Lepiej zdejmij kamerkę, gdy przejeżdżasz przez ten kraj. Grożą za to potężne mandaty

Łukasz Grzegorczyk
21 lipca 2023, 10:58 • 1 minuta czytania
Kamery samochodowe w ostatnich latach stały się bardzo popularne. W Polsce kierowcy często montują je na przedniej szybie, by w razie kolizji drogowej mieć zarejestrowany przebieg zdarzeń. Warto jednak pamiętać, że za granicą przepisy ws. wideorejestratorów nie są jednolite. Łatwo narazić się na naprawdę wysoki mandat.
Wideorejestratory w autach są popularne, ale nie wszędzie można ich używać. Grożą za to mandaty. Fot. 123RF / Zdjęcie seryjne

Kamery samochodowe czy inaczej mówiąc wideorejestratory, można kupić już w większości marketów. Ceny są zróżnicowane, ale wielu kierowców decyduje się na taką inwestycję w obawie przed nieprzewidzianymi sytuacjami na drodze.


Chodzi o udokumentowanie różnych zdarzeń podczas jazdy. Jedni włączają kamerki tylko po to, żeby w razie przykrych incydentów mieć wszystko nagrane. Inni po prostu czyhają na piratów drogowych i drogowe niespodzianki, a materiały później udostępniają w sieci. W Polsce przepisy w tej kwestii są dość luźne, dlatego wiele osób jeździ z wideorejestratorami, nie wiedząc, że w innych krajach regulacje mogą być bardzo restrykcyjne.

Kamery samochodowe – gdzie są zakazane?

Przykra niespodzianka może zdarzyć się szczególnie w wakacje, kiedy ruszamy za granicę na przykład do Chorwacji. Gdzie trzeba uważać? W tym przypadku konkretnie w Austrii, bo tam obowiązuje zakaz używania wideorejestratora w aucie. Można o tym przeczytać m.in. na grupach zrzeszających turystów na Facebooku.

W Austrii najlepiej zdemontować kamerkę z szyby, bo w przypadku policyjnej kontroli może nie pomóc tłumaczenie, że urządzenie było wyłączone. W najlepszym przypadku za używanie wideorejestratora w Austrii grozi mandat w wysokości kilkuset euro. W najgorszym – w razie recydywy – nawet... 25 tys. euro.

Brzmi absurdalnie, ale jak czytamy na stronie austriackiego automobilklubu, to kara związana z możliwością naruszenia ochrony danych. Podobnie restrykcyjnie jest w Portugalii, ale już choćby w Luksemburgu mamy łagodniej, bo przynajmniej można posiadać nieaktywną kamerę w aucie.

W niektórych krajach przepisy w kwestii wideorejestratorów są nieco luźniejsze, ale z pewnymi ograniczeniami. Na przykład w Niemczech nagranie z kamery może służyć jako dowód w sądzie. Nie można takich materiałów publikować w sieci, chyba że zasłonięte są twarze osób i tablice rejestracyjne. Z kolei we Francji nagrania mogą być tworzone wyłącznie na własny użytek.

Szwajcaria teoretycznie dopuszcza używanie kamer, ale przepisy o danych osobowych są na tyle restrykcyjne, że urządzenia stają się tam praktycznie bezużyteczne. Na Słowacji czy w Norwegii ważne jest z kolei miejsce montażu. Można nagrywać, ale jak policja uzna, że wideorejestrator zasłania pole widzenia kierowcy, grozi za to mandat. W Belgii też można nagrywać i posłużyć się takim materiałem w sądzie za zgodą osób występujących w kadrze.

Ciekawe rozwiązanie zastosowano na Węgrzech, gdzie wideorejestratory w autach są dopuszczalne, jednak nagrania z nich należy usuwać do pięciu dni roboczych od momentu rejestracji. Publikacja jest możliwa tylko po ukryciu tablic i wizerunku.