Amerykanie nie zostawili suchej nitki na PiS. CNN reaguje na napięcia Polski z Ukrainą
Konflikt Polski z Ukrainą obserwowany z dalszych rzędów geopolitycznego teatru, może wyglądać jak telenowela. Tak zresztą opisuje go CNN, który na chłodno spojrzał na nasze relacje sąsiedzkie. Głównym bohaterem jest tutaj rząd PiS.
Amerykanie analizują, dlaczego PiS odwraca się od Ukrainy
W analizie autorstwa dziennikarza CNN Luke'a McGee czytamy o tym, że nastroje wywołane są zbliżającymi się wyborami, które będą "pełne napięcia". Jak tłumaczy dziennikarz, działania, które wywołały konflikt, czyli przedłużenie embarga na import produktów rolnych, jest w interesie Prawa i Sprawiedliwości. To może bowiem pomóc partii zdobyć poparcie w grupie, w której bardzo go potrzebuje i odbić wyborców.
"PiS będzie potrzebował głosów wsi, aby pozostać przy władzy. Dlatego logiczne jest, że polski rząd chciał wykonać demagogiczny, nacjonalistyczny gest, trafiający na pierwsze strony gazet" – czytamy. Dalej pojawia się nawet określenie, że działania takie są "bzdurami".
– To wszystko bzdury związane z wyborami… Rolnicy to elektorat PiS – miał skomentować anonimowo ekspert ds. obronności, na którego powołuje się CNN. Jak dodał jednak inny urzędnik, pracujący w NATO, Polska będzie nadal dostarczać broń Ukrainie. – Tak długo, jak to konieczne. Nie mam co do tego wątpliwości – skomentował i wyjaśnił, że Warszawa ma interes w tym, żeby Ukraina wygrała wojnę.
"Polska atakuje UE"
Jak dodał analityk CNN, Polska atakują także Brukselę i UE, ale robi to wyłącznie wtedy, kiedy pasuje to do programu partii.
– To desperacka próba zmobilizowania wyborcy. Gdy nie masz nic do zaoferowania, zaczynasz kreować i obwiniać wroga zewnętrznego, aby ukryć niepowodzenia polityki wewnętrznej – wypowiedział się w telewizji jeden z unijnych urzędników.
PiS chce odbić głosy Konfederacji, czyli jak to wygląda w praktyce
Jeszcze w sierpniu informowaliśmy w naTemat, że wyciekł plan PiS, który zakłada, by dodatkowych wyborców odbić Konfederacji. Pomóc w tym miały antyukraińskie nastroje, na których miała zacząć grać partia. Tak faktycznie się stało i polityka Polski w stosunku do swojego dotychczas bardzo bliskiego sojusznika diametralnie się zmieniła.
Oprócz skrajności, z którymi mamy styczność teraz, czyli zapowiedzi tego, że przestaniemy wspierać Ukrainę militarnie, bo dozbrajamy siebie, o czym mówił premier Mateusz Morawiecki, na antyukraińskie nastroje w PiS wskazują także inne działania.
Można do nich zaliczyć sprzeciwienie się unijnym regulacjom, które zdjęły embargo na transport produktów rolnych z Ukrainy, ale też słowa prezydenckiego szefa Biura Spraw Zagranicznych Marcina Przydacza. Ten, komentując reakcje Ukrainy na zapowiedzi Polski, wskazał, że Kijów powinien Polsce w końcu zacząć okazywać wdzięczność. Słowa te były początkiem drastycznego ochłodzenia relacji między Warszawą a Kijowem.