Jest wstępne porozumienie ze scenarzystami w USA. Czy to czegoś nauczy Hollywood?
"Po trwającym cztery dni maratonie negocjacji, Amerykańska Gildia Scenarzystów (WGA) jest gotowe do niedzieli osiągnąć porozumienie z głównymi studiami filmowymi i telewizyjnymi" – poinformowało CNN.
W miniony weekend (w sobotę 23 września) główne studia filmowe i telewizyjne miały przedstawić swoją "najlepszą i ostateczną" ofertę. Scenarzyści domagali się m.in. poprawy warunków zatrudnienia, negocjacji stawek za pracę dla serwisów streamingowych, zwiększenia kadry pracowniczej przy zlecanych projektach oraz uregulowania kwestii wykorzystania AI przy procesie twórczym.
Związek zawodowy reprezentuje ok. 11,5 tys. scenarzystów zatrudnianych przy produkcjach filmowych i telewizyjnych. Ich strajk trwał od 2 maja. Jak jednak informuje "Polskie Radio": "Porozumienie wypracowane na okres trzech lat musi jeszcze zostać zatwierdzone przez kierownictwo związku scenarzystów WGA, a także przez jego członków".
Tak więc piłka wciąż jest w grze. Po prostu chwilowo wstrzymano uliczne pikiety.
W lipcu dołączyli do nich również aktorzy, którzy również postanowili walczyć o lepsze warunki pracy dla siebie. Niektóre z ich żądań się pokrywają lub są ze sobą zbliżone.
Czy to się opłaca?
Ponad pięć miliardów dolarów. Tyle pieniędzy miał kosztować Kalifornię strajk scenarzystów i aktorów, jaki trwa w Stanach Zjednoczonych od połowy lipca 2023 roku.
Początkowo analitycy finansowi szacowali, że pierwsze 100 dni strajku SAG-AFTRA może pochłonąć san ok. trzy miliardy dolarów. Straty nie tylko okazały się większe, ale wspomniane dane pochodzą z początku września.
Nie przypadkowo mowa o całym stanie, a nie tylko studiach Hollywood i serwisach streamingowych, których produkcje zostały wstrzymane.
Kevin Klowden, główny globalny strateg w Instytucie Milkena – cytowany przez serwis "Business Insider" – zwrócił także uwagę na inne gałęzie gospodarki, które pozostają "przygwożdżone" przez wspomniany strajk.
Mowa tu o firmach cateringowych, pralniach chemicznych, wypożyczalniach samochodów ciężarowych i inne małych branżach.
Gdzie się podział mój ulubiony film i serial?
"Diuna: Część druga", "Kraven Łowca", "Gladiator 2", "Sok z żuka 2", "The Last of Us" (sezon 2), "Euforia" (sezon 3), "Alien" (sezon 1), "Stranger Things" (sezon 5) i "Biały lotos" (sezon 3) – to tylko niektóre z produkcji, które zostały opóźnione z powodu trwającego blisko pięć miesięcy strajku scenarzystów.
W doniesieniach o wciąż jednak trwającym strajku branży filmowej w USA często powtarza się informacja, że ostatni raz taka sytuacja w Stanach miała miejsce 63 lata temu. Mowa o symultanicznych protestach zarówno scenarzystów i aktorów. Wtedy szefem SAG (Screen Actors Guild) był jeszcze Ronald Reagan, zanim oczywiście został 40. prezydentem Ameryki.
To nie znaczy, że nie było później jeszcze oddzielnych strajków. WGA strajkowało także w 1988 roku. Podobnie sytuacja miała też w 2007 roku, gdy amerykańscy scenarzyści stanęli do walki o negocjację korzystniejszego dla nich nowego kontraktu zbiorowego.
Wtedy ich protest trwał 100 dni.
W 2008 roku brytyjski "The Guardian" pisał wtedy, że "Związek walczył o gwarantowaną liczbę tygodni pracy dla pracowników telewizji, struktury wynagrodzeń rekompensujące pozostałe opłaty wyeliminowane przez streaming oraz przepisy mające na celu powstrzymanie zbliżającego się egzystencjalnego zagrożenia sztucznej inteligencji".
Strajk sprzed 15 lat odbił się oczywiście na jakości produktu – czyli filmach i serialach. Chociaż studia próbowały wielu różnych sztuczek, jak np. zatrudnianie autorów nienależących do WGA, wiele seriali skrócono albo anulowano.
Dotknęło to także te najbardziej znane i kochane tytuły, jak m.in. "Breaking Bad", "Zagubieni", "The Office", "Plotkara".
"Pragniemy rozrywki na najwyższym poziomie, ale niechętnie zgłębiamy temat problemów, z jakimi boryka się branża filmowa. Gdy publiczności nie podejdzie film, który fakt faktem zasłużył na manto, wtedy prędzej dostaje się zwykłym pracownikom niż wyzyskującym ich wytwórniom i producentom. Dlatego, jeśli zależy nam na dobru kina, nie odwracajmy wzroku od strajku scenarzystów i aktorów w Hollywood. Większość z nich to ludzie, którzy żyją od pensji do pensji" – zauważała słusznie w lipcu 2023 roku Zuzanna Tomaszewicz, redakcyjna koleżanka z naTemat.
Kogo na to stać?
"W zeszłym roku szefowie ośmiu największych studiów w Hollywood zarobili łącznie ponad 773 mln dolarów. W tym czasie wielu pracowników, którzy napisali ich seriale, nie stać na czynsz" – napisał na Twitterze aktor (scenarzyści są też wspierani przez inne zawody z branży) Bradley Whitford, cytowany przez Bartosza Godzińskiego, dziennikarza popkulturowego naTemat.
"W latach 80. dyrektorzy tacy jak on zarabiali 30 razy więcej niż ich pracownicy zarabiający najniższe wynagrodzenie. Teraz Bob Iger zarabia 400 razy więcej niż jego najniżej opłacani pracownicy. I myślę, że to pie*dolony skandal, Bob […] Spójrz w lustro Bob i zadaj sobie pytanie, czy to jest moralnie okej" – powiedział w połowie lipca James Gunn, reżyser m.in. trylogii "Strażnicy Galaktyki".
Połowie lipca 2023 roku (czyli niedługo po wybuchu strajku SAG-AFTRA) "Reuters" poinformował, że Zarząd Walt Disney przedłuży kontrakt dyrektora generalnego Roberta Igera o dwa lata.
"Warunki jego kontraktu obejmują możliwość otrzymania rocznej premii motywacyjnej w wysokości pięciokrotności jego wynagrodzenia podstawowego" – informuje "Reuters", dodając, że łączne wynagrodzenie jego poprzedniego kontraktu szacowano na 27 milionów rocznie.
Strajk aktorów wciąż trwa.