Jaki nawet nie kryje, że PiS chce uderzyć w Tuska. "Będzie miał referendum na temat siebie"

Katarzyna Florencka
14 sierpnia 2023, 13:13 • 1 minuta czytania
Organizowanie referendum w dniu wyborów ma zmniejszyć koszty i zwiększyć frekwencję, co pozwoli usłyszeć "głos zwykłych Polaków" – w ten sposób PiS oficjalnie tłumaczy pomysł połączenia tego głosowania z wyborami parlamentarnymi. Niestety dla rządu, europoseł Patryk Jaki zaburzył ten przekaz – wprost stwierdzająć, że referendum jest o... Donaldzie Tusku.
Patryk Jaki, przyznał, że w referendum PiS chodzi o uderzenie w Donalda Tuska Fot. Michal Zebrowski/East News

Patryk Jaki: referendum PiS jest o Tusku

W poniedziałek rano poznaliśmy czwarte, ostatnie pytanie w referendum organizowanym przez Prawo i Sprawiedliwość 15 października, czyli w dniu wyborów parlamentarnych. Od samego początku pomysł ten wzbudzał kontrowersje i obawy o to, że partia rządząca będzie chciała wykorzystać to głosowanie do prowadzenia "dodatkowej" kampanii wyborczej.


Jeszcze miesiąc temu, 10 lipca, rzecznik PiS Rafał Bochenek uparcie przekonywał, że pomysł na organizację referendum ws. relokacji migrantów w dniu wyborów parlamentarnych służy "maksymalnemu ograniczeniu" kosztów głosowania.

Od tego czasu tematyka referendum powiększyła się, obejmując prywatyzację, wiek emerytalny i losy "płotu" na granicy polsko-białoruskiej. Przy prezentacji każdego z pytań PiS ostro atakowało także opozycję i lidera Platformy Obywatelskiej Donalda Tuska.

W poniedziałek rano europoseł Patryk Jaki wskazał wprost, że kluczem do układania pytań referendalnych był właśnie Donald Tusk. Podczas rozmowy w Polsat News Jaki stwierdził, ze Tusk "chciał mieć referendum na temat PiS-u", ale zamiast tego "będzie miał teraz referendum na temat siebie samego".

– Wszystkie pytania sprowadzają się do ich zachowania i tego, jak rządzili. Zarówno wiek emerytalny, zarówno wyprzedaż polskiego majątku, za który oni odpowiadają – dodał Patryk Jaki.

Referendum PiS. Ujawniono treść wszystkich pytań

Od piątkowego poranka politycy PiS ogłaszali treść czterech pytań, które rząd zamierza zadać w referendum 15 sierpnia.

Pierwsze pytanie, ogłoszone przed Jarosława Kaczyńskiego, brzmi: Czy popierasz wyprzedaż państwowych przedsiębiorstw? Drugie pytanie ujawniła Beata Szydło i porusza ono kwestię wieku emerytalnego, która podzieliła polskie społeczeństwo przed dekadą.

Trzecie pytanie dotyczyło pierwotnie zapowiadanego tematu migrantów, sformułowane było jednak w bardzo ostry sposób. "Czy popierasz przyjęcie tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, zgodnie z przymusowym mechanizmem relokacji narzucanym przez biurokrację europejską?" – tak brzmiała treść pytania przedstawionego przez premiera Mateusza Morawieckiego. "Czy popierasz likwidację bariery na granicy Rzeczypospolitej Polskiej z Republiką Białorusi?" – tak z kolei brzmi ostatnie pytanie w referendum, ogłoszone przez szefa MON Mariusza Błaszczaka.

Tymczasem "oficjalny" pretekst do referendum – czyli sprawa przymusowej relokacji – wcale nie dotyczy Polski. "Szach mat Premierze Morawiecki! Sens referendum Kaczyńskiego prysł!" – napisał w weekend na Twitterze/X Robert Biedroń.

Europoseł Lewicy wyjaśnił, że dostał odpowiedź od Komisji Europejskiej w sprawie zwolnienia Polski z przymusowej relokacji. "Polska ma prawo być zwolniona z przymusowej relokacji. Wejdźmy w dialog z Unią Europejską i dopnijmy szczegóły. Panie Morawiecki, czas na dojrzałą decyzję" – zaapelował. Jak czytamy w udostępnionym dokumencie, sama Komisja Europejska wskazała, że Polska jest ofiarą presji migracyjnej, a także że obecnie na terenie kraju przebywa około milion uchodźców wojennych.

"Każdy członek UE, za uznaniem Rady, może być uznany jako obiekt presji migracyjnej, a co za tym idzie, może skorzystać z mechanizmu solidarności" – czytamy. Jak wskazali, nie istnieje coś takiego, jak mechanizm obowiązkowej relokacji, bowiem zamiast przyjęcia migrantów, można przekazać środki finansowe.