Michalik: Nadal uważacie, że wybory będą uczciwe i równe? Oto co robi PiS
W tym celu musimy zastanowić się, na czym właściwie polega fałszowanie wyborów, bo oczywiście, jeśli przyjąć, że "tylko" na fizycznej podmianie karty do głosowania, protokołu z podliczonymi głosami lub postawienie na karcie do głosowania niedozwolonych znaków, żeby oddany głos był nieważny, to jest jasne, że dziś jeszcze wyborów sfałszować nie można.
Ale już jeśli przyjmiemy, co moim zdaniem jest całkowicie zgodne z rzeczywistością, że fałszowaniem wyborów jest każda niedozwolona prawem lub szemrana czynność, wykonana po to, żeby wpłynęła na wynik wyborów, zwiększając szanse obozu władzy, to odpowiedź będzie zupełnie inna i będzie brzmiała: tak, jasne, mimo że trwa kampania wyborcza, PiS już fałszuje wybory, ponieważ pewne czynności, pewne działania, które podejmuje, mają służyć zdobyciu nieuczciwej przewagi nad opozycją.
Na marginesie: politycy PiS wydający umożliwiające to decyzje, nadużywają władzy i swoich uprawnień, za co, w odpowiednim czasie, powinni być pociągnięci do odpowiedzialności karnej. Podkreślam - karnej. Nie politycznej.
Tyle więcej dla PiS
Zgodnie z Konstytucją wybory, żeby były uczciwe, muszą być nie tylko bezpośrednie i powszechne, ale i równe, proporcjonalne i tajne.
Zdaniem wielu komentatorów i ekspertów przeprowadzanie referendum razem z powszechnymi wyborami do parlamentu może naruszać ich konstytucyjność. Trudno przecież mówić o równości w sytuacji, gdy jedna z ubiegających się o mandaty partii politycznych pod pretekstem przeprowadzenia wyborów razem z referendum zyskuje do wydania w czasie kampanii astronomiczne sumy pieniędzy.
Sekretarz PKW wydała co prawda oświadczenie, że przeprowadzenie referendum to koszt "niewielki", bo "zaledwie" o 3 procent wyższy niż wybory bez referendum, ale skoro organizacja wyborów kosztuje około 300 mln złotych (tyle kosztowały ostatnie wybory prezydenckie, a te będą droższe, bo z powodu zmian w przepisach potrzeba więcej punktów wyborczych, podwyżki dostali też członkowie komisji), to łatwo obliczyć, że 3 procent od takiej sumy to minimum 9 milionów złotych.
O tyle więcej PiS będzie mógł wydać na kampanię wyborczą, pod pretekstem przeprowadzania nieuczciwego, niemądrego i nikomu niepotrzebnego referendum.
Jeśli do tego dodać miliardy wydane z budżetu państwa na TVP uprawiającą wyłącznie pisowską propagandę i fakt dofinansowywania łączną kwotą ponad miliarda złotych ze spółek skarbu państwa mediów przychylnych PiS: TVP, Polskiego Radia, tygodnika "Sieci", "Gazety Polskiej", "Do Rzeczy", dzienników należących do PKN Orlen Polska Press oraz "Gazety Polskiej Codziennej”, to uzyskujemy obraz całkiem pokaźnego zastrzyku finansowego na wsparcie kampanii PiS.
A pamiętajcie, że do tego wszystkiego należy jeszcze doliczyć haracze, które PiS zbiera na kampanię od nominowanych przez siebie szefów państwowych spółek, który to proceder opisał dziennik "Rzeczpospolita" - a mówimy o kwocie 1,3 miliarda złotych.
Nadal uważacie, że wybory będą uczciwe i równe?
Te wybory już dziś są nieuczciwe
Coraz częściej pojawiają się głosy, że skoro, żeby nie wziąć udziału w referendum, trzeba będzie głośno i publicznie tego odmówić, wybory nie będą też tajne.
Jeśli do tego dodamy wprost czynione nadużycia władzy, jak polityczna przemowa Kaczyńskiego na tle stojących za jego plecami żołnierzy wojska polskiego, która, na marginesie, była dniem hańby wojska i dowódcy, który nie odwołał wówczas swoich podwładnych i nie zwrócił uwagi prezesowi PiS na niestosowność tej sytuacji, należy się, moim zdaniem, dyscyplinarne zwolnienie ze służby, to o jakich uczciwych wyborach my w ogóle rozmawiamy?
A - i nie zapominajmy także o 3 miliardach złotych, które za rządów PiS co roku dostaje z budżetu państwa Kościół katolicki i związani z nim ludzie, którzy od początku bezwarunkowo popierają i promują PiS i wszystkie działania tej partii - czy to nie sprawia, że zaczynacie Państwo widzieć, jak nieuczciwe i sfałszowane są te wybory już dziś, na wczesnym etapie kampanii?