Podwładny Błaszczaka odniósł się do białoruskich śmigłowców. Zdradził, co może zrobić rząd

Katarzyna Florencka
02 sierpnia 2023, 10:24 • 1 minuta czytania
Wiceszef MON Wojciech Skurkiewicz stwierdził w środę, że naruszenie przez białoruskie śmigłowce polskiej przestrzeni powietrznej było prowokacją wymierzoną w Polskę i NATO. Zaznaczył przy tym, że nie można wykluczyć, że będą miały miejsce kolejne takie incydenty i powiedział, co polska armia może zrobić w takim przypadku.
Wiceszef MON Wojciech Skurkiewicz odniósł się do incydentu z białoruskimi śmigłowcami Fot. Tomasz Jastrzebowski/REPORTER

Wiceminister obrony o białoruskich śmigłowcach

Obecność białoruskich śmigłowców w polskiej przestrzeni powietrznej nad Białowieżą było "bez wątpienia działaniem prowokacyjnym, wymierzonym we wschodnią flankę NATO i RP" – ocenił w środę w Polskim Radiu wiceminister obrony narodowej Wojciech Skurkiewicz.


– To są sytuacje, które absolutnie nie powinny się zdarzyć, ale zdajemy sobie sprawę, kogo mamy za przeciwnika za naszą wschodnią granicą. To jest absolutnie niebezpieczne. Jeśli takie sytuacje będą się zdarzały i będą eskalować, to nasze działania będą adekwatne do potencjalnych zagrożeń – stwierdził wiceszef MON.

Na pytanie o potencjalne kolejne prowokacje na granicy polsko-białoruskiej Skurkiewicz odparł, że "żadnej sytuacji nie wykluczamy". – To działania podejmowane często poniżej progu wojny i może ich być naprawdę bardzo wiele. Jesteśmy przygotowani, różne formacje są obecne na wschodnich terenach Rzeczpospolitej. Działania kontrwywiadowcze i wywiadowcze są podejmowane nie tylko przez stronę polską, ale i przez sojuszników – stwierdził.

Skurkiewicz podał też, że odpowiedź polskiej armii na przyszłe prowokacje będzie zależeć od "skali zagrożenia". – Tutaj też są odpowiednie dokumenty i wskazania, które nakazują podejmowanie decyzji co do statków powietrznych, żołnierzy, ale nie tylko, którzy naruszają polską granicę – tłumaczył. Dodał, że kluczowy głos w sprawie tych działań należy do dowódcy operacyjnego rodzajów sił zbrojnych, "który jest tym, który podejmuje na bieżąco decyzje w sprawie działań podejmowanych przez Wojsko Polskie, włącznie z neutralizacją".

Błaszczak zawiadomił NATO

We wtorek wieczorem polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych poinformowało, że białoruskie śmigłowce widziane rano przez mieszkańców w okolicach Białowieży naruszyły jednak naszą przestrzeń powietrzną. Jak przekazano, do siedziby resortu wezwano charge d’affairs Ambasady Białorusi.

W tym samym czasie swój komunikat wydało też Ministerstwo Obrony Narodowej. "W celu wyjaśnienia aktualnej sytuacji na granicy polsko-białoruskiej Mariusz Błaszczak, minister obrony narodowej, przewodniczący Komitetu ds. Bezpieczeństwa Narodowego i Spraw Obronnych, zwołał posiedzenie Komitetu" – czytamy.

"Przekroczenie granicy miało miejsce w rejonie Białowieży na bardzo niskiej wysokości, utrudniającej wykrycie przez systemy radarowe. Dlatego też w porannym komunikacie Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych poinformowało, że polskie systemy radiolokacyjne nie odnotowały naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej" – napisano.

Jak dodano, o incydencie zostało poinformowane także NATO, a szef MON "polecił zwiększyć liczbę żołnierzy na granicy i wydzielić dodatkowe siły i środki, w tym śmigłowce bojowe".