Atak na opozycję i zgorzknienie. Tak wyglądała konwencja PiS w Katowicach

Dominika Stanisławska
01 października 2023, 18:12 • 1 minuta czytania
Tusk, Tusk, Tuskowi, Tusk, za Tuska, Tusk – tak można podsumować konwencję Prawa i Sprawiedliwości, która odbyła się w niedzielę w Katowicach. Donaldem Tuskiem straszył Jarosław Kaczyński, a wtórował mu premier Mateusz Morawiecki, chociaż to ich partia od 8 lat rządzi Polską.
W niedzielę tj. 1 października w Katowicach odbyła się konwencja Prawa i Sprawiedliwości. Fot. East News/ Michal Dubiel/REPORTER

W niedzielę 1 października w Katowicach odbyła się konwencja Prawa i Sprawiedliwości. Nie zabrakło straszenia imigrantami, opowieści o "systemie Tuska" i plucia na Niemców. Zamknięte spotkanie PiS zostało zorganizowane w tym samym czasie, gdy przez Warszawę szedł milion osób uczestniczących w opozycyjnym Marszu Miliona Serc.


Zdaniem Kaczyńskiego do zwycięstwa "obok potrzeby mobilizacji, wiary, determinacji, pracy, jest także potrzeba dobrego zrozumienia tego, o co w tej chwili chodzi". – Chodzi o to, by w Polsce nie wrócił system Tuska – powiedział prezes PiS.

Prezes PiS wspominał historię, twierdząc, że po 1989 roku trwał rabunek polskiego mienia. Wicepremier twierdził, że Tusk podjął się odbudowania systemu, w którym "rabowano nasz kraj", a ci, którzy tego dokonywali "mieli to prawo do rabunku w dalszym ciągu" – stwierdził.

– Trzeba było zgodzić się, aby Polska była podporządkowana siłom zewnętrznym, a szczególnie dwóm: Niemcom, a poprzez Niemcy, które tego potrzebowały, także Rosji – mówił dalej Kaczyński.

Wspomniano także o tym, że w latach 2007-2015 okradano finanse publiczne i uszczuplano armię, a także o "linii hańby", czyli obrony wzdłuż Wisły i Wieprza. Potem prezes PiS stwierdził, że rabunek odbywał się pod osłoną wymiaru sprawiedliwości. Powiedział też o likwidacji komisariatów za czasów byłego premiera.

Dwie wizje ojczyzny

Głos zabrał też premier Mateusz Morawiecki, który powiedział, że za dwa tygodnie Polacy zdecydują o tym, jaka będzie Polska.

– 15 października na stole przed wszystkimi leżeć będą dwie wizje ojczyzny: polska wizja Jarosława Kaczyńskiego i niemiecka wizja Donalda Tuska – powiedział premier.

Zdaniem szefa rządu, to wybór między "mężem stanu" a "politycznym mężem Angeli Merkel".

– To jest ten wybór, czy chcemy, by Polska była rządzona przez politycznego męża stanu Jarosława Kaczyńskiego, czy przez politycznego męża Angeli Merkel Donalda Tuska. To jest nasz zasadniczy wybór – kontynuował Morawiecki.

Z ust premiera padły także słowa o podnoszonym wieku emerytalnym, za którym miała stać była kanclerz Niemiec. W dalszej części spotkania Morawiecki pokazał "teczkę Tuska". Jego zdaniem "ujętych jest wiele dokumentów, dowodów i oskarżeń, a także planów i zamiarów, tego, co chce zrobić Donald Tusk i Platforma Obywatelska".

– Ta teczka to liczne dokumenty, które również potwierdzają ich zamiary wpuszczenia nielegalnych imigrantów – mówił premier. Nie wspomniał, że to jego ministrowie stoją za aferą wizową.

– W "teczce Tuska" jest dowód na to, że oni przygotowywali dziesiątki tysięcy miejsc dla nielegalnych imigrantów, że chcą zrobić druga Lampedusę, tu jest na to dowód. Ale w ostatnich dniach partia Tuska w Europie domaga się, żąda, aby jak najszybciej wdrożyć pakt migracyjny, który zawiera, właśnie przyjmowanie nielegalnych imigrantów albo płacenie ogromnych sum za nieprzyjmowanie nielegalnych imigrantów. W ostatnich dniach partia Tuska to zrobiła. Spadły łuski w oczu – powiedział szef rządu.