Młynarska ostro o polskich mediach. Poszło o... pożary w Grecji

Joanna Stawczyk
25 lipca 2023, 15:46 • 1 minuta czytania
Greckie tereny, które są najbardziej narażone na pożary, obejmują popularne wśród turystów Rodos i Korfu. Na Krecie, gdzie od długiego czasu mieszka Paulina Młynarska, ryzyko pożarów jest nieco mniejsze. Dziennikarka opublikowała wpis, który niektóre portale "naciągnęły", tworząc swoistą narrację. Pisarka nie ukrywa, że ją to mocno rozjuszyło.
Młynarska ostro wkurzyła się na polskie media. Poszło o pożary w Grecji Fot. Instagram.com / @mlynarskapaulina; Argyris Mantikos / Associated Press / East News

Młynarska ostro wkurzyła się na polskie media. Poszło o pożary w Grecji

Z oświadczenia wydanego przez greckie Ministerstwo Obrony Cywilnej wynika, że ewakuowano już 19 tysięcy osób. Chociaż pożary są dość regularnym zjawiskiem w Grecji, to jednak nigdy dotąd nie obserwowano tak tragicznych skutków tego typu zdarzeń.


Greckie władze obawiają się, że lasy mogą zacząć płonąć również na Krecie, największej wyspie kraju. W związku z tym Ministerstwo ds. Kryzysu Klimatycznego i Ochrony Ludności zdecydowało, że od wtorku będzie tam obowiązywać ostrzeżenie o "ekstremalnym zagrożeniu pożarowym". Na Krecie od paru lat mieszka Paulina Młynarska, która słynie z otwartego wyrażania swoich poglądów. Dziennikarka i autorka wielu książek (m.in. "Miłość to pies", "Okrutna jak Polka", "Moja lewa joga" czy "Zmierzch lubieżnego dziada") w poniedziałkowy wieczór (24 lipca) zamieściła post, w którym odpowiedziała na wiadomości zaniepokojonych fanów.

"Dziękujemy za wszystkie głosy serdecznej troski o nas w związku z zagrożeniem pożarowym na Krecie. Na razie, i oby tak zostało, wprowadzono tu (!) prewencyjnie 5 i 4 stopień zagrożenia pożarowego. To znaczy, że nie wolno palić żadnego ognia na zewnątrz. Odwołane są tradycyjne imprezy w wioskach i ogólnie mamy oczy szeroko otwarte. Wiele osób, w tym ja, ma w autach spakowane podstawowe rzeczy i dokumenty. Jednak nie panikujemy, żyjemy normalnie" – podkreśliła.

Młynarska zaznaczyła, że w czasie kryzysu stara się wspierać tych najbardziej bezbronnych.

"Zaglądamy do starszych osób w sąsiedztwie, wystawiamy wodę dla zwierząt, nie łazimy po górach, nie przebywamy na słońcu. Oszczędzamy wodę i prąd. I całym sercem łączymy się z mieszkańcami i turystami z wysp, które walczą z pożarami. Pożary i trzęsienia ziemi są tu niestety częścią 'pakietu'. Najważniejsze, to być odpowiedzialnym i naprawdę nie olewać ostrzeżeń" – dodała.

Dzień później, we wtorek (25 lipca) dziennikarka wrzuciła kolejny post, w którym pokazała, jakie tytuły pojawiły się w mediach w związku z tym, co napisała. Dała do zrozumienia, że wkurzyła się, gdy zobaczyła, jak niektórzy przeinaczyli jej słowa.

"Ch*j mnie strzeli! Na swoim przykładzie pokażę Państwu, jak działa pseudo dziennikarstwo nastawione wyłącznie na kliki. W mojej okolicy nic się nie dzieje, nic nie płonie - na szczęście! Ogłoszono wysokie 4 i 5 stopnie zagrożenia pożarowego. To znaczy tyle, że mamy uważać. Nie jarać fajek na zewnątrz, na przykład" – wyjaśniła.

"Mamy też mieć torbę z dokumentami i wodą pod ręką. To są normalne rzeczy przy upałach i suszy. Napisałam o tym wczoraj spokojny post. Dziś czytam: 'Ogień coraz bliżej domu Młynarskiej!', 'Młynarska już spakowana!', 'Młynarska przeżywa horror na Krecie!'. Nosz k**wa mać!" – zagrzmiała dziennikarka.

Czytaj także: Chodakowska o dramacie w Grecji. "Pożar był blisko naszego domu"

Młynarska podkreśliła, że takie "przerysowywanie", to zwykłe straszenie, które nikomu nie jest potrzebne - zwłaszcza w obliczu chaosu, który i tak panuje w związku z sytuacją w Grecji.

"Jak ja mam dosyć tej przemocy polskich mediów. Tych Waszych kłamstw, tych bredni, które nazywacie 'dziennikarstwem'. Jakie to jest głupie, że nakręcacie ludzi i karmicie strachem. Jakie puste. To się w głowie nie mieści" – podsumowała gorzko.