Ambasador Holandii na dywaniku w MSZ ws. skandalu z piłkarzami Legii. Ujawniono przebieg rozmowy

Katarzyna Florencka
07 października 2023, 10:27 • 1 minuta czytania
W sobotę rano ambasador Holandii pojawiła się w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Została tam wezwana w wyniku skandalicznych wydarzeń po meczu Legii Warszawa z AZ Alkmaar. Wizyta trwała zaledwie kilka minut – o tym, jak wyglądała, powiedział mediom wiceminister Paweł Jabłoński.
Ambasador Holandii pojawiła się w MSZ w związku ze skandalem po meczu Legii Warszawa. Fot. Mateusz Grochocki/East News

Skandal po meczu Legii. Ambasador Holandii w MSZ

Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, ambasador Holandii Daphne Bergsma pojawiła się w sobotę o godz. 9 rano w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Dyplomatka nie wygłosiła oświadczenia dla mediów, zaś jej pobyt w budynku nie trwał długo – opuściła go po kilku minutach.


Do mediów wyszedł natomiast wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński, który opowiedział o przebiegu spotkania. 

Podkreślił, że ambasador wezwano, aby wyrazić "zdecydowany protest przeciwko temu, co działo się w Alkmaar i też innych miastach w Holandii". Polska strona zwróciła się też z prośbą o dokładne wyjaśnienie sprawy i wyciągnięcie konsekwencji wobec osób odpowiedzialnych za czwartkowe wydarzenia.

– Jak informują nas bardzo wiarygodne źródła, miała miejsce systemowa działalność służb holenderskich wymierzona przeciwko polskim obywatelom. Na podstawie używania przez naszych obywateli polskiego języka ludzie byli zatrzymywani, zmuszani do opuszczenia Alkmaar – mówił wiceminister, cytowany przez Interię.

Jabłoński dodał, że "najprawdopodobniej to były decyzje podjęte przez władze miejskie" Alkmaar. – Takie informacje do nas docierają. Nie mamy stuprocentowej pewności, co dokładnie się stało. Cały czas zbieramy informacje, ale te, które do nas docierają, są dość wiarygodne. To właśnie przekazałem pani ambasador, wskazując, że takie działania, jeśli się potwierdzą, to działania o charakterze dyskryminacyjnym – dodał.

Piłkarz Legii miał usłyszeć zarzuty

Późnym wieczorem do Polski wrócili zatrzymani wcześniej przez holenderską policję zawodnicy Josue i Radovan Pankov. "Josue i Pankov zwolnieni z aresztu w Holandii. Bez kaucji, Portugalczyk bez żadnych zarzutów, Serb z zarzutamiprawdopodobnie naruszenie nietykalności cielesnej. Legia czeka na oficjalne dokumenty" – napisał Robert Błoński z "Przeglądu Sportowego" w mediach społecznościowych.

Strona holenderska odpowiedzialność za całe zamieszanie zrzuca na Legię. Szef policji jednostki Północnej Holandii Hamit Karakus stwierdził, że "byłoby godne pochwały, gdyby polskie władze życzyły naszym kolegom powodzenia i pomagały w identyfikacji podejrzanych, zamiast krytykować nasze działania".

"To straszne, gdy nasi koledzy zostają ranni. Chcę wyrazić moje poparcie dla rannych kolegów. Badamy, kto jest odpowiedzialny za te poważne zakłócenia, które traktuję bardzo poważnie. Okazało się, że Legia Warszawa okazała się niewiarygodnym partnerem i nie dotrzymała swoich umów" – napisał Hamit Karakus w oświadczeniu przesłanym "Przeglądowi Sportowemu".

"Kibice, którzy stosują nadmierną i niedopuszczalną przemoc wobec policji i stewardów, nie są mile widziani w naszym mieście. Badamy wraz z zainteresowanymi stronami, czy i w jaki sposób możemy zakazać gościom o takim profilu ryzyka udziału w europejskich zawodach" – napisała z kolei w oficjalnym oświadczeniu Anja Schouten, burmistrz Alkmaar.