"To esencja polskich pseudoelit". Zbigniew Ziobro zaatakował Jerzego Stuhra
"Jechał pijany, potrącił człowieka, ale "denerwują go pomówienia", bo przecież "nic nie zrobił" i "jest wewnętrznie kompletnie czysty". Stuhr to esencja polskich pseudoelit przekonanych o swojej wyjątkowości i stania ponad prawem" – napisał Zbigniew Ziobro na Twitterze.
Ziobro do Stuhra: Uwierzyli, że są rasą nadludzi
I dodał: "Przez lata chronieni przez sądy i lewackie media uwierzyli, że są rasą nadludzi, którym wolno więcej. Pyta Pan, po co prokuratura Pana ściga?! Żeby wymierzyć sprawiedliwości, bo w wolnej Polsce nie macie większych praw".
Ale co dokładnie powiedział aktor Jerzy Stuhr? 75-letni artysta w wywiadzie dla portalu plejada.pl postanowił pierwszy raz tak dosadnie skomentować zajście sprzed kilku miesięcy w Krakowie. – Tak naprawdę nic nie zrobiłem, więc wewnętrznie jestem kompletnie czysty. Oczywiście denerwują mnie pomówienia i stosunek prokuratury do mojej osoby, która proponowała coraz wyższe kary i chciała mnie zjeść. Pan Ziobro ścigał pół roku. Powiedzieli, że będą to robić do końca, a ja się zastanawiam: po co? To wręcz filmowa sytuacja, ale chciałbym, żeby już się skończyła – stwierdził. Dziennikarz postanowił zapytać, co było dla niego wtedy najtrudniejsze. Aktor przyznał, że bolały go komentarze mediów na jego temat.
Wypadek Stuhra w Krakowie
– Bolało mnie, że byłem opluwany w gazetach, przedstawiany jako wyklęty, a przecież nikomu nic nie zrobiłem. Na szczęście przyjaciele stanęli na wysokości zadania. Spotkałem się z dużą życzliwością obcych ludzi, którzy pisali do mnie i wspierali. W Wydawnictwie Literackim z końcem listopada wyjdą moje pamiętniki, w których odniosę się do tego oficjalnie. Tragedia zacznie się w dniu, w którym straciłem prawo jazdy – poinformował. Przypomnijmy, że 17 października w Krakowie Jerzy Stuhr, prowadząc samochód, zahaczył pojazdem o ramię motocyklisty. Na szczęście mężczyzna nie doznał poważnych obrażeń. Pomimo tego i tak trafił na badania. Okazało się też, że aktor miał 0,7 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Aktor niedługo później na profilu swojego syna opublikował specjalne oświadczenie, w którym okazał skruchę i przeprosił za zaistniałą sytuację. "Bardzo żałuję i przepraszam, że wczoraj podjąłem tę najgorszą w moim życiu decyzję o prowadzeniu samochodu. Deklaruję pełną współpracę z organami powołanymi do wyjaśnienia wczorajszego incydentu. Jednocześnie chciałem zapewnić, że wbrew doniesieniom medialnym, nie zbiegłem z miejsca zdarzenia, lecz zatrzymałem się na życzenie jego uczestnika i razem oczekiwaliśmy na przyjazd policji" – napisał.
Pod koniec czerwca Sąd Okręgowy w Krakowie w apelacji utrzymał w mocy pierwszy wyrok dla aktora. Poprzedni wyrok obejmował zakaz prowadzenia pojazdów przez 3 lata. Zasądzono karę grzywny w wysokości 12 tys. złotych. Stuhr został też zobowiązany do wpłaty 6 tysięcy na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Penitencjarnej.