również zginął na Titanie podczas implozji łodzi, ten miał mu powiedzieć, że "jeśli będzie problem strukturalny, i tak wszyscy zginiemy, zanim się zorientujemy".