Włodarczyk ws. Karasia wdała się w kłótnię z internautami. "Nie potrzebuję tutaj takich osób"
Agnieszka Włodarczyk ostro reaguje na komentarze, uderzające w Karasia. "Żegnam"
Ujawnienie obecności substancji zabronionych w organizmie Roberta Karasia ma dla niego niewątpliwie nieprzyjemne następstwa zarówno sportowe, jak i wizerunkowe, lecz nie mniej istotne są konsekwencje finansowe.
Jak sam zawodnik przyznał w prowokującym do dyskusji wywiadzie na Kanale Sportowym, już dzień po publicznym wyjściu na jaw skandalu, jego "portfel" zubożał o 600 tysięcy złotych.
Podczas rozmowy z Tomaszem Smokowskim oznajmił, że doping znalazł się w jego krwiobiegu podczas przygotowań do gali FAME MMA. Nie były to leki, ponieważ nie zapisał ich wykwalifikowany medyk, a pewien hobbysta, który został przedstawiony jako Michał Maciej.
Dzień po ukazaniu się odcinka "Hejt Parku" z udziałem Karasia, głos za pośrednictwem Instagrama zabrała jego partnerka, Agnieszka.
"To nie będzie post o przeszłości Roberta, bo wszystko powiedział zarówno w postach, jak i podczas dwugodzinnej rozmowy w Kanale Sportowym. To będzie o tym, jak szczerość nie popłaca, jak to każdy w tym kraju jest krystalicznie czysty, nigdy nie popełnił błędu i oczywiście nie zrobił nic głupiego. Jak hipokryzja króluje na Instagramie, i o tym, że jak mówisz prawdę, to robisz skandale. Jak żółć i zawiść to nasze cechy narodowe" – napisała na wstępie. Włodarczyk wyraźnie zauważa, że jej ukochany na pewno wyciągnie wnioski z tego, co się wydarzyło. Niemniej jednak, jak podkreśla, było to pomyłką, a nie zbrodnią.
"Nie mówimy tu o wsiadaniu za kółko po pijaku… Mówimy o błędzie, lekkomyślności i naiwności. To nie jest zbrodnia. Wystarczy, że sam zainteresowany wyciągnął z tego naukę i poniesie konsekwencje adekwatne do sytuacji. Wystarczy, że sam się z tym źle czuje. Wróci do gry silniejszy i bogatszy o to doświadczenie" – zapewniła.
Włodarczyk zaapelowała do internautów o zaniechanie publikowania negatywnych i hejtujących wpisów. "Wszystkie wyzwiska będą blokowane i zgłaszane. I tak się zastanawiam, bo tym razem trafiło na mocnego zawodnika- co by było, gdyby sprawa dotyczyła dzieciaka, nastolatka czy kogoś, kto by tego nie dźwignął? Znamy takie przypadki. Dosyć hejtu" – podsumowała dosadnie.
Apel partnerki sportowca nie został jednak wysłuchany. Pod jej wpisem rozgorzała dyskusja. Jedni wstawili się za Robertem, inni stwierdzili, że to, co pokazał w wywiadzie, było niedopuszczalne.
"Mnie bardziej przeraża wywalone w kosmos ego plus brak pokory, niż sam ewentualny doping" – stwierdziła jedna z kobiet.
"Pani Agnieszko, ale tu nie chodzi o to, co wziął i kiedy, tylko te kiepskie tłumaczenia, że ma to w d**ie, że on się nie uważa za zawodowego sportowca. No szok. Skoro żyje tylko i wyłącznie ze sportu, to znaczy, że jest zawodowym sportowcem. Jeszcze powiedział, że wziął ten doping świadomie, bo lekarz hobbysta mu powiedział, że po trzech dniach śladu nie będzie? Naprawdę zaufałaby pani takiemu człowiekowi, który sumplementuje ludzi dla swojej satysfakcji? (...) Szacunek za szczerość, ale nie w ten sposób. (...) Źle się tego słuchało. Mimo wszystko szanuje i podziwiam. Życzę powodzenia" – brzmiał inny wpis.
"Mylnie oceniasz człowieka, ale każdy ma do tego prawo" – odpowiedziała na powyższy komentarz Włodarczyk.
"Duża lekcja dla Was. Ale wczorajszy wywiad był bardzo prymitywny ze strony Roberta, niestety, zero kultury. Każde sklejone słowo miało wplątane przekleństwo" – ocenił inny followers.
Tutaj partnerka Karasia także się odezwała: "Nie zgadzam się z tobą. W którym miejscu widzisz 'zero kultury'? Że przeklął parę razy? Nie potrzebuję tutaj takich osób. Żegnam. (...) Ja też przeklinam, i to jak szewc".
"Szkoda, że ta historia ma taki finał... Życzę kolejnych, z lepszym zakończeniem" – napisał kolejny internauta. "Ta historia się jeszcze nie skończyła" – zapewniła Włodarczyk, po czym zablokowała możliwość komentowania swoich postów. To samo zrobił wcześniej triathlonista.