"To esencja polskich pseudoelit". Zbigniew Ziobro zaatakował Jerzego Stuhra

redakcja naTemat
26 lipca 2023, 18:15 • 1 minuta czytania
Jerzy Stuhr w najnowszym wywiadzie dla portalu plejada.pl żalił się na działania prokuratury ws. wypadku, który spowodował. Padło tam wiele mocnych twierdzeń. Bez odpowiedzi nie zostawił ich szef MS Zbigniew Ziobro.
Jerzy Stuhr. Fot. Tomasz Jedrzejowski/REPORTER

"Jechał pijany, potrącił człowieka, ale "denerwują go pomówienia", bo przecież "nic nie zrobił" i "jest wewnętrznie kompletnie czysty". Stuhr to esencja polskich pseudoelit przekonanych o swojej wyjątkowości i stania ponad prawem" – napisał Zbigniew Ziobro na Twitterze.


Ziobro do Stuhra: Uwierzyli, że są rasą nadludzi

I dodał: "Przez lata chronieni przez sądy i lewackie media uwierzyli, że są rasą nadludzi, którym wolno więcej. Pyta Pan, po co prokuratura Pana ściga?! Żeby wymierzyć sprawiedliwości, bo w wolnej Polsce nie macie większych praw".

Ale co dokładnie powiedział aktor Jerzy Stuhr? 75-letni artysta w wywiadzie dla portalu plejada.pl postanowił pierwszy raz tak dosadnie skomentować zajście sprzed kilku miesięcy w Krakowie. – Tak naprawdę nic nie zrobiłem, więc wewnętrznie jestem kompletnie czysty. Oczywiście denerwują mnie pomówienia i stosunek prokuratury do mojej osoby, która proponowała coraz wyższe kary i chciała mnie zjeść. Pan Ziobro ścigał pół roku. Powiedzieli, że będą to robić do końca, a ja się zastanawiam: po co? To wręcz filmowa sytuacja, ale chciałbym, żeby już się skończyła – stwierdził. Dziennikarz postanowił zapytać, co było dla niego wtedy najtrudniejsze. Aktor przyznał, że bolały go komentarze mediów na jego temat.

Wypadek Stuhra w Krakowie

– Bolało mnie, że byłem opluwany w gazetach, przedstawiany jako wyklęty, a przecież nikomu nic nie zrobiłem. Na szczęście przyjaciele stanęli na wysokości zadania. Spotkałem się z dużą życzliwością obcych ludzi, którzy pisali do mnie i wspierali. W Wydawnictwie Literackim z końcem listopada wyjdą moje pamiętniki, w których odniosę się do tego oficjalnie. Tragedia zacznie się w dniu, w którym straciłem prawo jazdy – poinformował. Przypomnijmy, że 17 października w Krakowie Jerzy Stuhr, prowadząc samochód, zahaczył pojazdem o ramię motocyklisty. Na szczęście mężczyzna nie doznał poważnych obrażeń. Pomimo tego i tak trafił na badania. Okazało się też, że aktor miał 0,7 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Aktor niedługo później na profilu swojego syna opublikował specjalne oświadczenie, w którym okazał skruchę i przeprosił za zaistniałą sytuację. "Bardzo żałuję i przepraszam, że wczoraj podjąłem tę najgorszą w moim życiu decyzję o prowadzeniu samochodu. Deklaruję pełną współpracę z organami powołanymi do wyjaśnienia wczorajszego incydentu. Jednocześnie chciałem zapewnić, że wbrew doniesieniom medialnym, nie zbiegłem z miejsca zdarzenia, lecz zatrzymałem się na życzenie jego uczestnika i razem oczekiwaliśmy na przyjazd policji" – napisał.

Pod koniec czerwca Sąd Okręgowy w Krakowie w apelacji utrzymał w mocy pierwszy wyrok dla aktora. Poprzedni wyrok obejmował zakaz prowadzenia pojazdów przez 3 lata. Zasądzono karę grzywny w wysokości 12 tys. złotych. Stuhr został też zobowiązany do wpłaty 6 tysięcy na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Penitencjarnej.