Sójki nie znają nawet w PiS. "Kiedy podano jej nazwisko, musiałem wpisać je w Google"

Dorota Kuźnik
09 sierpnia 2023, 20:27 • 1 minuta czytania
Podobno wybrano ją w trybie castingu. Jej osoby nie znali ani Morawiecki, ani nawet Kaczyński. – Prawda jest taka, że na dwa miesiące przed wyborami nikt z pierwszych rzędów nie podjąłby ryzyka zrujnowania sobie kariery – mówi nam osoba blisko związana z rządową administracją medyczną. Politycy PiS również o Sójce wiedzą niewiele. – To jednak nie znaczy, że jej nie kibicujemy – mówi nam jeden z wiceministrów. Nadziei na zmiany nie mają natomiast medycy, ale mówią nam dość wprost, że "każdy będzie lepszy od Niedzielskiego".
Kim jest Katarzyna Sójka. To, co wiadomo o nowej minister, nie napawa wiarą Fot. Pawel Wodzynski / East News

Katarzyna Sójka, czyli matka, żona i lekarka

Niemal od razu po odwołaniu Adama Niedzielskiego oficjalnie podano do wiadomości, że na stanowisku zastąpi go Katarzyna Sójka. Nominacja była sporym zaskoczeniem, jak się okazuje, również wśród polityków PiS.


– Przyznam się szczerze, że kiedy podano jej nazwisko, musiałem wpisać je w Google – mówi w naTemat jeden z wiceministrów z ramienia partii rządzącej. Nie kryje, że Sójka nie jest znaną polityczką, ale "darzy ją wielkim szacunkiem".

– Jest matką trójki malutkich dzieci, więc rzuciła się na bardzo głęboką wodę. W tej sytuacji, na dwa miesiące przed wyborami, będzie musiała niejako poświęcić rodzinę. Osobiście jej nie znam, ale nie mam żadnych powodów, żeby sądzić, że sobie nie poradzi – mówi nieoficjalnie w naTemat polityk.

Nikt nie zna Katarzyny Sójki

Oficjalnie na temat nowej minister nikt za bardzo nie chce mówić, choć jej "tajemnicze" pojawienie się jest powodem licznych spekulacji. – Ludzie od nas mówią właśnie o tym, że nikt o niej nic nie wie – mówi jeden z aktywnych ratowników medycznych.

W środowisku ekspertów ds. zarządzania zdrowiem publicznym chodzą natomiast pogłoski, że minister została wybrana niejako w trybie castingu.

– Wydobył ją prawdopodobnie ktoś z menedżmentu PiS-u, ale kto dokładnie, pewnie zostanie tajemnicą. Ja słyszałem, że jak padło jej nazwisko, to ani Kaczyński, ani nawet Morawiecki nie wiedzieli, o kim mowa – komentuje jeden ze specjalistów.

Faktycznie, jak udało nam się ustalić, na stanowisko planowano powołać pierwotnie któregoś z wiceministrów resortu Niedzielskiego. Odmówić miał jednak jedyny możliwy kandydat, którego widziały władze partii, czyli Waldemar Kraska.

Choć w resorcie sekretarzy i podsekretarzy było łącznie czterech, to tylko Kraską chciano obsadzić stanowisko, bo jako jedyny był lekarzem. Tymczasem po ekonomiście, który okazał się niewypałem, miał być to kluczowy argument dla władz PiS.

Takie pogłoski nie dziwią naszego informatora z PiS, który jasno mówi, że władze resortu mogły odmówić przejęcia obowiązków.

– Pewnie zaczęto grzebać w głębokich strukturach partii, skąd wydobyto lekarzy, a wśród nich Katarzynę Sójkę. Prawda jest taka, że na dwa miesiące przed wyborami nikt z pierwszych rzędów nie podjąłby ryzyka zrujnowania sobie kariery – słyszymy od osoby blisko związanej z krajową administracją medyczną. Tymczasem wszyscy wiedzą, że stołek ministra zdrowia to raczej nie miękki fotel, a gorące krzesło.

Kim jest Katarzyna Sójka, czyli nowa minister zdrowia?

Co wiadomo o Katarzynie Sójce? Oficjalnie niewiele. Wikipedia w przypadku jej osoby jest dość uboga i poza podanymi wyżej informacjami o tym, że jest matką i żoną, wiadomo o niej, że pochodzi z Wielkopolski i przede wszystkim to, że jest lekarzem, co jest ważne w kontekście byłego ministra, który był ekonomistą.

Z wykształcenia jest specjalistką chorób wewnętrznych, która praktykowała zawód w szpitalach w Ostrowie Wielkopolskim i Kępnie. Pracowała także w przychodniach w Mikstacie i Ostrzeszowie.

Co ciekawe, równolegle skończyła także leśnictwo na poznańskim Uniwersytecie Przyrodniczym.

Karierę polityczną zaczęła w 2018 roku jako radna powiatowa, ale ze środowisk medyczno-politycznych słyszymy, że nie była tam zbytnio rozpoznawalna, choć wiceprzewodniczyła radzie. Posłanką z list PiS została rok później.

Z jej oświadczenia majątkowego wynika, że ma oszczędności w kwocie 37,5 tys. zł oraz dwie działki o powierzchni ćwierć hektara każda. Każdy z nich jest warta po 60 tys. zł. Jedną z nich kupiła w 2017 roku od Lasów Państwowych.

Niemal 200 tys. zł otrzymała z tytułu bycia posłanką. 151 tys. zł to uposażenie poselskie, a 45 tys. zł to dieta. Nowa minister zdrowia nie ma (według oświadczenia) także mieszkania ani domu. Nie posiada też samochodu.

Sójka, czyli minister z dalszego rzędu, która nie ma wiele do stracenia

O nowej minister mówi w naTemat Andrzej Fal, prezes Polskiego Towarzystwa Zdrowia Publicznego. – Można o niej powiedzieć, że była aktywną osobą, ale nie była na pierwszym planie działań. Jest to pewna zmiana podejścia do planowania reform w opiece zdrowotnej. Pozostaje mieć nadzieję, że jest to dobry krok w budowaniu relacji między rządem a samorządem lekarskim – komentuje.

Oficjalnie na temat nowej minister wypowiedział się dla naTemat także Piotr Karniej. Jak mówi ekspert ds. zdrowia publicznego, również dla niego Katarzyna Sójka jest osobą całkowicie nieznaną, choć osobiście współpracował z ministrami zdrowia poprzednich rządów i dobrze zna środowisko.

– Przejrzałem jej karierę sejmową i polityczną i dostrzegłem, że ma na koncie 24 wystąpienia oraz 25 interpelacji. Nie wskazuje to na wielką aktywność. Nie kojarzę również nowej pani minister z wystąpień podczas komisji zdrowia, co oznacza, że nie zabierała głosu w przełomowych sprawach. W zasadzie można kojarzyć ją wyłącznie z jej najbardziej znanego wystąpienia publicznego, które odbyło się w telewizji i dotyczyło aborcji – komentuje Piotr Karniej.

Chodzi o wystąpienie, o którym zresztą pisaliśmy w naTemat, a które bynajmniej nie przeszło bez echa. Katarzyna Sójka, w kontekście nieprzeprowadzanych w szpitalach aborcji, co zdaniem niektórych wiązało się z przyczyną śmierci pacjentek, powiedziała wówczas, że "kobiety umierały, umierają i umierać będą".

Tusk mówi o Sójce. Minister zdrowia odpowiada

Po mianowaniu na stanowisko ministra zdrowia Katarzyna Sójka udzieliła dość obszernego wywiadu na temat wystawiania recept. Nie to jednak przykuło uwagę mediów i komentatorów, ale wypowiedź na temat Donalda Tuska.

Lider opozycji powiedział podczas swojego wiecu w Legionowie, że nic o nowej minister nie wie, ale wskazał jednocześnie na jej wypowiedź o umieraniu kobiet, co jest jego zdaniem "programem" Prawa i Sprawiedliwości.

Te słowa Sójka skomentowała:

"Po co Panu te manipulacje wyciętymi z kontekstu słowami? To Pan bezpardonowo wykorzystuje tragedie kobiet do swojej kampanii wyborczej. Nie jest to postawa godna mężczyzny".

Dalej pisała o dobru pacjentów "zamiast politycznej nienawiści" i "zamiast uderzania w przeciwnika łomem i wykorzystywania do politycznej wojny".

Do wyborów zostały dwa miesiące. Szału się po Sójce spodziewać nie można

Choć w środowisku medycznym Katarzynie Sójce zarzuca się całkowity brak urzędniczego doświadczenia, to wielu medycznych aktywistów i tak uważa ją za lepszą od Adama Niedzielskiego i to "bez względu na to, co zrobi".

– Jak dla mnie to żadna zmiana, bo o jakiej zmianie można mówić na dwa miesiące przed wyborami. Nie zmienia to jednak faktu, że wystarczy, że będzie siedziała cicho i będzie i tak lepszym ministrem zdrowia, niż Niedzielski. Fakt, za czasów posła chlapnęła głupotę o umieraniu kobiet, ale i tak po tym, co było dotąd, moje nastawienie jest delikatnie entuzjastyczne – komentuje pojawienie się Sójki jeden z aktywistów środowiska ratowników medycznych.

O tym, że wielka zmiana z pewnością nas nie czeka, jest przekonany także Andrzej Fal. – Pani poseł została ministrem na ściśle określony czas, niewątpliwie rewolucji w tym czasie nie będzie. Być może jednak pozwoli to nieco ocieplić relacje – kwituje.