Tak wygląda "fabryka influencerów". TikTokerzy udają, że tam mieszkają i taśmowo kręcą filmiki

Bartosz Godziński
22 sierpnia 2023, 16:32 • 1 minuta czytania
W którą stronę zmierza świat influencerów? Fascynująco-przerażający filmik na TikToku pokazuje kulisy tego biznesu w Indonezji, który przypomina typową pracę w korporacji lub właśnie w fabryce. Przychodzisz do swojego boksu imitującego pokój, kuchnię czy garderobę, nagrywasz filmiki reklamujące dany produkt, a po wszystkim wracasz do prawdziwego domu i życia.
W Indonezji TikTok to ogromny biznes. Powstają nawet "fabryki influencerów" Screen z www.tiktok.com/@rohan.pinto

Influencer marketing oczywiście od dawna nie jest tworzony tylko przez amatorów, ale i profesjonalne firmy opiekujące się grupą młodych gwiazd z Internetu lub kreującą nowych e-celebrytów. Nawet w Polsce już parę lat temu powstawały "domy influencerów" (Ekipy czy Team X), w których mieszkali sobie influencerzy i kręcili filmiki do sieci.


Są w naszym kraju np. hale do ćwiczenia esportu, ale żadna "fabryka influencerów" jeszcze nie powstała, a przynajmniej nie na taką skalę jak na filmiku Rohana Pinto (notabene TikTokera i dziennikarza "Forbes") poniżej. Jednak z pewnością lada chwila, ktoś podpatrzy ten patent, bo z perspektywy influencerskiej jest genialny i wygląda na żyłę złota.

Jak wygląda "fabryka influencerów" od środka? Ten filmik to pokazuje

W dwupoziomowej hali widzimy mnóstwo "mikrokawalerek", w których influencerzy robią swoje tj. przeglądy, testy, recenzje promowanych produktów (od akcesoriów do PlayStation, po kosmetyki i ubrania), prowadzą transmisje lub nagrywają filmiki z tańcem. Przypomina to nie tylko fabrykę, ale starą jak świat... telewizji halę produkcyjną, w której kręci się w jednym miejscu różne programy czy odcinki seriali.

Dla influencerów to na pewno super sprawa, bo mogą oddzielić prywatne życie od zawodowego, właściciel hali udostępnia im odpłatnie kawałek podłogi, który pewnie wychodzi taniej niż wynajem ładnego mieszkania. Można też zmieniać pokoje jak rękawiczki. O ile nie są po prostu przez zatrudnieni przez agencję lub firmę, do której należy to miejse - za wiele nie można powiedzieć po samym filmiku.

Z perspektywy użytkownika to już nie jest takie fajne, bo oglądając filmiki na TikToku, trochę łudzimy się, że podglądamy ułamek prawdziwego życie naszych idoli, a to niestety iluzja idąca jeszcze dalej w stronę wizji z serialu "Black Mirror" niż filtry z Instagrama. Historia zatacza trochę koło, bo bycie influencerem miało być ucieczką od pracy w korpo, a to na filmiku zbytnio się nie różni od pracy w open space. Inne są pewnie zarobki.

Indonezja to kręci rekordy na sprzedaży na TikToku. Takich fabryk będzie tam więcej

Tworzenie takich fabryk w Indonezji nie powinno zaskakiwać. To gigantyczny rynek dla TikToka, który dodatkowo rozwija się w zawrotnym tempie, a sama aplikacja umożliwia bezpośrednią sprzedaż produktów np. w czasie transmisji live czy otwieranie sklepów online. Więc zyskują na tym obie strony. Napędzający ruch influencerzy oraz ich agencje dostają łatwe narzędzie sprzedażowe.

Media podają, że w zeszłym roku ponad jedna trzecia towarów sprzedawanych za pośrednictwem tej aplikacji w południowschodniej Azji była właśnie z Indonezji. Shou Zi Chew, szef firmy ByteDance, do której należy TikTok, w tym roku ogłosił zainwestowanie miliardów dolarów w rozwój swojej apki właśnie w tym regionie.

W sumie z południowowschodniej Azji pochodzi 325 milionów użytkowników, z czego aż 125 w samej Indonezji. Na brak chętnych na pracę w takich fabrykach na miarę XXI wieku z pewnością nie będą musieli narzekać.