W piątek po południu Sejm zajął się zgłoszonym przez opozycję wnioskiem o wotum nieufności dla Mariusza Błaszczaka. Chodziło o aferę z rosyjską rakietą pod Bydgoszczą. Zjednoczona Prawica oczywiście uratowała skórę ministrowi obrony, ale polityk i tak nasłuchał się na swój temat podczas burzliwej debaty, która poprzedziła głosowanie.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Kluby Koalicji Obywatelskiej i Lewicy zawnioskowali w Sejmie o wotum nieufności wobec ministra obrony narodowej.
We wniosku czytamy, że "działania podejmowane na przestrzeni ostatnich tygodni przez Mariusza Błaszczaka wyraźnie ukazują, że nie jest on osobą na tyle odpowiedzialną, aby w obliczu wojny toczącej się tuż za polską granicą wypełniać stanowisko Ministra Obrony Narodowej". Jako przykład podano między innymi głośną aferę z rakietą z Rosji, która spadła pod Bydgoszczą.
W czwartek wnioskiem zajęła się Komisja Obrony Narodowej, która wystawiła mu negatywną opinię. Kolejnego dnia wniosek trafił na wokandę Sejmu. Głosowanie nad nim poprzedziła ostra dyskusja.
Burzliwa dyskusja w Sejmie. Miażdżące opinie z opozycji
– Minister Błaszczak w interesie bezpieczeństwa Polski powinien odejść. Jeśli jednak w porywie partyjnej lojalności go obronicie, niech premier rozważy inną funkcję dla niego, spokojniejszy resort, gdzie nie będzie doskwierać deficyt odwagi lub przeniesienie do strefy ministrów bez przydziału, tych ministrów zombie, którzy skompromitowani nie odchodzą z rządu. Polski nie stać na niewiarygodnego i słabego ministra obrony, któremu nie ufa większość Polaków, prezydent i premier – powiedział z sejmowej mównicy Tomasz Siemoniakz KO.
Tuż po nim przemawiał Krzysztof Gawkowski. – Ministrze miał być pan debeściakiem, a jest pan zwykłym partaczem. Obiecywał pan, że przez polskie niebo mysz się nie prześlizgnie, a nie upilnował pan sześciometrowe rakiety. Po nagłośnieniu sprawy zrzucił pan odpowiedzialność na swoich najbliższych współpracowników, oskarżył generałów i żądał ich dymisji – mówił poseł Lewicy.
– Zamiast honorowo wziąć na siebie winę, szukał pan kozła ofiarnego. Ośmieszył pan siebie i co gorsza, ośmieszył pan Polskie Wojsko. Nie ufają panu nawet koledzy z rządu, bo wiedzą jak pilnuje pan najważniejszych spraw dotyczących polskiej armii – dodał Gawkowski.
– Jesteście partaczami, a pan, panie ministrze jest hersztem tych partaczy. Tak trzeba mówić o rządach, które niszczą polską zbrojeniówkę i hańbią polską armię. Jest pan największym szkodnikiem polskiej armii – podkreślił.
Błaszczak odpowiada opozycji
Po wypowiedziach posłów przyszła kolej na odpowiedź ministra obrony.
– Zarzuty zawarte we wniosku KO są tak absurdalne, że trudno mi uwierzyć, że przygotowywał ten wniosek ktoś, kto ma przynajmniej mgliste pojęcie o wojsku i jego procedurach. W zasadzie wszystkie te zarzuty oparto na sensacyjnych doniesieniach mediów znanych z zaciekłego zwalczania demokratycznie wybranych polskich władz – stwierdził Mariusz Błaszczak. Zarzucił opozycji prowadzenie wojny hybrydowej w kraju.
– W swoim wniosku piszecie, że w wyniku incydentu z rakietą pod Bydgoszczą Rosja dowiedziała się, że Polska wciąż jest podatnym gruntem do prowadzenia wojny hybrydowej. To przede wszystkim wasz wniosek i wasze działania są częścią tej rosyjskiej wojny hybrydowej. Putin prowadzi tę wojnę w tym momencie waszymi rękami. (...) Jest takie określenie: zbrodnicza głupota – nie idźcie tą drogą i nie róbcie politycznego cyrku z bezpieczeństwa Polski, bo to już nie są czasy beztroskiego resetu z Rosją w wydaniu Tuska – dodał minister obrony.
Po wypowiedzi ministra i później po wystąpieniu premiera Mateusza Morawieckiego posłowie przystąpili do głosowania. Na sali obecnych było 452 polityków. Mariusz Błaszczak zachował stanowisko dzięki głosom swojego obozu politycznego. Za odwołaniem ministra głosowało 217 posłów, 235 było przeciw, nikt nie wstrzymał się od głosu.
Błaszczak i sprawa z rosyjską rakietą
przypomnijmy, że 27 kwietnia Ministerstwo Obrony Narodowej poinformowało, że w lesie pod Bydgoszczą znaleziono obiekt wojskowy. Początkowo nie było wiadomo, do kogo należał i jak tam trafił. Sprzęt odkrył przypadkowy przechodzeń.
– Dowódca operacyjny zaniechał swoich instrukcyjnych obowiązków, nie informując mnie o obiekcie, który pojawił się w polskiej przestrzeni powietrznej – powiedział minister obrony narodowej.
Generałowie nie zostawiają suchej nitki na Mariuszu Błaszczaku
W rozmowie z naTemat gen. Waldemar Skrzypczak i gen. Roman Polko w ostrych słowach zrecenzowali nie wojsko, a rząd.
– Żebym nie znał Dowódcy Operacyjnego RSZ, to bym może powiedział, że jest to możliwe. O ile jednak znam gen. Piotrowskiego, na pewno by niezwłocznie zameldował o sytuacji przełożonym. Mówienie o tym, że on czegokolwiek zaniechał, jest dla mnie wątpliwe – powiedział gen. Skrzypczak.
Według gen. Polko mieliśmy do czynienia z rosyjską prowokacją. – Oblaliśmy ten egzamin, bo nie tylko nie zestrzeliliśmy rakiety, ale też udajemy, że nic się nie stało – stwierdził.
Także były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, gen. Stanisław Koziej jest zdziwiony argumentami Mariusza Błaszczaka. – Błaszczak powinien powiedzieć, że czuje się odpowiedzialny za resort obrony narodowej, bierze na siebie część odpowiedzialności i że złożył u premiera wniosek o rezygnację z urzędu. Tymczasem szef MON postawił się gdzieś w chmurach, wysoko nad tym wszystkim – skrytykował.
– Sytuacja jest bardzo wrażliwa i niebezpieczna. Na nasze terytorium wpłynęła rosyjska rakieta, która ma możliwość przenoszenia broni nuklearnej. Gdyby coś takiego miało miejsca, pół Polski by nie było – powiedział Banaś.