Kolumna Morawieckiego miała wypadek w Ukrainie. Sprawa wyszła na jaw po miesiącach

Katarzyna Florencka
09 października 2023, 07:39 • 1 minuta czytania
W lipcu tego roku jeden z samochodów podróżujących w kolumnie premiera Mateusza Morawieckiego spowodował wypadek w Ukrainie – wynika z ustaleń Wirtualnej Polski. W zderzeniu ciężkich obrażeń miał doznać 42-letni Ukrainiec. Tego dnia premier odwiedził Ukrainę, aby oddać hołd ofiarom Rzezi Wołyńskiej.
Jedno z aut z kolumny Mateusza Morawieckiego miało spowodować wypadek drogowy w Ukrainie Fot. ANDRZEJ IWANCZUK/REPORTER

Wypadek kolumny rządowej w Ukrainie

Na początku lipca tego roku premier Mateusz Morawiecki pojawił się z niezapowiedzianą wizytą w Ukrainie. Z okazji zbliżającej się wówczas 80. rocznicy Rzezi Wołyńskiej szef rządu przybył w okolice nieistniejącej już wsi Ostrówka, gdzie oddal hołd ofiarom mordu, jakiego UPA dopuściła się na ludności polskiej.


Następnie Morawiecki pojechał ponad 400 kilometrów dalej, do nieistniejącej wsi Puźniki w obwodzie tarnopolskim. Trwają tam poszukiwania zbiorowej mogiły zamordowanych Polaków. Do Polski delegacja wróciła jeszcze tego samego dnia – po południu w Sejmie miało odbyć się głosowanie nad wotum nieufności dla szefa MON Mariusza Błaszczaka.

Jak wynika z ustaleń Wirtualnej Polski, właśnie w drodze powrotnej do Polski, około 30 kilometrów od Tarnopola, jedno z aut jadących w kolumnie premiera uderzyło czołowo w stojący na poboczu samochód, w którym znajdował się 42-letni Ukrainiec Oleh Liszczuk.

– Przejechał jeden samochód, drugi, trzeci, czwarty, piąty... Pamiętam, że było ich kilkanaście. Wszystkie przejeżdżały obok, zazwyczaj przeciwległym pasem, bo stałem do nich przodem. Nie potrafię powiedzieć, który z samochodów – przedostatni czy ostatni – złapał pobocze od strony, na której stałem i poleciał prosto we mnie. To było czołowe zderzenie. Huk, uderzenie i nie pamiętam już nic. Straciłem przytomność – opowiada portalowi mężczyzna.

Z ustaleń dziennikarzy wynika, że samochód, w którym znajdował się Ukrainiec, wpadł do rowu, a sam kierowca wyleciał przez szybę. Ciężko ranny Liszczuk otrzymał od dyplomatów ofertę leczenia w Polsce – jednak w rozmowie z WP mówi, że wsparcie od polskiej strony miał dostać jedynie w pierwszych dniach pobytu w Polsce. Potem pomogła mu organizacja pozarządowa.

– Dostaliśmy informację, że w krakowskim szpitalu jest pacjent z Ukrainy, który będzie wypisany i nie wiadomo, co z nim dalej. Pierwsze, co się okazało, to że nie ma numeru PESEL. Zorganizowaliśmy to oraz profil zaufany. Do tej pory nawet nie wiadomo było, na jakiej zasadzie on jest w tym szpitalu leczony – opowiada Rafał Grabowski z krakowskiej fundacji U-Work.

Za leczenie szpitalne ostatecznie zapłacił Narodowy Fundusz Zdrowia, zaś organizacja zajęła się dalszą pomocą mężczyźnie.

Kolumna premiera miała wypadek kilka dni wcześniej

W niedzielę 25 czerwca – zaledwie kilka dni przed wypadkiem na Ukrainie – kolumna wioząca Mateusza Morawieckiego miała inny wypadek na Podlasiu. Przed godz. 15 w miejscowości Sokoły osobowa mazda zderzyła się z radiowozem, który zamykał rządową kolumnę.

Od początku rządów Beaty Szydło, a później Mateusza Morawieckiego nie brakuje doniesień o incydentach drogowych z udziałem polityków Prawa i Sprawiedliwości. Po zdarzeniu w Sokołach w mediach społecznościowych zaczęło krążć nagranie z 2020 roku, na którym Andrzej Duda w obstawie Służby Ochrony Państwa pędzi do Łowicza.

"Jakie jest uzasadnienie kolumny rządowej do jazdy całą drogą i z nadmierną prędkością? Czy to straż pożarna jadąca do pożaru? Czy to karetka pogotowia jadąca ratować życie ludzkie? Nie, to jedynie politycy PiS, którzy uważają, że wszystko im wolno. To prawo wymaga zmiany!" – napisał Sebastian Kościelnik. To właśnie jego auto zderzyło się z kolumną rządową Beaty Szydło w Oświęcimiu.