"Chłopi" mają nominację do Oscara w kieszeni. To piękny film, ale z kina wyszłam sponiewierana
- "Chłopi" to animowana ekranizacja powieści Władysława Reymonta, która w całości została po raz pierwszy wydana w latach 1904–1909 – pisarz dostał za nią literacką Nagrodę Nobla
- Reżyserami i scenarzystami "Chłopów" są DK Welchman i Hugh Welchman, autorzy nominowanego do Oscara "Twojego Vincenta" z 2017 roku
- Jagnę gra Kamila Urzędowska, Antka – Robert Gulaczyk, a Borynę – Mirosław Baka
- W obsadzie "Chłopów" znaleźli się też m.in. Sonia Mietielica , Ewa Kasprzyk, Sonia Bohosiewicz, Małgorzata Kożuchowska, Dorota Stalińska, Andrzej Konopka, Maciej Musiał i Julia Wieniawa
- "Chłopi" to polski kandydat do Oscara, film otrzymał również Nagrodę Publiczności oraz Nagrodę Specjalną Jury na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni
- Jak wypadła nowa animacja twórców "Twojego Vincenta"? Oto recenzja filmu "Chłopi" po pokazie prasowym w kinie Helios Blue City w Warszawie
Hype na "Chłopów" jest spory już od dawna, chociaż nieco schował się w cieniu medialnego szumu wokół "Zielonej granicy" Agnieszki Holland. To jednak film, który na ten hype naprawdę zasługuje i to nie tylko dlatego, że to nowe animowane dzieło filmowego małżeństwa, DK Welchman i Hugh Welchmana, twórców "Twojego Vincenta", który w 2017 roku zgarnął nominację do Oscara w kategorii najlepszy pełnometrażowy film animowany.
I wcale nie tylko dlatego, że to – kolejna po filmie Jana Rybkowskiego z 1973 roku – ekranizacja "Chłopów", czyli monumentalnej, młodopolskiej powieści Władysława Reymonta, laureata Nobla w dziedzinie literatury (otrzymał ją rok przed śmiercią, w 1924 roku). Powieści, która jest tak znakomita, że... tylko traci na byciu w kanonie lektur szkolnym. Dlaczego? Przez nieobce kolejnym pokoleniom uczniów myślenie pod tytułem "jeśli lektura, to pewnie nuda, przeczytam streszczenie".
"Chłopi" zasługują na hype głównie z dwóch powodów: to wizualne dzieło sztuki i wciąż uniwersalna opowieść. I tak, powiem to: są filmem lepszym od "Twojego Vincenta".
O czym są "Chłopi"? To animowana ekranizacja powieści Władysława Reymonta
"Chłopów" raczej większość Polaków zna, więc nie będę streszczać noblowskiego dzieła. Warto jednak pamiętać przed seansem, że to nie jest "bryk" z chłopskiej epopei Reymonta. Na potrzeby filmu, ale i pewnie łatwości w odbiorze przez zagraniczną widownię, materiał źródłowy okrojono i uproszczono, a cała historia skupia się na Jagnie (Kamila Urzędowska).
To najładniejsza dziewczyna we wsi, do której wzdychają mężczyźni i o której domniemanych romansach plotkują kobiety. W wersji Welchmanów bohaterka nie jest obdarzona wielkim seksualnym apetytem, a bardziej apetytem na życie. Bo Jagna nie do końca pasuje do Lipców: jest wrażliwą marzycielką, która nie myśli o pieniądzach, ale fantazjuje o miłości. Chce wyrwać się do wielkiego świata, ucieka od zamkniętej społeczności w kolorowe wycinanki i ani myśli harować na gospodarce.
Jagna wejdzie jednak w sam środek konfliktu między Boryną (Mirosław Baka), najbogatszym gospodarzem w Lipcach, a jego synem Antkiem (Robert Gulaczyk), mężem i ojcem. Walka o spadek i ziemię przerodzi się w walkę o kobietę, bo ten pierwszy upatrzy ją sobie jaką nową żonę, a ten drugi pała do niej namiętnym uczuciem i to z wzajemnością.
Skoncentrowanie się na historii Jagny to strzał w dziesiątkę. Dzięki temu "Chłopi" stali się uniwersalną i wciąż boleśnie aktualną historią o byciu kobietą w męskim świecie.
Welchmanowie znacznie mocniej niż w powieści akcentują i krzywdy wyrządzane bohaterce przez kolejnych mężczyzn, samców alfa idących przez świat jak tarany. Jest tu przemoc seksualna, fizyczna i werbalna, zdrada, uprzedmiotowienie. To "kara", jaką Jagna ponosi za swoje piękno i tajemniczość, bo w oczach społeczeństwa to przecież to kobieta odpowiada za zachowania mężczyzn. To ona jest winna, ona kusi, co dzisiaj wiele (albo wcale) się nie zmieniło.
Ale współcześni "Chłopi" to również historia o życiu jednostki w małej, hermetycznej i tradycyjnej społeczności. A co jeśli jednostka nie chce wpasować się w sztywne ramy i mówi "nie" konwenansom? Zostaje surowo ukarana, bo odważyła się być inna. Pragnąć więcej i oczekiwać więcej.
Mimo że historia pióra Reymonta jest mi doskonale znana, seans nowych "Chłopów" był dla mnie ciężkim doświadczeniem. Nie pomógł fakt, że film oglądałam w toku Pandora Gate i afery z youtuberami, które przeraziły wiele polskich kobiet i sprowokowały je do zadania pytania: czy mężczyznom można jeszcze w ogóle ufać? Czy jesteśmy gdziekolwiek bezpieczne i jak rozpoznać tych "dobrych"?
Traumatyczna, przemocowa historia Jagny zadaje te same pytania i wcale nie udziela przyjemnej odpowiedzi, dlatego wyszłam z kina mocno sponiewierana psychicznie. I nie tylko ja, patrząc na reakcje innych kobiet na sali.
Malarska animacja i muzyka w "Chłopach" to majstersztyk
Na początku seansu zadałam sobie jednak pytanie: dlaczego ten film jest animacją? Dlaczego autorzy nie pozostawili go w wersji aktorskiej, po co to całe malarstwo ("Chłopów" najpierw nakręcono na planie, a potem kadry malowało aż 100 malarzy w czterech studiach: w Polsce, Serbii, Ukrainie i na Litwie)?
Ale szybko sobie odpowiedziałam: dla natury i pejzażu. Żadne zdjęcia nie pokazałyby piękna polskiej wsi w czterech porach roku tak jak zrobiły to animowane kadry. Zresztą prawdziwym rarytasem jest wyłapywanie w filmie "żywych" obrazów z okresu Młodej Polski: Józefa Chełmońskiego, Ferdynanda Ruszczyca czy Leona Wyczółkowskego. Animacja nadaje tej historii oniryzmu, dynamizmu, piękna, ale i symbolizmu oraz głębszego wymiaru tragedii.
Wizualnie "Chłopi" naprawdę są dziełem sztuki. Owszem, w niektórych scenach, a zwłaszcza w zbliżeniach, twarze wyglądają dość osobliwie i trzeba się przyzwyczaić do namalowanych wersji znanych aktorów (po malowanym Macieju Musiale szczególnie długo się otrząsałam) – ale świat Lipców aż się prosił o malarskość. Niektóre sceny także zyskują na animowanej perspektywie: zyskują albo umowność, albo wręcz przeciwnie: przerażającą dosłowność.
Nie można nie wspomnieć też o momentach, które poza pejzażami robią największe wrażenia: scenach tańca.
Jagna obracana przez kolejnych zaborczych mężczyzn niczym kukła na swoim weselu skojarzyła mi się ze Stefcią Rudecką i słynną sceną walca z "Trędowatej". Z kolei zmysłowy taniec Antka i Jagny przywodzi na myśl balowe sekwencje brytyjskiego reżysera Joe Wrighta: w "Dumie i uprzedzeniu" czy "Annie Kareninie", w których tańczący widzą tylko siebie. Taniec w "Chłopach" to jednak absolutnie nowy wymiar: pulsuje energią, zmysłowością, agresją, dynamizmem. Dreszcze gwarantowane.
Te dreszcze to również zasługa muzyki. Dawno nie słyszałam tak fenomenalnej ścieżki dźwiękowej w polskim filmie. Ba, myślę nawet, że soundtrack z "Chłopów" spokojnie mogłaby dostać nominację do Oscara w tej kategorii. Biały śpiew, ludowe przyśpiewki, słowiańskie melodie, a to wszystko ze współczesnym, magnetycznym twistem. Łukasz L.U.C. Rostkowski i Rebel Babel Film Orchestra stworzyli czystą magię, bo ta muzyka aż skrzy się emocjami.
Są jednak mankamenty, w tym dźwięk. Kolejny raz polski film zawodzi na tym polu, a widzowi nie pomaga fakt, że bohaterowie mówią ówczesną gwarą chłopską. Z kolei sami aktorzy grają momentami nieco za bardzo teatralnie, niektóre kwestie nie są wypowiadane, ale deklamowane, co irytuje głównie na początku.
Z obsady wyróżniają się fenomenalni Mirosław Baka i Robert Gulaczyk, świetny jest też cały drugi plan z Ewą Kasprzyk i Sonią Mietielicą na czele. Z kolei Kamila Urzędowska jako Jagna przykuwa wzrok, jednak jej roli brakuje nieco dynamizmu, charyzmy i "mięsa".
"Chłopi" to polski kandydat do Oscara. Będzie nominacja?
Podsumowując, "Chłopi" to przepiękny film, pełen życia, dynamizmu i emocji, chociaż nie bez wad. Bez techniki malarskiej zostałaby tylko solidna historia, ale to właśnie animacja tworzy tu magię. Moim zdaniem to film lepszy od "Twojego Vincenta", w którym opowieść stworzono wokół obrazów Van Gogha i ta niestety kulała. Tutaj fabuła jest sercem filmu, za co podziękujmy Reymontowi i Welchmanom, którzy potrafili wyłuskać z młodopolskiej powieści to, co dzisiaj najbardziej istotne.
Czy będzie nominacja do Oscara? Za animację bez wątpienia, zwłaszcza że dostał ją kilka lat temu "Twój Vincent". A za film międzynarodowy?
Tak, to uniwersalna historia, która będzie zrozumiała niemal w każdym zakątku globu, ale nie jestem pewna, czy ludowość filmu i jego osadzenie w polskiej kulturze chłopskiej będą tak samo czytelne i kuszące dla Hollywood, jak dla nas. Nie zdziwię się, gdyby niektórzy z Amerykańskiej Akademii Filmowej byli przekonani, że polska wieś, a wręcz cała Polska, nadal tak wyglądała.
Ale to już tylko gdybanie: do kin marsz. Warto.
Czytaj także: https://natemat.pl/513250,polskie-filmy-nominowane-do-oscara-mamy-juz-13-nominacji-co-z-chlopami