Kolejny skandal w udziałem policji. Kolizja w Łodzi i dwie pijane funkcjonariuszki w aucie

redakcja naTemat
11 sierpnia 2023, 21:11 • 1 minuta czytania
Polska policja nie ma ostatnio dobrej passy. Kolejnym przykładem jest kolizja, która miała miejsce w Łodzi. Doszło tam do kolizji trzech aut. Jak się okazało, w jednym samochodzie były dwie policjantki pod wpływem alkoholu. Sprawą zajęła się policja, a funkcjonariuszkom grożą poważne konsekwencje służbowe.
Policja znów przeżywa skandal. Pijane policjantki podczas kolizji w Łodzi (zdjęcie ilustracyjne). Fot. Jacek Boron/REPORTER

Kolizja miała miejsce w środę około godz. 20 na skrzyżowaniu ulic Aleksandrowskiej z Rydzową w Łodzi. Policja informuje, że 24-letni kierowca BMW nie dostosował prędkości do warunków na drodze i uderzył na światłach w dwa auta marek Nissan i Mercedes.


Kolizja trzech aut w Łodzi. W jednym dwie pijane policjantki

Kierująca Nissanem trafiła z lekkimi obrażeniami do szpitala. Wszystkich kierowców zbadano też alkomatem. 24-latek i kobieta, która została przewieziona do szpitala, byli trzeźwi. Nie można tego już powiedzieć o kierującej Mercedesem.

– U kierującej Mercedesem 25-letniej kobiety badanie wykazało, że popełniła ona wykroczenie polegające na kierowaniu pojazdem po spożyciu alkoholu. Miała około 0,3 promila alkoholu w organizmie (...) Pasażerką mercedesa okazała się również funkcjonariuszka łódzkiej jednostki. Przebadano ją na zawartość alkoholu w organizmie – była nietrzeźwa – przekazała "Faktowi" Komenda Wojewódzka Policji w Łodzi.

Jak podaje portal, wobec 25-latki zostało wszczęte postępowanie dyscyplinarne. Została również zawieszona w czynnościach służbowych. Wszczęto wobec niej ponadto postępowanie administracyjne w kierunku wydalenia ze służby. Druga policjantka jest na razie tylko zawieszona. Wobec niej także toczy się postępowanie dyscyplinarne.

Na początku sierpnia pisaliśmy też o pijanym słuchaczu Szkoły Policji w Słupsku, który rozebrał się do naga i atakował dzieci.

W Słupsku policjant biegał nago i straszył dzieci

Radio Gdańsk podało wówczas, do zajścia doszło wieczorem 1 sierpnia około dwustu metrów od terenu Szkoły Policji przy ulicy Kilińskiego. – Bez powodu zaatakował mojego 14-letniego syna, który wracał z kolegą ze sklepu. Coś do nich krzyczał, warczał, potem szarpał i uderzył mojego syna w twarz – powiedział Radiu Gdańsk ojciec chłopca. Z relacji ojca wynikało, że "potem mężczyzna był widziany jak goni dwóch innych chłopców na rowerach". – Następnie rozebrał się do naga i stał tak za płotem – przekazał.

Sytuacja była bliska linczu, ale wezwanej policji udało się zapanować nad sytuacją. Sprawą zajęła się prokuratura. 23-latek został przesłuchany.

Jak dowiedziało się Radio Zet, policjant usłyszał kilka zarzutów: uszkodzenie ciała małoletniego, znieważania małoletniej, znieważania ratowników oraz posiadania zakazanych substancji.

Mężczyzna nie przyznał się do winy. Prokurator zdecydował o zastosowaniu wobec niego środków wolnościowych. Z kolei Szkoła Policji w Słupsku przekazała, że wydali 23-latka.