Dwa tygodnie po zatonięciu Titana, świat wciąż żyje tą tragedią. Poznajemy nowe fakty, znanych jest coraz więcej szczegółów, jak ten, że w budowie konstrukcji łodzi brali udział studenci. Wokół twórcy Titana cały czas się gotuje, ale ludzie, którzy go znali, wspominają go nieco inaczej. Kto jeszcze zaangażowany był w eksperyment, który wstrząsnął światem? Oto ludzie, którzy w nim pomagali lub ostrzegali przed katastrofą.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Stockton Rush był założycielem i szefem firmy OceanGate, która organizowała wyprawy Titanem w rejon Titanica. Utonął wraz z czterema innymi członkami załogi.
"Tock wybrał swoją drogę i z pasją podążał za marzeniami" – wspominają go dawni koledzy ze studiów
Kim była jego żona? Kim byli jego współpracownicy
Po tragedii Titana, w której zginął również założyciel i dyrektor firmy OceanGate, Stockton Rush został odsądzony od czci i wiary. Cały świat ocenił jego lekkomyślność, beztroskę i obsesję na punkcie Titanica, która doprowadziła do katastrofy. Pod jego adresem lecą gromy, że lekceważył ostrzeżenia i zabrał ludzi na pewną śmierć.
Jednak ci, co go znali, nie przestają go bronić. Ich opowieści i życie tego człowieka, to gotowy scenariusz na film. Tak jak cała historia twórców Titana. Kim byliby jego główni bohaterowie? Jedno jest pewne, gdyby nie Stockton Rush i jego potrzeba przekraczania granic, świat pewnie nigdy by o nich nie usłyszał.
Stockton Rush i jego obsesja
Znajomi mówili na niego Tock. "Tock wybrał swoją drogę i z pasją podążał za marzeniami. Żył takim życiem, jakiego chciał", "Zbadanie dna oceanu było obsesją Tocka, był zafascynowany zejściem na dno", "Tock żył, aby przezwyciężyć to ryzyko. On i jego współpasażerowie zginęli, robiąc to, co kochali" – wspominają go przyjaciele z Uniwersytetu w Princeton w USA.
Jeden z nich poświęcił mu długi, poruszający, artykuł. "Zapytajcie kogokolwiek z mojej grupy z roku 1984, kto z nas byłby na tyle odważny, aby zdobyć się na taką misję, a Tock znalazłby się na szczycie listy" – ocenił Henry Payne, dziennikarz motoryzacyjny z "Detroit News", który studiował z Rushem, przyjaźnił się z nim, śledził wszystkie jego poczynania, był nawet zaproszony na wyprawę, ale poprzestał na zwiedzeniu Titana wraz z żoną.
"Ja pochodziłem z rodziny rajdowców, mam potrzebę prędkości, która zaprowadziła mnie na parę największych torów wyścigowych w USA. Tock bardzo interesował się moimi motorowymi przygodami. Ale on miał duże większe granice do zbadania" – napisał.
Wspomina, jak dawno temu Rush zbudował swój lekki samolot, a on z żoną pomagali mu wystartować. A potem leciał nad polami kukurydzy w hrabstwie St. Louis, a oni pędzili za nim samochodem. "Tock był jak amerykański pionier, który był zdeterminowany, by odkrywać nowe granice" – napisał.
"Zabrał nas na Przylądek Canaveral, by zobaczyć start wahadłowca Columbia"
Rush pochodził z zamożnej rodziny. Marzył, że będzie pierwszym człowiekiem na Marsie. Wybrał Princeton, bo chciał zostać astronautą, ale słaby wzrost pokrzyżował mu plany. Czy myślał wtedy o oceanach? Chyba nie. W wieku 19 lat został najmłodszym pilotem odrzutowych samolotów transportowych na świecie. Zrobił kurs inżynierii lotniczej i przez trzy lata, w czasie wakacji, pracował dla Saudyjskich Linii Lotniczych. Na lotnisku w Princeton trzymał prywatny samolot.
Dziś pisze o tym Princeton Alumni Weekly. A dawni koledzy wspominają, jak zabierał ich na wspólne wyprawy.
Jeden z nich, David Siebert, opowiedział o jednej z najwspanialszych przygód swojego życia, gdy Rush zabrał go i dwie inne osoby na lot last-minute na Przylądek Canaveral, by zobaczyć start wahadłowca Columbia w kwietniu 1981 roku. W jedną stronę lecieli w nocy. W drugą był deszcz i turbulencje. Rush, jak powiedział, wydawał się spokojny, nic nie wytrącało go z równowagi. "Świat stracił cudownego poszukiwacza przygód" – napisał.
Inny mówił o poczuciu bezpieczeństwa podczas lotu. Jakby odnosząc się po cichu – a właściwie odpierając – zarzuty, że w przypadku Titana tego bezpieczeństwa zabrakło.
Zanim Rush zbudował firmę OceanGate i zajął się eksploracją oceanów, latał jeszcze na F-15 i pracował dla Sił Powietrznych USA. Zrobił MBA na Uniwersytecie w Berkley i przez 20 lat zajmował się biznesem związanym m.in. z technologiami podmorskimi i radarami.
"W przeciwieństwie do astronautów i odkrywców, którzy zdobywali szczyty gór i przestrzeń kosmiczną, Tock był zafascynowany zejściem na dno oceanu. Odkąd założył OceanGate w 2009 roku, śledziłem jego postępy – od czasu do czasu odwiedzałem jego siedzibę w Everett w stanie Waszyngton, na północ od jego domu w Seattle" – pisze Henry Payne.
10 lat temu był na prototypie Titana. Wspomina o testowaniu łodzi i o tym, że w skład zespołu wchodziła wtedy żona Rusha, Wendy, którą poślubił w 1986 roku, i z którą miał dwoje dzieci: Bena i Quincy. Tu ciekawostka – jak pisze Payne, ich żony w czasie studiów zajmowały razem pokój.
Wendy Weil Rush – praprawnuczka pasażerów Titanica
Wendy Weil Rush była dyrektorką ds. komunikacji w firmie OceanGate. Jest też członkiem zarządu w fundacji działającej przy firmie.
Oboje – Stockton i Wendy – mają niezwykłe historie rodzinne. Jego przodkowie to sygnatariusze Deklaracji Niepodległości USA: Benjamin Rush i Richard Stockton. "Ich portrety wiszą w foyer jego domu w Seattle" – pisze Henry Payne.
Jej przodkowie to pasażerowie Titanica, Isidor i Ida Straus, których historia została pokazana w filmie Jamesa Camerona. Wendy Weil Rush była ich praprawnuczką.
Aaron Newman, pasażer Titana w 2021 roku, tak ocenił Stocktona Rusha w rozmowie z Newman Fox Business: "Jego winą mogło być to, że nie podążał za tłumem, nie słuchał, nie robił tego, co każdy inny chciał robić. Bardzo łatwo atakować człowieka, który teraz nie może się bronić".
O żonie Rusha powiedział zaś: – Zawsze pilnowała, żeby wyprawy były bezpieczne. Zawsze patrzyła mu przez ramię. Bezpieczeństwo było priorytetem, zawsze było najważniejsze.
Według New York Times, wzięła udział w trzech ekspedycjach Titana, odkąd dwa temu łódź pierwszy raz wyruszyła w podwodną podróż. Po tragedii nie wypowiadała się w mediach.
Guillermo Söhnlein – był współtwórcą OceanGate
Współzałożyciel OceanGate, po czterech latach, w 2013 roku, odszedł z firmy. Do dziś zachował w niej jednak pakiet mniejszościowy. To największy obrońca Stocktona Rusha po tragedii Titana. "Był jedną z najbardziej inteligentnych osób, jakie kiedykolwiek spotkałem – powiedział o nim.
Söhnlein urodził się w Argentynie (1966), w 1972 roku jego rodzina przeniosła się do USA. Dziś mieszka w Hiszpanii.
Gdy zdarzyła się tragedia, odpierał wszystkie ataki na Rusha i na Titana, stając się medialną twarzą OceanGate. Bardzo podkreślał, że Rush myślał o bezpieczeństwie, że był świadomy zagrożeń. A także że pięć osób, które zatonęły, to nie byli turyści. "Przede wszystkim nie sądzę, żeby sami uważali siebie za turystów" – mówił.
Przekonywał, że łódź przeszła wiele testów, a ludzie ignorują fakt, że badania nad nią trwały przez 14 lat, zaś Rush znał ryzyko działania pod presją.
David Lochridge – to on ostrzegał przed problemami
Były dyrektor operacji morskich OceanGate. To on ostrzegał przed katastrofą i został zwolniony po tym, jak ostrzegał przed problemami z łodzią Titan. "Obawiam się, że Stockton Rush zabije siebie i innych, dążąc do podbudowania swojego ego" – takie obawy miał w 2018 roku.
"The New Yorker" dotarł do treści maila, który Lochridge napisał wtedy jako pracownik OceanGate do jednego ze współpracowników. "Uważam się za osobę dość odważną, jeśli chodzi o robienie rzeczy niebezpiecznych, ale ta łódź podwodna to katastrofa, która tylko czeka na to, aby się wydarzyć" – ocenił.
Napisał też, że "żadne pieniądze nie przekonałyby go do zanurkowania w tym czymś".
Rob McCallum – były doradca OceanGate, który ostrzegał Rusha
"Błagam o zachowanie wszelkiej ostrożności podczas testów i prób morskich oraz o bardzo, bardzo konserwatywne podejście. Chociaż doceniam przedsiębiorczość i innowacyjność, potencjalnie narażacie na ryzyko całą branżę"– napisał specjalista ds. eksploracji głębin morskich w mailu do Rusha, który opublikowało BBC.
Rob McCallum krytykował użycie włókna węglowego jako materiału. Odradzał podróż, dopóki łódź nie przejdzie certyfikatów. Bezskutecznie.
Prawnicy OceanGate zagrozili mu podjęciem kroków prawnych.
Mark Walsh, Nick Nelson – studenci, który pracowali przy budowie Titana
W 2018 roku mówił w rozmowie z lokalną gazetą: "Cały system elektryczny to był nasz projekt. Wdrożyliśmy go i działa. Jesteśmy u progu tworzenia historii i wszystkie nasze systemy są na miarę Titanica. To niesamowite".
Miał też powiedzieć, że do pracy przy projekcie okablowania Titana większość ekipy zgłosiła się na ochotnika. Do pracy zgłosił się również inny student, Nick Nelson.
Rekrutację miał prowadzić Tony Nissen, dyrektor techniczny OceanGate. "Tony mi powiedział: OK, jesteś zatrudniony" – powiedział wówczas Walsh.
– Zacząłem o tym myśleć. Przyleciał do mnie eksperymentalnym samolotem, w którym było miejsce dla dwóch osób, i chciał mnie namówić na podróż do dna oceanu eksperymentalną łodzią podwodną na pięć miejsc, którą również sam zbudował. On miał inne podejście do ryzyka niż ja. Jestem pilotem. Posiadam licencję pilota śmigłowca i nie wsiadłbym do eksperymentalnego samolotu – opowiadał Jay Bloom.
Nie zdecydował się. Bilety kupił pakistański miliarder, który wybrał się w podróż z synem.